Dom przy torach

1
WWWTo tylko ułamek sekundy. W mieście koło miasta pod miastem, stoi dom przy torach. Wyłania się z mroku, jak królik z kapelusza, żółte światło ulicznej lampy chwyta spiczaste uszy anten i wyciąga dom z ciemności, ciemności absolutnej, przyklejonej do okna rozpędzonego pociągu. Można powiedzieć, że w tej ciemności znajduje się nieskończenie wszystko, dopóki ktoś nie zapali światła. Równie dobrze może nie istnieć nic. Można jeszcze powiedzieć, że faktycznie znajduje się tam wszystko i zarazem nic, a żółte światło ulicznej lampy stwarza dom, rozbiwszy obraz na skomplikowanych mikrosystemach oka, a następnie dom jest unicestwiany przez ciemność. Jakby się wystarczająco długo zastanawiać, można wreszcie zwątpić w jego realny byt, podobnie jak jedno słowo wypowiadane w kółko staje się dziwnym bełkotem. Pędząc dalej pociągiem, w pustym przedziale, wciąż mam przed oczami ten dom. Po pewnym czasie obraz blednie - pamięć maluje kontury coraz grubszymi pędzlami. Pamiętam jednak, że dom jest wysoki, zwrócony frontem do torów kolejowych, z płaskim dachem, który unosi spiczaste uszy anten i wsłuchuje się w szmer fal elektromagnetycznych. Brudnobiały naskórek elewacji pęka i łuszczy się na jego twarzy. Para okien przymyka żaluzje powiek, szykując się do snu. W środku domownicy snują się po korytarzach i pomieszczeniach, jak myśli w zwojach nerwowych, zamknięci w kręgach swych wieloletnich, wydeptanych do znudzenia ścieżek. Być może właśnie, w środku, usta wypowiadają słowa, a ręce wykonują czyny. Ja jestem tu, oni są tam. Tu - ułamek sekundy, tam - póki śmierć nas nie rozłączy. W mieście koło miasta pod miastem, stoi przy torach dom, w którym ręce wykonują czyny, a ja nie wiem jakie, czy głaszczą, czy fruwają, bo sunę osiemdziesiąt kilometrów na godzinę, po omacku wzdłuż żelaznej pajęczyny, rozciągniętej między miastami. Rzeczywistość zawisła gdzieś dawno, jedna, niepodzielna, niepodważalna, ale nie tam, gdzie stoi dom przy torach.
Misery loves company for a little bit of sympathy
KMFDM

Dom przy torach

4
Cała swą młodość dojeżdżałam, do liceum, na studia, potem do pracy. Wiele takich domów widziałam. Zauważałam wymienione okna, inny kolor na furtce, nowego psa. Miałam swój ulubiony dom, zaraz przy stacji, więc gdy pociąg się zatrzymywał miałam kilka minut na dokładne przyjrzenie się. Ogródek przed domem, jaki rzadko się już spotyka, malwy wysokie, agrest, porzeczki. Kiedyś zobaczyłam auto przed bramą i parę ludzi, którzy wchodzili na plac. Poszłam na urlop. Po dwu tygodniach nie było już malw, a nowi lokatorzy sadzili tuje.
Zręcznie napisałeś, gdy czytałam miałam wrażenie, że widzę ten dom.

Dom przy torach

5
Wiesz co, wydaje mi się, że to bardzo interesująca próba. W sensie pewnego rodzaju myślenia kategoriami literackimi. Z jednej obserwacji (czyli z niczego) kilkanaście zdań, niegłupich, obrazowych, refleksyjnych. Miłych dla oka.
Byłyby jeszcze milsze, ale zabrakło pracy nad tekstem. Do znudzenia powtarza się w tym dziale mantrę: w krótkiej formie niczego się nie da naciągnąć, każdy element musi być przemyślany, a kompozycja bez zarzutu.
Popatrz na drugie zdanie:
auslander pisze: W mieście koło miasta pod miastem, stoi dom przy torach.
Brakuje przecinków. Gdzie?! No i to jest pytanie. Masz trzy elementy, które można dowolnie powiązać, za każdym razem otrzymując rzeczywistość opisaną, o tik różną od pozostałych.
Najprościej:
W mieście, koło miasta, pod miastem stoi dom przy torach.
Git. Jest narracja bajkowa, jakby nazwać kolejne nastawy lunety, wydobywające opisywany dom spośród innych w podobnej lokalizacji. Tyle, że "koło miasta" jest w miarę równoważne z "pod miastem". Gdybyś zamiast ostatniego określenia użyła na przykład jednostki miary, efekt byłby bliski ideałowi. Powiedzmy: "W mieście, koło miasta, z kilometr od rogatek, stoi dom przy torach."
A teraz tak:
W mieście koło miasta, pod miastem, stoi dom przy torach.
albo
W mieście, koło miasta pod miastem, stoi dom przy torach.
Co mamy? Z grubsza - Śląsk :-) To znaczy sąsiadujące ze sobą miasta (różnej, bądź podobnej wielkości - to można jeszcze uwypuklić dodatkowym słowem) i jeszcze peryferia tego drugiego.
No i teraz pytanie, jaki szyk zastosować w drugiej części zdania. Bo w brzmieniu i stylu jest kolosalna różnica między:
"...dom stoi przy torach", "...stoi dom przy torach", "...przy torach dom stoi", a "...przy torach stoi dom". Tylko w tej ostatniej wersji styl jest spokojny, sprawozdawczy. Pozostałe wersje stylizują zdanie, prawda?
I teraz należałoby się zastanowić, jaki efekt chcesz uzyskać. Jeśli bliższy prozie poetyckiej, można zastosować powtórzenia. Jednak warto zachować daleko idącą ostrożność, to jest zabawa dla kogoś, kto dobrze "czuje", "widzi", "słyszy" czy jakkolwiek to nazwać, melodię języka i specyfikę kompozycji, bo niezwykle łatwo popaść w egzaltację i kicz.
Dlatego powtórkę z "anten" zdecydowanie bym sobie odpuścił.
Albo takie zdanie:
auslander pisze: Można powiedzieć, że w tej ciemności znajduje się nieskończenie wszystko, dopóki ktoś nie zapali światła.
Wyjątkowo niezgrabne wydaje mi się wyrażenie "nieskończenie wszystko". Ale pomijając tę niezręczność - zdanie nawiązuje do TAMTEGO domu, oświetlonego Z ZEWNĄTRZ latarnią, jeśli wprowadzimy "ktosia" zapalającego światło, burzy się tok wywodu, rozprasza się napięcie, zbudowane wcześniej (uliczna lampa nie podlega ot, tak, po prostu woli pojedynczego "ktosia").

Takich zdań do przemyślenia jest w tej miniaturze sporo. Żeby w efekcie przemyślenia uciec od banałów. Żeby zaserwować czytelnikowi coś jedynego w swoim rodzaju.

Ale ładny język i zaangażowanie wyobraźni w stworzenie obrazka bardzo mnie ujęły. Ode mnie duży plus.

Dom przy torach

6
Leszek Pipka, dziękuję ślicznie za roztoczenie przede mną świata zawiłości językowych! Eksperymentuję z formą i przytoczone przez Ciebie przykłady zdań z pewnością dużo mi dały. Właśnie to feralne "miasto koło miasta pod miastem" miało być po prostu takim Pścinem pod Gorzowem pod Szczecinem, ale miałam kłopoty jak to zdanie ułożyć. Twoja wersja z przecinkami jest lepsza. Ech, lubię się takimi subtelnościami bawić, choć pytanie czy jest to czymś więcej niż tylko pisaniem dla pisania..
Misery loves company for a little bit of sympathy
KMFDM

Dom przy torach

7
Plusy:

Za: „Pamiętam jednak, że dom jest wysoki, zwrócony frontem do torów kolejowych, z płaskim dachem, który unosi spiczaste uszy anten i wsłuchuje się w szmer fal elektromagnetycznych. Brudnobiały naskórek elewacji pęka i łuszczy się na jego twarzy. Para okien przymyka żaluzje powiek, szykując się do snu.”

Minusy:

Przeraziła mnie długość akapitu (że taki długi, a wolałabym, gdyby był rozbity na mniejsze akapity), ale to tylko osobiste odczucie.

„z ciemności, ciemności absolutnej” - Po co dwa razy „ciemności”, wystarczy raz.

„W mieście koło miasta pod miastem” - To te miasto jest pod jakimś miastem??? To te jedno miasto jest w powietrzu czy jak? Bo można się pogubić.

„To tylko ułamek sekundy.” - To zdanie wydaje mi się zbędne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”