SZAFA I HIPOPOTAM
Jazon dudni do drzwi.
- Hipopotam, jestem hipopotam – powtarza gorączkowo.
Nikt nie otwiera.
Jazon dudni do drzwi.
- Pani Eulalio? Jest tam pani? - pyta, stukając nerwowo palcami w lakierowane drewno. - Gonią mnie.
Zeskakuje ze schodka, to nic nie zmienia. Wskakuje z powrotem.
- Pani Eulalio? - woła drżącym głosem.
Cały się trzęsie, jego zlodowaciałe dłonie wracają bezwiednie do drzwi.
W dole klatki schodowej rozlega się huk.
- Panowie! - jazgocze ktoś krótko, jak wściekły pies.
I koniec. I cisza. Jazon, rozedrgany, kuca na wycieraczce, słucha własnego oddechu, obserwuje wydychane kłęby pary.
- Panowie? - odzywa się cichutko głos z dołu. Czule, łagodnie. - Panowie, idziemy. Powoli. I raz. I dwa. I raz. I raz...
Jazon zamyka oczy.
I dwa. I sześć. I osiemnaście. I trzy. I cztery. I sześć. I pięć. I sześć. I sześć. I siedem. I sześć. I osiem. I dziewięć. I pi. I dwa. I dużo. I więcej. I trzy. I cztery. I pięć...
Budzi się po kilku sekundach.
Coś jest nie tak, coś jest inaczej. Coś się zmieniło.
Wstaje, unosi zgrabiałe palce do drzwi, ale coś powstrzymuje go przed zastukaniem. Przyciska policzek do drewna.
- Pani Eulalio? - chrypi. - To ja... Hipopotam.
Dźwięk u góry. Jazon patrzy – pół piętra wyżej, u szczytu schodów stoi mężczyzna w zielonej kurtce ortalionowej. Siwy wąs puszy mu się pod nosem, czapka uszanka nachodzi na gniewnie gęste brwi. Stoi, za jego głową bieleje uchylone okno, olśniewając go jasną aureolą.
Czuć od niego tanimi papierosami i niemyciem.
- Pani Eulalii nie ma – mówi. - A ja idę na zakupy, idzie pan?
Ma czerwony nos. Jazon nerwowo kręci głową.
- Nie, ja zaczekam... - mówi ostrożnie, wciskając się jak najbardziej we wnękę drzwi.
Mężczyzna wzrusza ramionami.
- Jak pan już tam chce. Ale ja idę.
Wsadza wielkie, brudne ręce do kieszeni i schodzi. Najpierw na piętro, potem mija Jazona, schodzi jeszcze niżej. I jeszcze niżej. Półpiętro po półpiętrze. Drzwi skrzypią, do klatki schodowej wdziera się ostry wiatr, drzwi trzaskają.
Jazon oddycha z ulgą.
Wtedy z dołu słychać znowu:
- Panowie.
Głos bazyliszka, głos z czeluści piekieł, głos przeklęty, wyklęty. Głos zamknięty w tej samej klatce schodowej, co Jazon.
Słychać huk.
Pół piętra niżej pojawia się dziecko. Wokół głowy ma zawinięty szalik, więc Jazon nie widzi jego twarzy, tylko wielki pompon czapki na czubku głowy. Dziecko stoi w bezruchu, nie mówi, nie oddycha.
- Cześć – Jazon unosi z wahaniem rękę i dziecko odpowiada tym samym gestem.
Zamiast dłoni ma rozgwiazdę w rękawiczce.
*
- Pani Eulalio...
Pani Eulalii nie ma.
- Pani Eulalio, błagam, niech pani otworzy, oni mnie dopadną...
A ja idę na zakupy.
- Pani Eulalio, proszę...
Idzie pan?
Na zewnątrz zapada ciemność, ale w klatce schodowej świeci się światło. Jazon powtarza mantrę, poddając się dreszczom, podłoga jest zimna jak lód, powietrze mrozi, przez uchylone u góry okno wpadają niesione wiatrem płatki śniegu.
Mysz.
Drzwi naprzeciwko uchylają się lekko, wychodzi przez nie mała łaciata mysz. Drzwi zamykają się, mysz zostaje.
Staje na tylnych łapkach, rozgląda się niespokojnie, węszy, poruszając czujnie noskiem. Widzi Jazona i podchodzi do niego ostrożnie.
Na dole rozlega się huk i myszka ucieka.
Po chwili Jazon widzi wtaczającego się do góry po schodach mężczyznę w ortalionowej kurtce. Mężczyzna zatrzymuje się stopień przed piętrem, dyszy ciężko, śmierdzi, ściska w ręce uszy materiałowej siatki.
- Byłem na zakupach – bełkocze z obleśnym uśmiechem.
Kupił piwo, obtłuczone jabłka, kilka puszek konserwy i wawrzyn szlachetny.
- Tak, zwycięstwo. – Kiwa głową. - Dziś się udało.
Zatacza się, pokonuje ostatni stopień, przechodzi przez zakręt, pnie się dalej po schodach.
- Panowie.
Jazon podrywa się na równe nogi, rozgląda – głos był tak blisko, tak blisko... Jakby ktoś nachylał się i szeptał mu do ucha.
- Panowie, spróbujmy jeszcze raz.
Teraz jest już daleko, już na dole.
- Pani Eulalio – szepcze Jazon.
- Kto tam? - odzywa się chrapliwy charkot. Po drugiej stronie drzwi. Jazon aż odskakuje, ale zaraz wraca, przecież musi. Przecież oni zaraz tu przyjdą i go dopadną...
- Hi... Hipopotam.
Zapada wielka cisza.
- Ach, to ty – charkocze po długiej chwili ktoś zza drzwi. - We... Wejdź.
Jazon słyszy szczęk klucza obracanego w zamku.
Przyjdą, zanim zdąży otworzyć.
- Już idą.
I raz. I dwa. I raz. I dwa.
Panowie z wielką drewnianą trumną wspinają się na kolejne stopnie, kolejne zimne kondygnacje. Pierwszy jest niski i łysy, ma na oczach zawiązaną zieloną opaskę. Drugi ma włożoną tył na przód kominiarkę. Obaj mają szafę.
Niosą szafę.
Zatrzymują się na piętrze, odkładają szafę, wyciągają z rękawów rewolwery. Zamek przestaje szczękać, drzwi otwierają się gwałtownie, szalik Jazona unosi się z szarpnięciem, pikuje ostro w bok.
W progu stoi mała łaciata myszka.
Za progiem jest spokojne zimowe popołudnie, czarne i gęste od śniegu, gałęzie drzew, sąsiedni blok – w oknie naprzeciwko jaśnieje oszklona wielkimi okularami maleńka, pomarszczona twarz, sztorm białych włosów dookoła i złośliwy bezzębny uśmiech.
- Panowie! - woła głos.
Jazon nie widzi jego właściciela – jest zasłonięty szafą, stoi niżej.
- Panowie, szybciutko, śpieszymy się! - klaszcze energicznie w wełniane dłonie.
Panowie wyciągają ręce z rewolwerami i strzelają.
I raz. I dwa. I trzyczterypięćsześć, trzycztery pięć sześć. Raz, dwa.
*
Jazon czeka w ciemności.
Nie słychać stuków ani świstania wiatru.
Słychać pukanie do drzwi.
- Jest pan tam? Panie Jazonie?
Jazon odchrząkuje.
- Kto tam?
- Hipopotam.
- Niech pani wejdzie.
Pani Eulalia wsuwa się w ciemność, szurając kapciami. Pachnie pienistym mydłem, starymi książkami i – trochę – pomarańczami.
- Mogę zapalić światło? Dlaczego siedzi pan w takiej ciemności?
Jazon kiwa głową, pani Eulalia tego nie widzi, ale zapala świeczkę i kładzie ją na ośnieżonym stoliku.
Od razu marszczy brwi, mruży krótkowzroczne oczy.
- O nie, znowu nie ma pan szalika.
- Miałem. Chyba spadł – tłumaczy się Jazon. Zagryza nerwowo wargi, patrzy w górę na nieskalane oblicze pani Eulalii, jasne, kategoryczne, jasnobrązowe tęczówki oczu, splątane nad czołem ciemnoblond włosy.
Pani Eulalia ma na sobie nijakiego koloru koszulę nocną, wyświechtany puchowy szlafrok, rozczłapane kapcie, w ręku ma torbę z dwiema pomarańczami i kilka książek, które z trudem udaje jej się utrzymać, przyciskając do piersi. Prawie się przewraca, gdy próbuje wygrzebać coś z nieskończenie głębokiej kieszeni. Próba kończy się zwycięstwem większym niż wawrzyn szlachetny w materiałowej torbie, pani Eulalia wyjmuje szalik, fioletowy szalik. Myśli przez chwilę, odkłada torbę i książki.
- Wszystko z pana spada – komentuje. - To dlatego, że jest pan za chudy.
Klęka na ośnieżonej podłodze, zawija Jazonowi szalik wokół szyi.
- Wygląda pan strasznie, długo pan tu czekał?
- Nie wiem, chyba miesiąc...
Pani Eulalia uśmiecha się czule.
W kręgu światła pojawia się dziecko bez twarzy, dziecko z szalikiem. Na jego ramieniu siedzi łaciata myszka.
- Cześć – mówi cicho pani Eulalia.
Dziecko unosi powoli rękę, niepewnie macha. Jazon odpowiada mu tym samym. Eulalia wyciąga z torby pomarańczę.
- Chcesz?
Rzuca. Dziecko łapie. Zamiast dłoni ma rozgwiazdy w rękawiczkach.
*
Mężczyzna wychodzi z domu i spotyka szafę.
Po lewej stronie szafy stoi niski pan z zieloną opaską na oczach, po prawej pan z kominiarką włożoną tył na przód.
Instynktownie stuka w drzwi szafy. Chciałby wymienić spojrzenia z którymś z panów, ale nie widzi ich oczu, dlatego zagaduje ostrożnie:
- To szafa, czy trumna? - W odpowiedzi na milczenie tamtych, próbuje się usprawiedliwić: - Już nie pamiętam...
Ten po lewej wzrusza ramionami. Drugi rozkłada ręce.
Czekają.
W końcu z głębin szafy rozlega się gulgoczący charkot:
- Kto tam?
- Hipopotam – odpowiada bez wahania mężczyzna.
- Nieee... - bulgocze metalicznie wnętrze szafy.
Panowie po obu stronach szafy melancholijnie sięgają do kieszeni ortalionowych kurtek.
- Niee? - W oczach mężczyzny błyska strach. - No to może... Może i nie...
- Nieee.
Drzwi szafy otwierają się gwałtownie. Na pierwszy rzut oka w środku nikogo nie ma.
- Na dole – cedzi kącikiem ust ten z opaską na oczach.
Mężczyzna patrzy w dół.
Na dnie szafy siedzi mała łaciata myszka.
Szafa i hipopotam
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
- Pierwsze Kroki
- - Tu się przedstawiamy ...
- - Regulamin Główny i Regulaminy Działów
- Najlepsze na Weryfikatorium
- - Najlepsze z prozy
- - Najlepsza Miniatura Miesiąca
- - Najlepsze z poezji
- - - Poezja rymowana
- - - Poezja biała
- - - Myśli krótkie
- Pisarze i ich zwyczaje
- - Weryrecenzje
- - Strefa Pisarzy
- - Strefa Debiutantów
- - Archiwum Strefy
- - - Archiwum Debiutów
- - - Archiwum Pisarzy
- Wydawnictwa i ich zwyczaje
- - Wydawnictwa
- - Jak wydać książkę w Polsce?
- - ...za granicą?
- Proza
- - Spis treści
- - Informacje
- - Opowiadania i fragmenty powieści
- - Miniatura literacka
- - Rozmowy o tekstach z 'Tuwrzucia'
- Poezja
- - Poezja biała
- - Poezja rymowana
- - Mini poeticum
- - Proza poetycka
- - Hyde park poetycki
- Nasza (inna) twórczość
- - Dziennikarstwo i publicystyka
- - Scenariusze filmowe i teatralne
- - Nasze Zabawy Literackie
- - - Piszemy wspólne opowiadania
- - - Eksperymenty literackie
- Warsztat literacki
- - Wprawki, czyli ćwiczenia warsztatowe
- - Jak pisać?
- - Kreatorium
- - Warsztaty WeryfikatoriuM
- - - Gest narracyjny
- - - - Informacje
- - - - Eliminacje
- - - - Wariacje
- - - - - Grupa A
- - - - - Grupa B
- - - - Egzamin
- - - Dialogatornia
- - - - Kwalifikacje
- - - - Kwalifikacje
- - - - Ćwiczenia - część I
- - - - Ćwiczenia - część II
- - Forumowi Specjaliści i Pasjonaci
- - Maraton pisarski
- Konkursy
- - Konkursy nasze
- - - Wielka Bitwa Karczemna Romeckiego (dla Fioletowych)
- - - - Teksty konkursowe
- - - - Dyskusje i zgadywanki
- - - - Oceny i wyniki
- - - Walki Mocy
- - - - Walki mocy 2018
- - - - Walki mocy 2014
- - - - Walki mocy 2013
- - - Puchar Administratora
- - - - Turniej o Puchar Administratora 2018
- - - - - Faza Grupowa
- - - - - - Zakończone
- - - - - Faza Pucharowa
- - - - - - Rozegrane
- - - - - Plebiscyty
- - - - Turniej o Puchar Administratora 2012
- - - - - Faza I
- - - - - Faza II
- - - - - Faza Finałowa
- - - Konkursy Drabblowe
- - - Konkurs "Otuleni Natchnieniem"
- - - - Podium
- - - Konkurs "Miniatoricum"
- - - - Prace konkursowe - Miniatoricum 2009
- - - - Podium
- - - - Prace konkursowe - Miniatoricum 2010/I
- - - Konkursy różne
- - - - Letni Konkurs Porzeczkowy
- - - - Malowane słowem, czyli mistrzowie obrazowania
- - - - Sylwestrowy Turniej Poetycki
- - - - Świeża krew 2019
- - - Skarbonka
- - Bitwy literackie
- - - Regulamin bitewny
- - - Nowa bitwa!
- - - Bitwy z przeszłości
- - - - Rankingi
- - - - Propozycje bitew modyfikowanych
- - Konkursy literacko-poetyckie
- O literaturze
- - Dyskusje o literaturze
- - MML
- - Czytelnia
- Nasze publikacje
- - Drabble na Niedzielę
- - WeryForma(t)
- - Sukcesy Weryforumowiczów
- - Sprawy organizacyjne
- - Centrum Wzajemnej Pomocy
- - - Ku refleksji
- - - Ciekawostki, humoreski i różne różności
- - - QFANT - magazyn fantastyczno-kryminalny