Przyznaję, że mam ogromne kłopoty z systematycznym pisaniem. Standardem jest, że siadam do komputera, otwieram plik wordowski – ale wcześniej trzeba jeszcze posłuchać muzyki, sprawdzić wiadomości na GG, o, jeszcze jeden nieobejrzany odcinek serialu. Może jeszcze kubek herbaty. Aaa, zostało mi jakieś 50 stron książki do końca. Zieew, jak mi się chce spać, popiszę jutro.
A jak to niektórzy mawiają, jutro będzie futro. Dlatego dość futer, może jak spiszę sobie konkretne cele i postanowienia na ten rok (tak, na rok), to będzie mi łatwiej o systematyczność. No dobrze, postanowienia spisałam już wcześniej. Najpierw na kartce, którą gdzieś zgubiłam. Wobec tego przepisałam do zeszytu, a ten już się tak łatwo zgubić nie da. Jest duży, ma jadowicie zieloną okładkę i patrzy na mnie z wielkim wyrzutem…
Zaczynam:
1) Dokończyć tekst weird fiction
2) Wrócić do opowiadania o policjancie (napisane w ¾, ale coś mi się w nim nie podoba, więc do napisania od nowa)
3) Przejrzeć i dopracować opowiadanie bożonarodzeniowe (skończone, ale mam wrażenie, że wyszedł mi bardziej zarys tekstu niż sam tekst)
4) Napisać zaplanowany już i obmyślony tekst „francuski” – ghost story
5) Dopracować fabułę, bohaterów i napisać opowiadanie o stacji badawczej na Antarktydzie (wersja pierwotna, niekoniecznie będzie to Antarktyda)
6) Napisać tekst z gatunku fantastyka socjologiczna na konkurs
7) Napisać opowiadanie steampunkowe

9) Napisać tekst o „człowieku, którego pewnego razu spotkało coś bardzo niezwykłego”
10) Nie ustawać w wysiłkach zainteresowania kogoś tekstem o robotach
11) Napisać książkę, nad fabułą której pracowałam przez ostatnich kilka miesięcy. Napisać – niekoniecznie dostać entuzjastyczną odpowiedź od wydawnictwa – zakładam, że do 31 grudnia 2013 książka będzie napisana - choćby to miała być wersja wstępna, jeszcze bez poprawek (to jest wersja bardzo optymistyczna, z której mogę zrezygnować na rzecz opowiadań).
12) Opublikować w 2013 przynajmniej dwa teksty. Drukiem bądź w magazynie internetowym. Może być ciężko, bo mamy już końcówkę kwietnia, ale skoro planuję wziąć się ostro do galopu…
13) No i limit słów – jestem w stanie napisać 100 słów dziennie, pod warunkiem, że pozbędę się brzydkiego nawyku wprowadzania poprawek w trakcie pisania, co wybija mnie z rytmu…
I to jest minimum, które sobie wyznaczyłam. Jeśli uda mi się je spełnić, będzie OK. Jeśli natomiast uda mi się coś więcej niż te punkty, to już będzie bardzo dobrze.
A pewnie i tak z biegiem czasu będę dopisywać kolejne punkty.
Jutro dzień pierwszy!