Gotuj z nami, wiedźminami. [P] ( Fanfiction. Własna twórczość)

1
Ciri grzebała smętnie łyżką w drewnianej misce. Brązowa, śmierdząca spalenizną zaprawa, jaką zaserwowano jej dzisiaj na obiad, będąca podobno kaszą, nie zachęcała do jedzenia.
Kluski Lamberta, zwykle niedogotowane albo wręcz przeciwnie, rozlatujące się były po prostu niedobre. Jednak „spóła” Geralta i Coena przebijała wszystko. Był to gęsty pęczak z ilością smalcu, który mógł przyprawić o zawał każdego, z podpieczoną cebulką w kolorze czarnym oraz twardym jaśkiem (grochem). Ciri miała wrażenie, jakby jadła piasek z kamieniami. Nie, żeby narzekała, ale ostatnio wyleciał jej ząb na specjałach Białego Wilka, a kiedy Eskel dorobił do kaszy sosu grzybowego, mętnego z mącznymi grudkami, gęstego i stanowczo za słonego, dowiedziała się, co tak naprawdę wykończyło wiedźminów. I nie chodziło tu o potwory. Wagę tego problemu najtrafniej oddaje sytuacja z kanapkami Vesemira, którym podołać by się mogło jedynie będąc barghestem ze zwichniętą szczęką o mocnym nacisku i ostrych zębiskach. Inaczej chleb nijak nie chciał się zmieścić do ust, nawet wyklepany młotkiem znalezionym w piwnicy, niewiele pomniejszał ze swej grubości i zwykle bardzo szybko wracały do stanu wyjściowego. Gruba ilość masła natomiast była po to, jak twierdził Vesemir, aby kęs dobrze się ślizgał w drodze do żołądka.
Dziewczynka zerkała teraz na Eskela siedzącego naprzeciw i przeżuwającego kaszę z miną człowieka cierpiącego na wrzody żołądka, u którego na dodatek odezwał się ból zębów.

- Potrzebujemy kobiety - oświadczył tenże w końcu. - Tak dalej być nie może.

Wszyscy w milczeniu zgodzili się, główkując, gdzie znaleźć odpowiednią osobę, która zechciałaby zamieszkać z wiedźminami na odludziu i nie wystraszy się warunkami panującymi w siedliszczu, a raczej ich brakiem. Tego że czasem przynosi się robotę do domu oraz że z wychodka w środy wyskakuje ghul. Kobieta by się przydała, choćby po to, żeby obgadać z dorastającą Ciri babskie sprawy. Żaden z nich nie znał jednak odpowiedniej. Cała nadzieja w Geralcie, do którego damy lgnęły.

- Czarodziejki odpadają - powiedział szybko, kiedy wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku.

- Ja jestem kobietą. - Dziewczynka wypięła dumnie wątłą pierś, lecz została zignorowana.

- To może porwijmy jakąś, co?

- Bo chłopów z widłami nam trzeba, Lambert - powiedział Eskel.

- To by nam do reszty zepsuło opinie - odezwał się Vesemir.

- Wiem! - Nie poddawał się najmłodszy z wiedźminów. - Skorzystajmy z prawa niespodzianki.

To był jakiś pomysł, kiepski, bo kiepski, ale jednak.

- Nie baw się jedzeniem.

- Ale Geralt... - Ciri zrobiła nieszczęśliwą minkę.

- Może po prostu wynajmijmy jakąś - powiedział siwy. - Lepsze to niż niespodzianka, gdzie nie wiesz, na co trafisz. Napiszmy ogłoszenie. Nasze wymagania, preferencje...

- I przyjdzie jakaś tłusta stara prukwa - prychnął zirytowany Lambert.

- Liczą się umiejętności.

- Stary jesteś Eskel, to sobie możesz tak mówić. Wygląd też jest ważny. Jeśli ma tu być jakaś babka to niech, chociaż będzie fajna. Taka wiesz, dwudziestolatka z doświadczeniem i umiejętnościami, ze znajomością języków. Co najmniej czterech. Wykształcona, inteligentna, kulturalna i ładna. - Wyliczał na palcach.

- Mam powtarzać? Żadnych czarodziejek.

Vesemir przyniósł kartkę wyrwaną z podręcznika historii przed koniunkcyjnej i z poważną miną zabrał się za pisanie. Przez chwilę słychać było zgrzyt pióra o papier. Lambert zerkał mu przez ramię.

- Coś ty napisał?! Wiedźmin potrzebuje kobiety na gwałt?!

- Znaczy „szybko" - odparł.

- Nie no. Teraz to już żadna nie przyjdzie - powiedział zrezygnowany Eskel.

- Zamaż to ostatnie. - Po raz pierwszy odezwał się Coen. - Koniecznie o wynagrodzeniu napisz.

Kilka dni później w okolicach Nowego Dworu, na tablicy wisiało ogłoszenie:


„Wiedźmin zatrudni kucharkę. Wymagany staż i podejście do dzieci. Praca na stałe. Gwarantowany kwaterunek, zarobki do uzgodnienia”.
„Ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie”. - Neil Gaiman

Gotuj z nami, wiedźminami. [P] ( Fanfiction. Własna twórczość)

2
Mieszają Ci sie czasy przeszły z terażniejszym.
Iwonka pisze: problemu najtrafniej oddaje sytuacja z kanapkami Vesemira,
Iwonka pisze: wyleciał jej ząb
znaczy co? skrzydła mu wyrosły?
Iwonka pisze: „Wiedźmin zatrudni kucharkę. Wymagany staż i podejście do dzieci. Praca na stałe. Gwarantowany kwaterunek, zarobki do uzgodnienia”.[/quote
a to inną kursywą
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron