Dziennik maratończyka - Adrianna

1
Styczeń to dla studenta ciężki miesiąc. Dlatego cholernie łatwo jest się zdemobilizować, jeśli chodzi o pisanie - mogę sobie znaleźć tyyyyyyyle wymówek (a bo prezentacja, a bo egzamin, a bo model do zrobienia).

Dlatego uznałam, że warto jakieś zobowiązania przyjąć publicznie - ot, tak, żeby się zmotywować.

Mam trzydzieści dni, trzy pomysły na opowiadania, jeden tekst oczekujący poprawek (już odleżał ile trzeba)... Wszystko, czego trzeba.
Cele konkretne, ale przy tym dziennie chcę nastukać około 6 tysięcy znaków. Zwłaszcza, że taka objętość łączna wydaje mi się całkiem sensowna.
Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

A teraz...
wracam do roboty na studia na dzień jutrzejszy :P

Wieczorem (nocą?) wyspowiadam się ze swoich dzisiejszych sukcesów ;)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

2
Dzień pierwszy

Wróciwszy z zajęć około dwudziestej i spojrzawszy na listę "things to do today" stwierdziłam, że nic z tego...

Ale jednak.

Wystarczyło się sprężyć i czas się znalazł. Najwyżej jutro na egzaminie będę trochę żałować :P

Na nudnych zajęciach zdołałam zdecydować, o czym chcę w pierwszej kolejności pisać i jak to ma wyglądać. Trochę wahania wokół narratora i tego, na co postawić w klimacie.
Ostatecznie po pierwszych zdaniach stwierdziłam, że chyba dobrze dobrałam środki do tego, co chcę przekazywać, gdyż ruszyło gładko, nie czułam, ze muszę się jakoś bardzo naginać do formy, na którą się zdecydowałam. To u mnie dość ważne (od razu widać różnice we fragmentach, w których się "duszę" a tych, których pisanie sprawiało mi frajdę).

Dzisiejszy wynik to 6500 znaków. Niewiele ponad dolny limit, ale kiedyś muszę w końcu odespać ten nieszczęsny okres świąteczny.

Mam nadzieję tylko, że to nie są "dobre złego początki".
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

3
Adrianna pisze:Mam nadzieję tylko, że to nie są "dobre złego początki".
Tu się, na szczęście, nic złego stać nie może. Może być tylko dobrze albo jeszcze lepiej. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

4
No może nie "złego"... Ale jednak mniej pozytywnego. No ale krakać nie będę. Przyjmę, że będzie coraz lepiej.

Chociaż dzisiaj było chyba odrobinkę gorzej...

Dzień drugi

Jeśli chodzi o tekst napisany, to grubo poniżej normy - 2200, ale do tego dochodzi staranna redakcja siedmiu stron wcześniejszego tekstu, więc przynajmniej tutaj jakiś postęp.

Obawiam się jednak, że długo tak nie uciągnę. Na razie jeszcze nie odważyłam się rozpisać sobie Wielkiego Planu Nauki (tudzież Planu Wielkiej Nauki), ale już wiem, że nie będzie lekko.
Taki plus, że mimo dość późnego powrotu z zajęć i kilku spraw organizacyjnych, które mnie zaskoczyły, udało mi się poza pisaniem jakoś ogarnąć model i część prac domowych. Więc jako studentka też na razie żyję.

Opowiadanie pewnie bardziej by się rozwinęło, gdybym miała spokojniejsze myśli. Ale jednak dzisiaj w mojej głowie dominował chaos (bohater to... a tutaj zapomniałam dodać zmienną zerojedynkową... no to wracając do fabuły... ale, cholera, co zrobić z tamtą nieszczęsną wypowiedzią... a właśnie, tamto słówko inaczej się przecież tłumaczyło), więc więcej czasu straciła na myślenie o tym, o czym powinnam w tej chwili myśleć, niż na czystym pisaniu.

No cóż... Jutro wcześniej w domu, więc może jakoś lepiej to wszystko zorganizuję.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

5
Widzę, Ado, że się ostro wzięłaś do roboty. Brawo! :D Wiedz, że będę zawsze przy Tob... znaczy będę Cię tutaj stalkować. Także spinaj poślady i do pracy! Jesteś takim kujonem, że o naukę nie musisz się martwić, ale literatura... Ado! Musisz spotkać się z Absolutem, znaleźć się na Mont Blanc i sfrunąć do nas na chmurze! Ado, nie zawiedź mnie (i pani M.)!

A tak w ogóle może również włączę się do rywalizacji?... Tylko tym razem postaram się nie dopuścić do swojej kolejnej porażki. Albo chociaż ją umniejszyć. :P No i wszystkiego literaturowatego w Nowym Roku życzę. Dużo Absolutu.

6
Och, nie, nie mogę zawieźć pani M.! ;)
Ale może z tymi kontaktami z Absolutem nie przesadzajmy - ja słabą główkę mam raczej.

A z tym kujonem to wiesz... Nauką nie muszę się martwić, jak... kuję. Jak nie mam czasu na kucie, to nie kuję. I tu mamy problem.

Na szczęście na razie chyba nie taki znowu wielki.

W każdym razie wielkie dzięki za doping (tfu! stalking), Chii :D

Dzień trzeci

Dzisiaj produktywnie. Posunęłam się porządnie w redakcji tekstu, a nowe opowiadanie wzbogaciło się o coś koło 7400 znaków.
Fabularnie idzie nieźle. Powoli zaczyna się intryga, pierwsze punkty zaczepienia już wplecione w fabułę - i to całkiem gładko. Jakoś tak ładnie poszło, że w miarę pisania miejsce dla pewnych istotnych szczególików samo się znalazło. To pozytywnie.

Kolejny pozytyw to fakt, że powoli cała fabuła zaczyna mi się klarować w głowie. Pisząc pierwsze zdania miałam tylko pomysł na motyw, wokół którego chcę to osnuć i jedną scenę, do której jeszcze daleko ;)
Ale ja tak zwykle mam.

Mam wrażenie natomiast, że maraton wywiera na mnie także lekko negatywny wpływ. Niestety.
Na razie nie umiem sprecyzować. Ale jakoś myślenie o "limicie" wpływa na sposób prowadzenia myśli w trakcie pisania. Coś jest inaczej. Mam wrażenie, jakbym się gdzieś spieszyła (chociaż niby poza regularnością moje tempo raczej nie uległo zmianie), a co za tym idzie, była mniej staranna. Wiadomo, że pierwsza wersja tekstu to wersja surowa, ale nie chciałabym dostać jakiegoś pospiesznie nastukanego, niespójnego potworka.

No ale cóż. Eksperyment niech trwa. Dziś już tylko pomyślę przed snem nad dalszą częścią opowieści, a ewentualnie jutro przeczytam dotychczas powstały fragment i się poważnie nad tym zastanowię.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

7
Dzień piąty cz1.

Wczoraj zrobił mi się dzień odpoczynku. Sam.

Jakoś tak mam, że jak w środku dnia wypadną mi jakieś zajęcia, to zaraz też sporo innych obowiązków wylatuje. Kiepsko na mnie działa nagłe "rozluźnienie planów".

Więc ostatecznie wieczorem do pisania nie usiadłam. Nie oznacza to, że nic się nie ruszyło - w wolnym czasie napisałam parę stron opowiadanka w zeszycie (nadal zdecydowanie najlepiej tak mi się pisze - pióro plus kartka - to jest to), ale nie mam pojęcia, ile to może być znaków.

Dzisiaj ruszam już w porządnym tempie. Najpierw redakcja, a potem, mam nadzieję, solidne postępy w opowiadanku. Możecie trzymać kciuki ;)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

8
Trzymamy! A przynajmniej ja trzymam za każdego, komu chce się jakoweś zobowiązania podjąć i do ich realizacji dążyć. Szczególnie, że od dziś zaczęłam restrykcyjną dietę, więc jakiekolwiek dowody, że ktoś regularnie pracuje nad sobą żeby coś osiągnąć działają na mnie motywująco :)

9
Adrianna pisze:Dzień piąty cz1.

w wolnym czasie napisałam parę stron opowiadanka w zeszycie (nadal zdecydowanie najlepiej tak mi się pisze - pióro plus kartka - to jest to), ale nie mam pojęcia, ile to może być znaków.
Ja też mam ogromny sentyment do czystej kartki papieru, zwłaszcza uwielbiam grube bruliony. Często mi się zdarza, że robiąc zakupy nie mogę sobie przy okazji odmówić nowego zeszytu plus kilka ołówków lub fajny długopis. Zawsze w torebce mam zeszyt, na wypadek gdyby spłynęło na mnie kosmiczne natchnienie:)

10
Dzień piąty cz.2

Dorobek tego pięknego dnia zamknął się w 5000 znaków nowego tekstu i przepracowaniu do końca pierwszej porządnej redakcji poprzedniego.

Na razie starszy tekst idzie poleżakować, a mnie kończy się śliczne usprawiedliwienie "napisałam mało, no ale przecież...!". I dobrze. Bo w gruncie rzeczy wczoraj poza tym mało zrobiłam. Naukę ledwo co ruszyłam, a tak to głównie czas spędzony na pierdołach.

Dziś wieczorem teatr, ale do tego czasu postaram się być bardziej aktywna.
No, zobaczymy, co z tego będzie :)

Ilharess, powodzenia w utrzymywaniu diety. I dzięki za wsparcie :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

11
Dzień szósty

Myślałam, że będzie zero. Ale wieczorny wypad dobrze mi zrobił - już myślałam, ze nie zdecyduję się iść, ale na szczęście poszłam. I coś się we mnie odblokowało. I pod względem nastroju i pod względem energii. Przy okazji od razu każdemu z Warszawy mogę polecić spektakl teatru Roma "Tuwim dla dorosłych" (a tym nie z Warszawy mogę polecić to: ;)).

Ostatecznie po powrocie wreszcie usiadłam do pisania.

Trochę ponad 6000 znaków. Niby wciąż średnio jestem poniżej normy, ale nie narzekam. Fabuła idzie gładko do przodu, a teraz te znaczki "graniczne" wypadły w dobrym miejscu - akurat w chwili, gdy muszę przemyśleć, w jakiej kolejności wszystko dalej powinno się odbyć. I trochę też "jak"? Bo niestety, ale dopadł mnie typowy problem - zaczęłam się przywiązywać do bohatera, któremu miała się stać krzywda. I łapią wyrzuty sumienia.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

12
Dzień siódmy

Pierwsze siedem dni za mną. Teoretycznie opowiadanie/opowiadania powinno liczyć coś około 42 tys znaków, liczy 34600. Sporo poniżej. Trudno.
Dzisiaj dopisałam 7500 i mam wrażenie, że w tym tempie do końca tego tekstu zostały mi jeszcze ze dwa dni. Muszę się teraz pilnować, bo przy zbliżających się końcówkach mam tendencję do odwlekania i przeciągania wszystkiego w czasie.

Na razie jest fajnie. Fabuła idzie mi gładko, tak jak chciałam. Nie muszę walczyć o każdy znak, nie przesiaduję nad pustą kartką, zastanawiając się jak wystartować. Sprawia mi to dużo przyjemności.

Ciekawam, jak to będzie, kiedy nagle będę musiała się przesiąść na inny klimat? No, właściwie, ciekawość też motywuje :)

I tym pozytywnym akcentem na dziś zakończę. Mam nadzieję, że jutro równie pozytywnie rozpocznie się dla mnie kolejny tydzień.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

13
Dzień dziewiąty

Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Dwa ostatnie dni są tego najlepszym przykładem. Wczoraj obiecywałam sobie, że popiszę. Ostatecznie nawet nie dotknęłam tekstu. Dziś, po powrocie z zajęć i uświadomieniu sobie w pełni, że jutro kolokwium z niemieckiego nie zamierzałam napisać ani znaku.

Jednak od chwili, kiedy usiadłam przy biurku nie mogłam się skupić na niczym poza opowiadaniem, a już w szczególności nie na tekstach z niemieckiego. Ostatecznie się poddałam.
W pisanie wsiąkłam natychmiast. Świetne uczucie - pisało mi się tak zupełnie swobodnie, przyjemnie. Efekt - zanim się obejrzałam powstało 11900 znaków. Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się zobaczyć takiego wyniku w swoim dzienniczku.
Do końca opowiadania zostały ze dwie sceny, ale uznałam, że muszę je jeszcze przemyśleć. Jeśli jutro nic mnie nie powstrzyma, to dziesiątego dnia pierwsze opowiadanie będzie ukończone. :)
Oczywiście - jeżeli...

Na razie rzucam się w panice na niemiecki. Jak ktoś mi kibicuje, to może trzymać kciuki za mnie jutro. Żeby mi się ten zapał pisarski negatywnie na wynikach nie odbił (no, przynajmniej nie za bardzo - w końcu jakieś tam poświęcenia być muszą :P).
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

14
Adrianna pisze:Jak ktoś mi kibicuje, to może trzymać kciuki za mnie jutro.
Już zaciskam. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Maraton pisarski”

cron