"Debata"

1
"Debata"
Debata trwała od rana, czyli już około 8 godzin. Kolejni posłowie i posłanki wchodzili na sejmową "ambonę", czyli mównicę i grzmieli - aborcji mówimy nie! Na wraku samolotu znaleziono ślady trotylu! Minister krzyczał iż konieczna jest pomoc unii europejskiej w sprawie wraku samolotu, którego Rosjanie nie chcą zwrócić prawowitym właścicielom. Na to opozycja odpowiadała głośniejszymi tylko krzykami, iż niewątpliwie próbują zacierać ślady zamachu i tysiąca środków których w tym celu użyli! Premier odpierał wszystkie zarzuty pod adresem rządu, do znudzenia powtarzając iż : "W Polsce nie ma żadnych więźniów politycznych!". Z prawej strony lewego sektora dobiegały ciche dźwięki jakiejś piosenki reagge, dało się usłyszeć powtarzalne słowa refrenu:
"Marihuana napędza mój mózg, wokół tyle zła
Nie wiem, jak bez niej bym to zniósł
Zawijam blanta z grama i wrzucam na luz
Mam dość tej nienawiści, nienawiści już..."
Większość posłów przysypiała, niektórzy żywo gestykulowali, przekrzykując się na mównicy, marszałek zaś nie próbował już nawet ich uspokajać, jedynie z uporem wywoływał kolejnych mówców. Jedynie pan Waldek, sprzątacz w sejmie oparł brodę o długi kij swojej szczotki i patrzył z zainteresowaniem. Myślał, że może i byłoby go stać na abonament telewizyjny z jego skromnej pensji, ale po co, skoro najlepsze telenowele odbywały się tu, w miejscu jego pracy. Po godzinie patrzenia na zwykły sejmowy rozgardiasz powieki zaczęły mu opadać...
Od kilku minut wrzawa nieco przycichła, nikt nie przemawiał, posłowie przetasowywali argumenty w sprawie związków partnerskich. Stosunkowo ciche minuty mijały. Marszałek oparł głowę na dłoni i wydawał się drzemać, posłownie naradzali się lub grali w "angry birds" na służbowych iPadach. Nikt nie patrzył na mównicę.
Od kilku chwil gęstniało tam białożółte światło, i pojawiały się jakby małe chmurki... Potem nagle wszystko to rozwiało się, z sufitu padał na mównicę snop bladożółtego światła. Stał w nim średniego wzrostu, szczupły mężczyzna w jasnoniebieskiej jednoczęściowej szacie. Długie jak na mężczyznę, brązowe włosy opadały kaskadą na ramiona, ładnie komponując się z intensywnym zarostem tej samej barwy.
Rozejrzał się po sali. Jednocześnie głosy na sali powoli milkły, a niektóre oczy zwracały się ku nowo przybyłemu. Odezwał się, a jego głos brzmiał głębokim, ciepłym basem...
- Witajcie Bracia! Większość z was zapewne mnie zna, ale może się przedstawię - nazywam się Jezus, tak jak wy jestem Dzieckiem Boga. Wasza ojczyzna jest poświęcona mojej matce, a ja oddałem za was życie na krzyżu ponad dwa tysiące lat temu. Dziś, tuż przed kolejną rocznicą moich narodzin, muszę wam pomóc - Posłuchajcie...
Gdzieś z sali dobiegł cichy sprzeciw, jakoby Jezus nie był umówiony i marszałek nie udzielił mu głosu, ale szybko umilkł. Przybysz kontynuował spokojnie, donośnym, silnym, choć nie władczym tonem.
- Kłócicie się o Smoleńsk, o to kto jest polski wśród Polaków i czy marihuana jest dobra czy zła, i czy powinno się ją zalegalizować. Spójrzcie na to... - Jezus machnął ręką, a na białej ścianie sejmu natychmiast skłębiły się złociste chmurki. Gdy machnął dłonią ponownie, rozstąpiły się one na boki, ukazując ruchomy obraz, jakby wyświetlony projektorem, ale niewyraźny, jakby rozmyty.
- Czy naprawdę to są najważniejsze sprawy? Dziś rano rozmawiałem z Twoim bratem - tu wskazał na lidera opozycji. - Nawet on mówi już, że wasze walki o Smoleńsk są bezsensowne i tylko psują i niszczą to co dobre w Polakach. Spójrzcie na obraz - projekcja wyostrzyła się, ukazując zimowe ulice miasta. W ciemnych zakątkach kulili się bezdomni, drżąc z zimna. Jezus strzelił palcami, i obraz się rozwiał, po sekundzie znów formując w nowy. Jakiś mężczyzna upadał na ziemię trzymając się za serce, a jego przerażona żona dzwoniła na pogotowie. Wyraźnie dało się usłyszeć odpowiedź ze słuchawki: "Proszę troszkę poczekać, nie mamy dostępnych karetek..." Strzał palcami, kolejny obraz. Market, dookoła towary, a ceny aż odstraszały ludzi, tęsknie patrzących za kostką masła głodnymi oczyma.
-Mówicie że musimy opóźnić wiek emerytalny, bo zbyt mało ludzi pracuje? Zadbajcie o służbę zdrowia... Już teraz jedna trzecia mężczyzn nie dożywa emerytury... Tacy ludzie jak ten, którego wam ukazałem umierają codziennie, na dziesiątki różnych chorób i wypadków, które mogliby przeżyć - gdyby otrzymali szybką pomoc... Nie wyobrażacie sobie, jak potem jest im przykro, jaka gorycz ich przepełnia, gdy rozmawiam z nimi w niebie. Panie Premierze, bardzo proszę, niechże będzie pan rozsądny, i przy okazji podnoszenia podatków i kolejnych cięć budżetowych proszę nie zapomnieć także o obcięciu choć troche finansowania partii, a pieniądze te przeznaczyć na opiekę dla bezdomnych i bezrobotnych - tam tkwi kompletnie niewykorzystana siła produkcyjna narodu, której zupełnie nie zauważacie... Na ostatnim obrazie widzieliście skutki kryzysu, który zbliża się do Polski. Nie musi tak być. Potrzebujemy zwartej, rozsądnej polityki gospodarczej, która zdolna byłaby oprzeć się kolejnej fali kryzysu. Pierwszą przetrwaliście - zadbajcie by i druga przekształciła się dla Polski w sukces, a już na pewno nie w porażkę. I, bracia, mam do was prośbę, która pochodzi bezpośrednio od mego Ojca. Demokracja to dobry ustrój, bardzo dobrze że opozycja nie zgadza się z rządem - to gwarantuje wytężone działanie aparatu demokratycznego państwa. Ale kłócić się, a nie zgadzać to zupełnie co innego. Umiecie się kłócić, potwierdzam to, ale pamiętajcie o argumentach... Tylko rozsądnymi argumentami osiągniecie coś dobrego. A teraz... Moja matka patrzy na was, na swój kraj i uśmiecha się do was. Czerpcie siłę z tego uśmiechu, oraz z mojego błogosławieństwa, które pochodzi od Boga. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia! Wiecie co macie robić... Idźcie, wyrzućcie z siebie złe emocje i nienawiść podczas kolędowania i obdarowywania bliskich prezentami. Potem wróćcie tu, i zróbcie dobrą robotę. Wesołych Świąt!
Strzelił palcami i wraz z obrazem rozwiał się i zniknął. Światłość zniknęła dopiero po chwili.
Na sali panowała cisza. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów po przemowie nie było żadnych gwizdów i okrzyków protestu. Niektórzy ocierali łzy, inni modlili sie na kolanach, jeszcze inni wstali i klaskali. Premier z liderem opozycji padli sobie w objęcia.
A Pan Waldek śmiał się i śmiał i śmiał, serdecznym, radosnym śmiechem, tak dziękując Bogu za jego mądrość...
Ostatnio zmieniony wt 10 cze 2014, 15:00 przez Oznaczony, łącznie zmieniany 1 raz.

2
"Debata"
Debata trwała
Autorze nie powtarzaj słowa w tytule i na początku pierwszej, drugiej, trzeciej lub czwartej linijki. To się źle czyta. Nawet przy należytym oddzieleniu tytuł i tekstu przestrzenią pustych linii, powstaje wrażenie niepotrzebnego powtórzenia.
Debata trwała od rana, czyli już około 8 godzin.
Ósemka zapisana cyfrą psuje estetykę tekstu, ponadto pojawia się dłużyzna, powstała przez wprowadzenie pseudo-wnioskowania. Trwało od rana? Ok. Ale dlaczego akurat około ośmiu godzin?
Debata trwała od rana, czyli już około 8 godzin. Kolejni posłowie i posłanki wchodzili na sejmową "ambonę", czyli mównicę i grzmieli
Powtarza się "czyli". Trochę zaufania do czytelnika, przy dobrym opisie lub wyrazistym wskazaniu podmiotu, nie musisz objaśniać każdej metafory.
aborcji mówimy nie! Na wraku samolotu znaleziono ślady trotylu! Minister krzyczał iż konieczna jest pomoc unii europejskiej w sprawie wraku samolotu, którego Rosjanie nie chcą zwrócić prawowitym właścicielom.
Unia Europejska jest nazwą własną instytucji i należy ją pisać z dużej litery. Odnośnie treści, satyra wyszła cienko. Nie dość, że mało oryginalna, walisz kliszami, w sejmie "cały czas trwa awantura", to jeszcze każesz się czytelnikowi domyślać, że powiedziałeś "to a to". W pierwszym zdaniu mówisz wszak o debacie i jeszcze podkreślasz jej długość. Następnie rzucasz dość poważne tematy typu aborcja, albo polskie stosunki z Rosją... Tobie mogą one wisieć, jednakowoż nie piszesz tylko dla siebie. W ich doborze też pewnie da się dopatrzeć inklinacji politycznych. Chcesz być lubianym tylko przez jedną? A po co Ci to? W TVN Cię nie zatrudnią. :wink:
Na to opozycja odpowiadała głośniejszymi tylko krzykami, iż niewątpliwie próbują zacierać ślady zamachu i tysiąca środków których w tym celu użyli!
Zdania nie zaczyna się od "na to". A czyli to ma być jednak o Smoleńsku. Ale w takim razie nie wiem, po co to zdanie o aborcji. Rozumiem też, że chcesz opisać cynizm jednej strony. Wiesz, każda partia się tak zachowuje. Koalicja na przykład najpierw odrzuca ustawę, proponowaną przez opozycję a potem uchwala identyczną, albo bardzo podobną, tyle że własną... Bo idzie o szyld.
Premier odpierał wszystkie zarzuty pod adresem rządu, do znudzenia powtarzając iż : "W Polsce nie ma żadnych więźniów politycznych!".
A teraz piszesz o czym? O Klewkach?
Z prawej strony lewego sektora dobiegały ciche dźwięki jakiejś piosenki reagge, dało się
Zdanie warto podzielić. Między "regge" a "dało się" dać kropkę i zacząć od nowej litery.
"Marihuana napędza mój mózg, wokół tyle zła
Nie wiem, jak bez niej bym to zniósł
Zawijam blanta z grama i wrzucam na luz
Mam dość tej nienawiści, nienawiści już..."
Trochę za łagodne podejście w porównaniu z tym, co pisałeś o prawicy.
Większość posłów przysypiała, niektórzy żywo gestykulowali, przekrzykując się na mównicy,
Brzmiałoby bardziej wiarygodnie, gdybyś kazał posłom gadać o czymś autentycznie nudnym, politycznie i medialnie nienośnym. Sytuacja wygląda mało wiarygodnie. W dyskusji o takiej aborcji, każdy klub dopinguje swoich "gladiatorów" i żywo reaguje na występy przeciwników. W przeciwnym wypadku każda z debat, by się szybko skończyła, ktoś przecież odpowiada za wydłużanie obrad...
marszałek zaś nie próbował już nawet ich uspokajać, jedynie z uporem wywoływał kolejnych mówców.
Totalnie nierealistyczne. Aby skutecznie wywołać kolejnego posła, wpierw należy uspokoić i usunąć jego poprzednika.
Jedynie pan Waldek, sprzątacz w sejmie oparł brodę o długi kij swojej szczotki i patrzył z zainteresowaniem. Myślał, że może i byłoby go stać na abonament telewizyjny z jego skromnej pensji, ale po co, skoro najlepsze telenowele odbywały się tu, w miejscu jego pracy. Po godzinie patrzenia na zwykły sejmowy rozgardiasz powieki zaczęły mu opadać...
Sali sejmowych nie sprząta się w trakcie obrad. Podobnie żadna sprzątaczka nie wchodzi na salę wykładową, podczas zajęć. Próba skontrastowania straszliwej biedy pana Waldka z domyślnym bogactwem posłów, brzmi trochę demagogicznie. Osoby żyjące w najczarniejszej nędzy, zastanawiające się, czy stać je na abonament, raczej nie pracują w otoczeniu parlamentarzystów. Nie rozumiem też, czemu z jednej strony sejmową telenowelę uważa za najlepszą (przez bidę w życiu nie widział innej?) a z drugiej zamykają mu się powieki. Po uniwerku jest? Ale to w tekście nie ma.
Od kilku minut wrzawa nieco przycichła, nikt nie przemawiał, posłowie przetasowywali argumenty w sprawie związków partnerskich. Stosunkowo ciche minuty mijały.
Nie potrzebne powtórzenie opisu z pierwszego zdania. Czytelnik już wie, że zrobiło się ciszej, nie musisz powtarzać dwa razy.
Marszałek oparł głowę na dłoni i wydawał się drzemać, posłownie naradzali się lub grali w "angry birds" na służbowych iPadach.
Lepiej unikać powtarzającego się "się" w zdaniu.
Gdzieś z sali dobiegł cichy sprzeciw, jakoby Jezus nie był umówiony i marszałek nie udzielił mu głosu, ale szybko umilkł. Przybysz kontynuował spokojnie, donośnym, silnym, choć nie władczym tonem.
Tylko tyle wykrzesałeś? A naruszenie neutralności światopoglądowej to pikuś? :wink:

Sumuję, mimo wszystko wyszło nieźle. Coś tam oddałeś z własnego ducha i ludzkiego stosunku do polityki. Wysłannik z nieba mówi żywą polszczyzną, choć momentami brnie w ogólniki powierzchownego chrześcijaństwa kulturowego.

Istnieje różnica między mową nią a pisaną. Tej pierwszej dobrze robią powtórzenia a drugiej nie. Szkoda tylko, że nic nie wspomniano choćby o zmianie ordynacji wyborczej, bo to ona właśnie sprzyja radykalnemu polaryzowaniu sceny politycznej... Do najciekawszego fragmentu trzeba było dotrwać. Wyszedł lekki galimatias gatunkowy. Może warto zacząć od opowiadania o czymś bliskim? Autor nie zrobił na mnie wrażenia eksperta od kulis życia parlamentu. :wink:

Zatwierdzam weryfikację - Gorgiasz
Ostatnio zmieniony wt 10 cze 2014, 15:00 przez Humanozerca, łącznie zmieniany 1 raz.

3
Cóż, jak to bywa z drugim tekstem, nie wywołałem ważenia jakie bym chciał... Ale wnioskując byłem wystarczająco blisko by nie tracić nadziei ;) Nie chciałem tutaj pokazywać dokładnie polityki, ani dokładnie obsmarowywac którejkolwiek ze stron... Najwazniejszy tu jest On który mówi im o zgodzie i miłości ;) Napisałem jeszcze drugą wersje - mało optymistyczną kontynuację motywu Pana Waldka. Może wrzucę w chwili wolnego czasu :) Dziekuję za konstruktywną krytyke, na pewno popracuję nad warsztatem i innymi wskazanymi błędami :) Doceniam ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”