No to i ja się włączę.

Mój cel na jeden miesiąc:

1. Stworzenie wstępnego planu powieści na tyle, żeby wszystko miało ręce i nogi od strony logiki.
2. Napisanie w powieści 100000 znaków.

Odpalam muzę, robię kawę, zadzieram kiecę i lecę.

Nie jest tak źle, jak się spodziewałem.

Minęły cztery dni a ja skrobnąłem 14122 znaków, co daje 3530 znaków na dzień, a nie przemęczam się przy tym zbyt mocno.

Mój cel zakłada około 3200 na dzień, więc jest szansa.

Rozkręcam się, ale z dnia na dzień pisze mi się coraz lepiej. Nie róbcie długich przerw w pisaniu, dobrze wam radzę.

Dzisiaj 5,5k utargu i ruszyłem wreszcie mocniej drugi wątek powieści. Jestem zadowolony.

Pisz, pisz. Jejku, jaka jestem ciekawa, co tam się będzie działo!

Będzie ryło po mózgu, tak jak lubię.

Prawie 12000. To świetny utarg, jak na mnie, a do tego plan się coraz bardziej klaruje. Jestem zadowolony.

Wszyscy pokończyli maratony, ale ja nie zamierzam. Sam się skończy, jak przyjdzie jego czas.

Dzisiaj dałem z siebie maksa 19 200. I wśród tego nawału jest nawet kilka całkiem zgrabnych zdań.

Dzisiaj tylko 3330 znaków, ale to i tak nieźle. Dzień się jeszcze nei skończył, a ja co jakiś czas siadam do tekstu i coś przy nim grzebię, na zmianę z czytaniem Fincha oraz traceniem czasu na FB.

Aktualnie moja powieść ma 103 000. Jeszcze tylko jakieś 400 000.

padaPada pisze:No to i ja się włączę.

Mój cel na jeden miesiąc:

1. Stworzenie wstępnego planu powieści na tyle, żeby wszystko miało ręce i nogi od strony logiki.
2. Napisanie w powieści 100000 znaków.

padaPada właściwie osiągnąłeś już cel z pierwszego postu dotyczący ilości znaków:) i to w przeciągu zaledwie pół miesiąca. Gratuluję!
Gorąco kibicuję Ci w dobrnięciu do 500000:)

BlueBlue pisze:padaPada właściwie osiągnąłeś już cel z pierwszego postu dotyczący ilości znaków:) i to w przeciągu zaledwie pół miesiąca. Gratuluję!

Oj, żeby to było takie łatwe. Gdy dołączyłem do maratonu, miałem już bodajże 50 000.

Ale dzięki za kibicowanie. Teraz przyda się jeszcze bardziej!

Myślałem, że nie będę miał tu czego wpisywać, że moje osiągnięcia będą żałosne, a tu proszę, kolejny dzień i 7400 znaków. Zaczynam się wkręcać. To ten etap, gdy pisanie bawi, gdy jest się wmontowanym w dany tunel rzeczywistości, gdy połowę dnia rozmyśla się nad fabułą, itp. Kręci to, napędza. Trzeba korzystać póki jest power.

Dowaliłem jeszcze 3000, żeby była okrągła liczba. Dobranoc.

Dzisiaj skromnie - 3000, ale znowu wątek popchnąłem i mam pomysł na cholerne "co dalej".

Jak na razie 8500 znaków, ale dzień jeszcze w pełni. Robię przerwę i idę poczytać Fincza. Nota bene polecam tę lekturę - świetne new weird, z genialnym klimatem.

Nie czytałam Fincza, ale nie chcę się na razie zabierać za nową lekturę, mamy długi weekend, jest czas aby nabić jak największą ilość znaków:) Jak skończę maraton to sięgnę po tę pozycję, lubię takie weird klimaty.