Zadzwonił telefon.
To Mama uparła się, żeby go zostawić, choć każdy teraz mówi, że stacjonarny to przeżytek, zresztą nawet wyświetlacza nie ma. Teraz wszyscy mają komórki, wiadomo, ale nie, bo był od zawsze, bo ciotka z Niemiec dzwoni na święta, bo w starej książce telefonicznej jest. Dzięki niemu wygraliśmy już wiele rzeczy – robota kuchennego, garnki, jakieś bezpłatne badania, magnetyczną matę pod materac. Tylko Tata nie chciał nigdy iść po odbiór. Jak się górnik uprze, to ciężko przekonać.
Telefon długo dzwonił, aż w końcu przez uchylone drzwi wpadło zapalone światło i usłyszałam cichy głos wybudzonej Mamy:
- Powtórz, gdzie jest pożar?
Wesoła
2Ten drabbel jest trochę hermetyczny, choć oczywiście danych do deszyfracji jest dość. Ale może dlatego nie przemówił, o czym świadczy brak komentarzy. Na pierwszy rzut oka nie widać też związku między dwoma najważniejszymi elementami użytymi do zbudowania historii: dziejami stacjonarnego numeru i dramatycznym, nocnym komunikatem.
Jedyne logiczne wytłumaczenie jakie mi przyszło do głowy, to takie, że ten numer zarejestrowano na kopalni jako kontaktowy w razie czego - i nikt go nie zmienił, tak już zostało. Ale wówczas źle pasuje długie dzwonienie i brak zrozumienia przekazanej wiadomości. No bo przecież w nocy raczej nie zatelefonują sprzedawcy garnków i badań tkanki tłuszczowej.
A może jednak w tak krótkiej formie nie da się przekazać całego kłębu emocji, wiążącego się ze stojącym gdzieś na serwantce pudełkiem z słuchawką: gotowości na to, że może zadzwonić, modłów o to, żeby się nie odezwał i nienawiści do potencjalnego posłańca z wiadomością najgorszą z możliwych.
Mam wrażenie, że odbiór Wesołej dał Ci do myślenia, dlatego poprawiłeś Na próżno. No i dobrze.
Jedyne logiczne wytłumaczenie jakie mi przyszło do głowy, to takie, że ten numer zarejestrowano na kopalni jako kontaktowy w razie czego - i nikt go nie zmienił, tak już zostało. Ale wówczas źle pasuje długie dzwonienie i brak zrozumienia przekazanej wiadomości. No bo przecież w nocy raczej nie zatelefonują sprzedawcy garnków i badań tkanki tłuszczowej.
A może jednak w tak krótkiej formie nie da się przekazać całego kłębu emocji, wiążącego się ze stojącym gdzieś na serwantce pudełkiem z słuchawką: gotowości na to, że może zadzwonić, modłów o to, żeby się nie odezwał i nienawiści do potencjalnego posłańca z wiadomością najgorszą z możliwych.
Mam wrażenie, że odbiór Wesołej dał Ci do myślenia, dlatego poprawiłeś Na próżno. No i dobrze.
Wesoła
3Masz tutaj absolutną rację. Idea tekstu to krótka opowieść z punktu widzenia małej dziewczynki, której ojciec pracuje na nocną zmianę pod ziemią. Brakło miejsca na kilka zdań, które może by zrobiły różnicę. Bardzo chciałem wstawić zdanie "nienawidzę go", tzn. telefonu - wszystko to miało być z krótkiej pespektywy czasu, brakło miejsca. Może tytuł też był mylący, gdybym napisał KWK Wesoła, to z jednej strony byłoby wszystko łatwiejsze do zrozumienia, ale z drugiej nie lubię tak dawać wszystkiego na tacy. A gdybym zatytułował Wujek, to znowu ktoś mógłby pomyśleć, że to dzwonili w sprawie wujka a nie ojca. No i tak zmarnowałem ten pomysł.
"Na próżno" jest efektem braku reakcji na forum, masz rację.
Dziękuję.