WWWKłóci się mój wewnętrzny Pisarz ze swym wewnętrznym Leniem i zdecydowanie za słabo mu idzie. A skoro najczęściej Leń ma ostatnie słowo, trzeba żeby Pisarz miał choć to pierwsze. A ostatnio doszedł jeszcze niejaki Student... I chaos mamy śliczny.
Pisarz: Jeszcze do końca roku będę miał gotową lub prawie gotową powieść, aha!
Student: Hola, panie Tfu!rco. A kolokwia? A zobowiązania? A wykładziki?
Leń: *pokłada się, tym razem ze śmiechu*
WWWTia, zapowiada się ciekawie.
WWWBłagam, kibicujcie Pisarzowi, a jak nie to chociaż nie Leniowi.
Dzisiejsze osiągnięcia?
WWWa) Napisałem to kolokwium, które mi sen z oczu spędzało od tygodnia. Znacie to? Wystarczy sama perspektywa Czegoś Do Zrobienia i już nie jest się w stanie nic zrobić, dopóki nie załatwi się Czegoś Do Zrobienia, choćby nawet Coś Do Zrobienia miało miejsce za tydzień. No cóż, w końcu z głowy.
WWWb) Napisałem taki jeden irytujący projekt, który, mówiąc szczerze, funkcjonował na tej samej zasadzie jak wyżej wspomniane kolokwium.
Dzień pierwszy zwycięża:
Student!
Pisarz: Ale pomysł mam, to lepsze niż nic, nie?Student!
Leń: Nie mogę się zgodzić. Nie ma nic lepszego niż nic.