16

Latest post of the previous page:

Ardrycki komentarz do tekstu Zaqra

Z Dziennika Gramborna, Nadwornego Kronikarza Królowej Nillih, władczyni krainy Glumb, na planecie Enteropia.

Królowa jest bardzo zadowolona z wyników negocjacji. Na samo wspomnienie Istoty z Planety Ziemia, pokrywa się cała uroczymi, zielono-różowymi prążkami. Istota owa przedstawiła się jako Ambasador Zapomnianych Planet, co jest dość dziwne, zważywszy, że sama była bardzo zapominalska. Być może na jej ojczystej planecie zapominanie jest wysoko cenioną umiejętnością. Nie zapominajmy o tolerancji dla różnic międzykulturowych! Istocie (sądzimy, że była płci żeńskiej, bo tylko takie zazwyczaj pełnią wysokie funkcje w instytucjach na szczeblu międzyplanetarnym) bardzo przypadł do gustu napój z rośliny Hlumb. Wprawił ją w tak dobry nastrój, że bez długich rozmów podpisała Umowę Galaktyczną na sprzedaż żywej zawartości dwóch oceanów i jednej dżungli. Wysłaliśmy już statki po odbiór towaru. Miło się negocjowało, tylko ta pogoda... Te fronty atmosferyczne i migreny! Sczernieliśmy wszyscy z bólu chyba czterokrotnie! Musimy załatwić jakieś porządne leki. Wyślemy aptekarzom z Kasjopei czternaście skrzyń napoju z rośliny Hlumb. Powinni się odwdzięczyć...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

17
Fragment artykułu z ardryckiej gazety "Wydmuch Enteropii" dotyczący negocjacji, które przeprowadzał Konrad Chris za pośrednictwem Katarzyny:

...bezczelność pozaenteropskich przybyszów nie zna granic! Wypadałoby przecież zapoznać się nieco z kulturą planety, którą się odwiedza! Może daliśmy się ponieść kolorom, może odwracamy zbyt szybko, zbyt impulsywnie, ale czyż oni nie są sami sobie winni? Wystawiają naszą gościnność na ciężką próbę i w ogóle nie uczą się na błędach! Niby są trochę dziwni, bo z innej planety, niby uprzejmi ale każdorazowo, prędzej czy później, wychodzi z nich wszystkich niska, podła natura. Niby to zielenieją, niby biznes się kręci, ale w końcu zawsze wyrwie im się z głębi narządów oddechowych potworne bluźnierstwo! Ehem, ekhm, hm - to właśnie myślą Ziemianie o nas, naszych przodkach i naszej pięknej planecie! Nie kupujcie tych wstrętnych, ziemskich naszyjników - one są brzydkie, toksyczne i nic niewarte! Ozdabiajmy nasze ciała wyłącznie enteropskimi klejnotami i zielenią uśmiechu! Mamy swoją godność! Wydmuchamy każdego kosmitę, który przyleci wciskać nam swój obcoplanetarny złom. A jeśli nam się nie spodoba ich dmuchanie, to nie zawahamy się odwracać. I będzie tak, jakby nigdy ich tu nie było. Szusz - sza - fuuuuuuu!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Zablokowany

Wróć do „Ćwiczenia - część II”