Na próżno

1
Najpierw jest błysk, a później westchnienie. Im ktoś jest dalej, tym więcej ma czasu. Dwa uderzenia serca, może...
Jest jeszcze kwestia tak zwanego szczęścia – kto szedł, kto właśnie usiadł z pajdą chleba w dłoni.
W tej kromce chleba są okruchy życia – zapach piekarni, kobieca sumienność, słowo na wieczorne pożegnanie. Kilka godzin wcześniej dotykała stołu, bądź drewnianej deski, ściemniałej przez lata. Takiej wyżłobionej od cięć starym nożem, wiernie służącym swym wąskim jak źdźbło ostrzem. Albo takiej nowej, z pierwszymi szramami. W zaułkach, niszach, między legarami, każdy szuka miejsca na chwilę samotności. W złapanej krótkiej przerwie górniczego trudu jest ten czas na myśl o bliskich – córka śpi, syn się uczy, żona pewnie czyta książkę. Zwykła jasna kromka na tle czarnej ściany - magiczne połączenie czasu i przestrzeni.
Ten, co przysiadł na chwilę z pajdą chleba w dłoni, ma mniej szczęścia od innych. Mniej.
Pierwsza fala ścina z nóg, rzuca jak zabawką - o kombajn, ścianę węgla, wagon czy filary. Kto stał na jej drodze, już nie ma żadnych zmartwień. Zaraz za nią mknie ogień kradnąc cały tlen, przeszukując bezlitośnie każdy zakamarek. Wszystko wokół płonie i jest ten moment prawdy - przerażenie ścina krew, żar wypala płuca. Ostatnia chwila, by myśli pomknęły ku górze. Kilkadziesiąt sekund rozpaczy.
na próżno szykowałaś mi chleb, śliczna żono
dziś magia nie działa, jest czerń i koniec drogi
modlitwy utknęły w skałach i pokładach
i nie ma dziś mocy żadne święte słowo
któż nie chciałby być bogiem, marnym czarodziejem
i móc wstrzymać krótkim gestem śmiertelną pożogę
mknącą bezlitośnie przez górniczy chodnik
na próżno
Pamięci górników, którzy zginęli w ostatnich latach z powodu wybuchu metanu - z KWK Wesoła, z Wujka, Boryni, Halemby, Jas-Mosa.

Na próżno

4
Ruin - dziękuję

MargotNoir - dziękuję za odwiedziny. Całość jest moja od zera, na niczym się nie wzorowałem, nic nie przerabiałem. Dlaczego taka forma? To trudne pytanie. Pisanie sprawia mi przyjemność i akurat tak mi się wymyśliło. Jeśli taka forma przeszkadza, proszę śmiało komentować. Samemu trudno to ocenić.

Kilka dni temu na Śląsku znowu było tzw. tąpnięcie - 3,6 w skali Richtera. Zakołysały się domy i bloki, pospadały rzeczy z półek. Wtedy rodzi się pytanie w której kopalni coś się stało, czy to się skończy na jakimś zawale w chodniku, czy ruch górotworu uwolnił metan z jakiejś szczeliny, który walnie za minutę lub dwie. Taka lokalna specyfika, może mniej znana w pozostałej części kraju, chociaż podczas zwiedzania kopalni soli w Wieliczce też o metanie można usłyszeć.

Na próżno

5
No to mnie zafrapowało. Sam tekst do słów 'kilkadziesiąt sekund rozpaczy' jest bardzo dobry, mimo operowania kliszą i dramatyzmu samej sytuacji zaskakująco smaczny, spokojny i ludzki, a do tego oparty na naprawdę niezłym pomyśle. Połączenie dwóch wizji - domu i chodnika - tak codziennym, a jednak przepełnionym znaczeniami, zwłaszcza dla Polaków, obiektem bardzo udane i pomysłowe, a przy okazji każda z tych wizji sama w sobie jest wiarygodna i zobaczalna. Przyczepiłabym się tylko do noża wąskiego jak źdźbło, bo jak na nożowe standardy źdźbło to jednak bardzo dużo. Ogólnie jednak tekst wrażenie robi. Przemyślane otwarcie, dobra konstrukcja, wiarygodne obrazy.

A potem nagle wyskakuje melodramatyczna końcówka, która tu pasuje jak kij do nosa. Spytałam, bo nie wierzyłam, że wyszła spod pióra tej samej osoby, co sama miniatura i stąd podejrzenie o folkowe czy zamierzchłe pochodzenie.

Na próżno

7
Ha, a ja myślałem początkowo, że to o Hiroszimie czy czymś takim :D

Ale tekst dobry, a nawet miejscami bardzo dobry. Zgadzam się z Romeckim. Można by coś tam szlifować, ale to byłoby właśnie szlifowaine, by wydobyć więcej połysku z perły. Nawet końcówka - biały wiersz - zwykle mnie to nie rusza, nawet odrzuca, a tutaj właśnie nie.

Dobra robota.
http://radomirdarmila.pl

Na próżno

8
Ładnie wyważone. Bardzo ładnie. Poruszające i dramatyczne, a przy tym bez uciekania w banał czy wciskanie czytelnikowi tej tragedii na siłę do gardła. Ta kanapka jako element łączący z domem bardzo dobrze gra. Plastyczne opisy - zarówno z kopalni, jak i te z domu. Świetna robota.

Końcówka trochę mi nie zagrała, ale to widzimisiowe - nie za bardzo przemawiają do mnie wiersze. Obiektywnie jakości tutaj nie umiem ocenić. Dla mnie po prostu mogłoby się skończyć wcześniej.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Na próżno

9
Romecki, Szopen - dzięki za wsparcie 8)

Adrianna - dziękuję! Końcówki czasem bywają niezgrane ;), a ta tutaj jest moim kaprysem, jakimś eksperymentem (w końcu to nie konkurs), zaś bez końcówki byłoby chyba za krótko.
MargotNoir pisze: A potem nagle wyskakuje melodramatyczna końcówka,
Cała ta miniatura jest melodramatyczna. Jestem trochę zaskoczony, że nie pasuje akurat w tym końcowym "wierszu". Przecież jakby się przyjrzeć części drugiej i pozbierać kilka haseł typu "żar wypala płuca, myśli pomknęły, wszystko wokół płonie, itd..." - równie dobrze można tutaj powiedzieć, że to jakiś melodramatyczny bełkot prosto z wiejskiej OSP jest (bez chowania się za folkiem itp.). Ale rozumiem - lepiej bez eksperymentowania z wierszami (absolutnie nie iść w ślady Edisona). Tak prawdopodobnie zrobię.

Na próżno

10
I mnie się podobało. Ciężko przy takim temacie nie uciekać się do patosu i tanim graniu na emocjach. Tu jest to zmyślnie rozegrane. Ze względu na rekwizyty skojarzył mi się tytuł (sam tytuł) Kutza ”Śmierć jak kromka chleba". Dobry tekst.

Na próżno

11
Zgadzam się z przedpiścami, piękne.

Miałabym tylko sugestię do układu tekstu.
Albo takiej nowej, z pierwszymi szramami. W zaułkach, niszach, między legarami
Jak dla mnie za duży przeskok miejsca w tym miejscu. Wiem, że tekst jest podzielony na osobne części i tu nie można zrobić Entera, ale może chociaż linijkę niżej? To zakłóci jednorodność tekstu, ale może warto?

Poza tym,
Takiej wyżłobionej od cięć starym nożem, wiernie służącym swym wąskim jak źdźbło ostrzem.
Albo takiej nowej, z pierwszymi szramami.

Trochę czegoś brakuje przy tej nowej, można by to trochę dalej pociągnąć.

I co do punktu spornego - zakończenia.
Cała ta miniatura jest melodramatyczna. Jestem trochę zaskoczony, że nie pasuje akurat w tym końcowym "wierszu".
Mi też to co nieco nie pasuje, ale raczej powodem nie jest sam melodramatyzm. Dla mnie problemem jest odmienność „zawartości”. W ostatnim akapicie jest opis wydarzeń, poetycki i oszczędny, surowy. I nagle wzlatamy (sic!) gdzieś w metaforyczne przestrzenie: magia, bogowie, czarodzieje. Byliśmy w kopalni a wylądowaliśmy na „greckim Olimpie”. Sam wiersz jest piękny i właściwie na temat, ale… Może gdyby go tak trochę usurowić? Taki pomysł: (wiem, że kuleje ;) )

na próżno szykowałaś mi chleb, droga (czy „śliczna” można by się spierać :) ) żono
dziś magia nie działa, jest czerń i koniec drogi
modlitwy utknęły w skałach i pokładach
gdyby tylko ostatni oddech, święte słowo
mogło powstrzymać śmiertelną pożogę
mknącą bezlitośnie przez górniczy chodnik
na próżno
Dream dancer
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”