Latest post of the previous page:
Bohaterka tekstu Caroll ma bardzo wyraziste sny. Świadczy to, jak sądzę o wielkim zaangażowaniu. Chociaż zastanawiam się czy taka dokładność i szczegółowość w sennym obrazie ma uzasadnienie. Może trochę za dużo? W każdym razie coś ją przejmuje. Trapi, gnębi. Ale co? Stopniowo scena po scenie buduje się obraz dylematu. Z początku nie wiemy z czym on (ten dylemat) jest związany. Potem dowiadujemy się, że tak naprawdę jest to tylko dylemat pozorny. Nie jej dylemat. Ona była zdecydowana, ale robiła inaczej za namową. Był to więc dysonans. Wróć! Zaczynam więc czytanie od początku, z tą wiedzą. Zarówno lustro jak i pociąg to symbole. Pociąg wskazywał na chęć poznania samej siebie, dojście do tego, co ja tak naprawdę chcę. Bo ja nie wiem, że decyzję już podjęłam. Nie wiem jaką. A podjęłam. Lustro archetypowo to symbol wglądu. Odkrywania siebie, demaskowania swoich błędów i niedociągnięć. Dodatkowo lustro to przecież narzędzie do doświadczania podmiotowości w najbardziej podstawowej formie. Zdarzyło ci się kiedyś wpaść we wściekłość, ale po spojrzeniu w lustro uspokoić się natychmiast? Kiedyś w literaturze trafiłem na przypadek człowieka, który wszedł do mieszkania z zamiarem zastrzelenia swojej żony, która go zdradzała. Kobieta uciekła do łazienki, gość tam wpadł, wymierzył spojrzał w lustro i nie nacisnął spustu – boże przecież nie jestem mordercą. Nagle doznajemy siebie. Nie myślimy o tym na co dzień sprawdzając czy włosy dobrze leżą, czy krawat jest prosto. Może to coś jak wizerunki w miejscach kultu? Masz problem z myśleniem o bogu. Nie widzisz go. Potrzebujesz wyobrażenia? Może. Może tak. Ale tylko w określonym stanie, tak? W każdym razie bohaterka zobaczyła w nim to co chciała, bo szukała tej informacji. W sobie. Babcia, matka, pra babka, pra pra babka... to już tylko archetyp kobiecości, kobiety jako Matki.16
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Sky Is Over
Sky Is Over