I taką płaszczyzną do pewnego stopnia Ziemia wydaje się być. Manowce, bezdroża, pustynie, stepy, łąki, pola oraz lasy… Pasażer (siedzący w środku wagonu) spoziera na to wszystko przez zabrudzone, zakurzone, zasmarkane czymś okno. Dany jest mu świat ruchomy – ten kalejdoskop barwnych obrazów, układających się w najbardziej nawet wyszukane rytmy oraz metra. I on go podziwia. Zapatrzony w dal, zdaje się bardziej nasłuchiwać, a niżeli wypatrywać. A jeżeli cokolwiek w tej całości dostrzega, to jest to nic innego, jak tylko wiązka rur, snop prętów, harmonijka torów, biegnących wzdłuż drogi szynowej, po której się przemieszcza, i splatających się z nią od czasu do czasu. Tory, tunele… „Do taktu turkoce”. Podsypki, podtorza… „I puka, i stuka”. Rozjazdy, podjazdy… Zwrotnice, krzyżownice, kierownice, szyny łączące – w tej rzeczywistości nie ma miejsca dla Ziemi wypukłej ani wklęsłej. W realiach kolejarskiego świata wszystko musi być płaskie albo prawie płaskie, musi być analogowe, a nie skokowe (ani dyskretne), musi łagodnie przechodzić jedno w drugie, ulegać metamorfozom, bawić się w: fade in, fade out. Jeśli więc pociąg wspina się, dajmy na to, ku górze lub stacza w dolinę, to robi to w sposób stadialny, stopniowy, mozolny, z zachowaniem należytego kąta wznoszenia się i opadania (przy czym owo nachylenie stoku, nasypu czy wału jest zupełnie maluśkie).
Kolejarska Ziemia nie powinna być elipsoidą obrotową, kulą spłaszczoną na biegunach i wybrzuszoną wzdłuż równika. Kolejarska Ziemia powinna być dyskiem płaskim, zewsząd otoczonym oceanami.
Added in 1 minute 20 seconds:
Tematyka kolejarska tym razem. Zachęcam do lektury oraz komentowania. Za cenne uwagi z góry dziękuję!
