618
Powiedz lepiej co stało się z bohaterką. Jak chciałaś? Bo wieczna ciemność nie oznacza śmierci, może utratę wzroku - to ofiara, dar dla Kirila w zamian za pomoc.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

620
Już sobie poczytałam. W ogóle kocham opowieści mitologiczne, zawsze jest w nich coś "zapładniającego".. :D
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

621
Serdeczne dzięki Luka za analizę. Cieszę się że wyobraziłaś sobie tę knajpkę w czerwieni i świecach, miałam coś właśnie takiego na myśli. :) A Lola była ruda (dla mnie), ale fajnie, że dla Ciebie była Nataszą Urbańską. Haha. :D

A jak myślisz czy mój bohater powinien się zabić czy nie? Czy czytelnik w jakikolwiek sposób jest w stanie wysnuć zakończenie, przewidzieć jego reakcję?

622
Thano, zdziwiłem się. Czytam twoją analizę i dochodzę do wniosku, że to było genialne ćwiczenie. Ja słuchałem tego kawałka długo, po to aby napisać w jego rytmie. Nie dziwię się wrażeniu po lekturze tekstu bez muzyki. Nic dodać nic ująć. Ale, że zestawiłaś końcówkę z jasnowidzem. Jestem pod wrażeniem. I choć nie myślałem o jasnowidzu, znaczy o takiej metaforze zabiegu, to jestem pod wrażeniem bo chodziło o to :) Męskie poświęcenie wyszło jakoś tak przy okazji. Trochę za dużo mnie w tym tekście, ale to produkt uboczny muzyki. Na to chyba nie wpadłaś co? Proszę, powiedz, że nie ;)
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

623
Nie ma za co, ancepa. Nie wiem, czy bohater powinien się zabić - raczej nie;) chciałam pod analizą zapytać, co się z nim dalej stało - no ale pomyślałam, że jakbyś chciała dalszy ciąg, to przecież byś go napisała. Ja myślę, że bohater by się nie zabił, bo nie miałby odwagi. A nawet jeśli by próbował, to tak nieudolnie, że go odratują :)

[ Dodano: Czw 29 Lis, 2012 ]
Chii,
Z muzyką to wygląda tak, jakby babcia była w szpitalu, a w tle było słychać dźwięki maszyn podtrzymujących życie. Ale to na początku. Gdy czyta się w innym momencie ścieżki dźwiękowej, babcia siedzi w zgniłozielonym, pluszowym fotelu pełnym serwetek i opowiada. Może podczas swoich kolejnych urodzin?
O szpitalu w ogóle nie pomyślałam, ale gdyby to nie był monolog, babcia by siedziała w fotelu i szydełkowała serwetki :) A opowiadała raczej sama do siebie lub do wnuczka, który gdzieś tam siedzi w kącie znudzony, bo nie chce jej słuchać.
ObrazekObrazekObrazek

624
Konrad Chris pisze: Trochę za dużo mnie w tym tekście, ale to produkt uboczny muzyki. Na to chyba nie wpadłaś co? Proszę, powiedz, że nie
Na to, że Ciebie dużo? Nie. :) Za mało jeszcze Twojego czytałam, żeby odróżniać Ciebie od nie-Ciebie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

625
Nie pojmuję idei drugiej części ćw. 7. Temat otwarty do końca roku?
I co? To już jest koniec?
Miałem nadzieję, że będzie długie pożegnanie, że będę mógł powiedzieć coś romantycznego i potem rozstaniemy się na tle zachodzącego słońca...

626
Pilif pisze:Miałem nadzieję, że będzie długie pożegnanie
I właśnie dlatego temat będzie otwarty do końca roku.
Pilif pisze:rozstaniemy się na tle zachodzącego słońca...
Ze słońcem gorzej. Nie dowożą o tej porze roku.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

627
Pilif, nie rozpaczaj. Wszystko co się zaczyna, musi się skończyć. Taki los człowieka. Tylko pożegnania, nieustanne straty, wschody i zachody słońca... ble, ble, ble

Teraz się czeka do kolejnej Dzikości. A w międzyczasie pisze najlepszą powieść świata. Pocieszony?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

628
dorapa pisze:Pilif, nie rozpaczaj. Wszystko co się zaczyna, musi się skończyć.
No właśnie, ja bym chciał, żeby te zakończenie było wyraźne, z klamerką.
Polubiłem Dzikość, dała mi dużo frajdy i dobrej energii - teraz muszę to wykorzystać. Spodobało mi się pisanie na temat, robienie założeń przy pracy z tekstem - chyba założę dziennik maratończyka i poproszę Ancepę o przeniesienie tych kilku postów do wątku z luźnymi rozmowami o Dzikości.

629
Pilif pisze:No właśnie, ja bym chciał, żeby te zakończenie było wyraźne, z klamerką.
To zrób taką klamerkę. Nie muszę ja jej robić. Możesz Ty. Wszystko możesz. Pora poczuć się królem we własnym królestwie. Tym, który już nie potrzebuje poleceń i rozkazów. A ćwiczenie Mdrv ma drugie dno i ono może dać coś, co będzie jak dobry, sękaty kostur na drogę. Dlatego je wybrałam. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

630
Jeśli o mnie chodzi mam podobne odczucie do Pilifa. Chodzi o dysonans. Całość DU zaplanowana do ostatniej kropki. Poprowadzona mistrzowsko. Ćwiczenia to wysadzały z krzesła, to znów w nie wbijały. Końcówka zaś rozlazła i niekonkretna.

Ale to wynika z tego, że Thana się po prostu zmęczyła nami - tak gdzieś coś wspomniała że się zmęczyła. W sumie najwięcej roboty miała ona. To z tym zakończeniem poprowadzonym przez nas to, jak sądzę ratowanie terminarza na końcówkę roku. :P
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

631
Konrad Chris pisze: To z tym zakończeniem poprowadzonym przez nas to, jak sądzę ratowanie terminarza na końcówkę roku.
Niezupełnie, Konradzie, niezupełnie. Cóż, wymusiliście na mnie moją własną klamerkę teraz, chociaż jeszcze nie zrealizowałam ostatniego zadania. Chciałam napisać o tym później, ale skoro chcecie teraz, to będzie teraz. :)

Otóż: w tej Dzikości, inaczej niż w poprzedniej, nie chciałam grać roli mentora, nauczyciela. Bo wcale nie wiem więcej od Was. Po prostu znalazłam kilka ćwiczeń, zrobiłam je, a potem opracowałam je tak, żeby przystosować je do naszych potrzeb i się nimi podzielić. To wszystko. Każdy może to zrobić.

Co uczyniliście przy okazji Dzikości ze sobą, ze swoim pisaniem, swoim umysłem - to Wy zrobiliście, nie ja. Dla siebie - nie dla mnie. I pisać dalej też będziecie dla siebie - nie dla mnie. Fajnie Wam się pracowało w ramkach? Dobrze. Ale teraz musicie wyjść z moich ramek i ustawić swoje własne.

Ja w poprzedniej Dzikości pisałam o swoim lęku przed wtórnością, przed banałem. Minął rok i ja już tego lęku nie mam - przepracowałam go sobie po tamtej Dzikości. Teraz mam inne lęki i myślę, że część z nich po tej Dzikości odejdzie. Pod jednym warunkiem - że pociągnę pracę nad nimi. Sama.

Pamiętam, jak w zeszłym roku pojawiły się komentarze: Koniec? Kto mi teraz będzie zadawał zadania? Kto mnie będzie motywował? No kto, jeśli nie Ty sam, mój Dziki Uczestniku? Ja muszę zrobić krok w tył, bo nie macie czekać na mnie. Macie działać sami. Inaczej to wszystko nie ma sensu. To prawda, że jestem zmęczona. Ale wiem, że muszę się zmęczyć jeszcze bardziej, żeby napisać coś, co będzie godne czytania. I nikt nie ustawi mi ramek i zadań do wykonania. Jest tylko otwarta przestrzeń, gdzie wszystko trzeba samemu. Nauczyliście się wykonywać zadania? Fajnie. Teraz nauczcie się je tworzyć. Sami dla siebie. To nie ma być koniec. To ma być początek. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Dzikość Umysłu II”