Dziennik maratończyka - Vanoge

1
Zakładam ten dziennik z nadzieją, że uda mi się zrealizować pewien cel. No właśnie - cel, czyli jedyna pewna rzecz w tym "przedsięwzięciu" ;) Tak więc:
Cel - przeczytać i przeredagować początek powieści i napisać resztę

Początek, jak już powiedziałem, jest. Napisany kilka miesięcy temu miał już dołączyć do reszty "nigdy-nie-skończonych-tekstów", ale pomysł uważam za wart pociągnięcia. Krótkie streszczenie tego, co już mam:
51 stron wraz z prologiem - nakreślenie miejsca akcji, bohaterów, zalążek fabuły.
Fabuła: (a raczej "zarys jej zarysu") Sielskie życie mieszkańców wsi przerywa decyzja o budowie zapory. Relacje międzyludzkie ulegają dramatycznej zmianie, wrogowie zostają przyjaciółmi, zanika miłość, na wierzch wychodzą najgorsze ludzkie cechy, idylliczna kraina staje się piekłem. Wszyscy muszą wyjechać, niektórzy starają się na zawsze odciąć od dawnego życia, ale jego echa słyszalne są nawet po latach.

Ot, taka opowiastka, z założenia dramat z fragmentami kryminału. Do tego trochę hiszpańskich krajobrazów, niezrównoważonych psychicznie staruszków, górskiego klimatu i nostalgii. Piszę, aby robić coś pożytecznego, aby mieć przyjemność płynącą z procesu tworzenia, aby potem przysiąść nad skończonym utworem i uśmiechnąć się z satysfakcją.
Nie robię sobie nawet nadziei, że uda mi się ukończyć całą powieść w miesiąc, dlatego datę końca maratonu pozostawiam sprawą otwartą. Nie zakładam, ile znaków dziennie będę pisał - liczy się systematyczność. A jakby jej zabrakło, to krzyczcie, krzyczcie i jeszcze raz krzyczcie ! :)
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"

2
Zboczenie zawodowe, ale niemal każda fabuła, o której słyszę kojarzy mi się z czymś już przeczytanym. Tym razem to "Sennik współczesny" Tadeusza Konwickiego. Motyw budowy tamy i zalania wioski to wprawdzie jeden z wątków, ale z tych kluczowych. Jeśli nie znasz, to polecam przeczytać w ramach researchu.

I życzę powodzenia w maratonie :)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

4
Dziękuję wam za odwiedziny i miłe słowa ;)
Pierwszy dzień zakończony. Jestem nieco zdumiony wystukaną liczbą znaków:
Dzień 1 - 4473
Chociaż patrząc na osiągnięcia innych maratończyków, nieco blado wypadam. Ale jak już mówiłem, nie znaki się liczą! :D Pisanie strasznie mnie zaskakuje. A raczej to, w jaki sposób buduję wydarzenia (a może wydarzenia same się budują?) Miałem opisać zwyczajne odwiedziny głównego bohatera u znajomego, a tu masz: znajomy okazuje się być chory psychicznie, ze zdjęć spoglądają dziwne kobiety, a do tego chałupa płonie.
Wiosna za oknem daje niezłego kopa do działania :)
PS: Czy tylko ja tak mam, że będąc w trakcie lektury jakiejś powieści, piszę, używając stylu autora tejże powieści, podobnie budując zdania itp.?
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"

5
Vanoge pisze:PS: Czy tylko ja tak mam, że będąc w trakcie lektury jakiejś powieści, piszę, używając stylu autora tejże powieści, podobnie budując zdania itp.?
Mam podobnie, dlatego podczas mojego maratonu starałem się w ogóle nie czytać żadnych powieści, ani nawet opowiadań. Jak zobaczę ciekawy zwrot, czy choćby i słowo, od razu gdzieś je umieszczam. O ile jednokrotne umieszczenie może nie zaszkodzić, a wręcz pomóc utworowi, to już większa liczba mnie drażni. Dlatego przez ostatnie dwa miesiące nie przeczytałem tekstu dłuższego niż trzy strony (jak ponad połowa Polaków!) :D

6
Vanoge pisze:Czy tylko ja tak mam, że będąc w trakcie lektury jakiejś powieści, piszę, używając stylu autora tejże powieści, podobnie budując zdania itp.?
Staram się nie czytać w dzień, kiedy piszę. Czytam, jak robię sobie przerwę i wtedy jest trochę lepiej. Spróbuj, może pomoże.
Zoraj pisze:Dlatego przez ostatnie dwa miesiące nie przeczytałem tekstu dłuższego niż trzy strony
Serio? Dwa miesiące?!
Chyba bym tak nie potrafił.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

7
Vanoge pisze: PS: Czy tylko ja tak mam, że będąc w trakcie lektury jakiejś powieści, piszę, używając stylu autora tejże powieści, podobnie budując zdania itp.?
Ech, ja to bym nawet chciała tak mieć. To można świetnie wykorzystać. Piszesz dynamiczną scenę - czytasz kawałek książki sensacyjnej i już masz. Potrzebujesz tkliwych wynurzeń - bierzesz do ręki romans ;) Na koniec czytasz całość i wyrównujesz, żeby jedne kawałki nie odstawały za bardzo od innych.
Niestety tylko to ostanie zdanie odnosi się do mnie. Styl zmienia mi się zależnie od nastroju i stopnia niewyspania, a tym trochę trudniej sterować, niż doborem lektur.

Dużo sił i wytrwałości życzę :)

8
Vanoge pisze:PS: Czy tylko ja tak mam, że będąc w trakcie lektury jakiejś powieści, piszę, używając stylu autora tejże powieści, podobnie budując zdania itp.?
Dokładnie tak, ale znalazłam na to sposób. Czytam książki po niemiecku a piszę po polsku :)

Trzymam kciuki za maraton i dodam, że bardzo podoba mi się twoja liczba znaków. Przypomina moją :)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

9
Dziękuję za tak wielki odzew, miło widzieć, że ktoś wspiera i kibicuje :)
Dlatego przez ostatnie dwa miesiące nie przeczytałem tekstu dłuższego niż trzy strony (jak ponad połowa Polaków!) :D
Przyznam, że nieco drastyczne środki :)
Dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie ten problem dotyczy. Najgorzej było przy "Atlasie chmur", gdzie na niewielkiej przestrzeni mamy do czynienia z całkowicie odmiennymi stylami. I tak kilka stron napisałem, "wzorując się" na archaicznym języku jednego z bohaterów, by zaraz wpaść w minimalistyczny "styl przyszłości". Ciekawie to wyszło :)
Dokładnie tak, ale znalazłam na to sposób. Czytam książki po niemiecku a piszę po polsku :)
To by było ciekawe, gdybym operował wzorową znajomością jakiegokolwiek języka obcego. Na razie czytuje angielskie książki w oryginale, ale wciąż nie czuję tej "płynności" kiedy to robię. Gdybym znał biegle hiszpański! Przeczytać Zafóna w oryginale... Jeszcze trochę cierpliwości i się uda! :)

Co do dzisiejszego dnia, to ciężko było. Miałem sporo pracy, stąd efekty niezadowalające. Ale udało się naskrobać 2832 znaczki. I to na świeżym powietrzu. Tak swoją drogą, to zauważyłem, że zupełnie inaczej pisze się ręcznie. Bardziej zwraca się uwagę na dobór słów itd.. Zupełnie jak z fotografią. Jak człowiek złapie cyfrówkę to "cyka" i nie patrzy, a jak robi się zdjęcia analogiem, to przemyśli się dokładnie każde ujęcie przed naciśnięciem spustu ;)
Miłego wieczoru! ;)
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”