„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

1
I znów jestem na autostradzie; radio w samochodzie ciągle gra.
„Pogoda na jutro zapowiada się bez zmian”.
Pora zatem na dźwięki i głosy:
„Pusty korytarz podziemnego przejścia; na zewnątrz amerykański świt; facet z fotela oparty o ścianę, ze słuchawką automatu telefonicznego; w jego angielskim mieszkaniu dzwonek telefonu budzi żonę i jej kochanka; ręka faceta z fotela osuwa się po sznurze telefonu... Oczy niewidzące”.
Nie podlegasz już prawu. Już nie.
„Szeroka, pusta łąka; gdzieś w środku (trochę po lewej stronie) wystaje z ziemi kilkumetrowy pręt; jak cienkie, bezlistne drzewo; jak maszt nieistniejącej radiostacji”.
Chłopiec biegnie przez tę łąkę; wciąż kogoś szuka; gdzie jesteś tato?
Ta scena powraca wielokrotnie.

Wystarczy podkręcić potencjometr i huk pikującego bombowca wciska cię w siedzenie.
Z tyłu klakson. Drugi. Trzeci, najgłośniejszy.
Ruszysz wreszcie, kretynie?!

„Waląca się ściana; łoskot tysięcznych cegieł; zapach kurzu, rozsypującego się tynku; i ta cisza, jak po eksplozji; po dokonaniu się; i nagle dźwięk; jest hałasem powracającego do normalnego życia ulicznego tłumu; jak po terrorystycznej bombie; po interwencji policji; głosy kobiet; siatki z zakupami; chrzęst porozbijanych butelek; i mały chłopczyk do dziecinnego wózka zaczyna zbierać kawałki muru; coraz szybciej; szybciej; zapamiętale, pieczołowicie; on sobie tę ścianę odbuduje; to jego własna ściana; on jej nikomu nie odda”.
Napisy.
Jeden ruch dłoni i wszystko znika.
„Nie, to nie ten przycisk!...”.

A jednak Słowa, które pozostały, rozchodzą się po światach; dziewczyny z Montmarte rozpuszczają włosy; oczy pirata z Lego, który oślepł, wypełniają się łzami, a z labiryntu dwóch rzek wypływa szklanka ze śladem Twojej pomadki; milczący anioł z dzieciństwa siada tyłem do luster; w ukryciu sam przed sobą spływa smutek z bocznej ulicy; i boli.

Dlatego...

W moim magicznym, wstecznym lusterku znów zachodzi czerwone słońce.
Tonie na nitce autostrady.
„Nasza pełna strachu podróż skończona”.
Bęc.



*Cytaty: Piotr Kaczkowski z Nocnych Pogaduszek, bo "The Wall" jest najlepszejsza i oczywiście Walt Whitman z poezyji Kapitana, na to sobie pozwoliłem.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

2
Quincunx pisze: (czw 06 maja 2021, 11:52) Nie podlegasz już prawu. Już nie.
Tutaj zrezygnowałabym z pierwszego "już", wtedy drugie wybrzmi mocniej.
A już myślałam, że te cudzysłowy to Twoje słowa... Niemniej, ładnie wpisały się w klimat całości.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

3
Czarna Emma pisze: (czw 06 maja 2021, 12:08) Quincunx pisze: (czw 06 maja 2021, 11:52)
Nie podlegasz już prawu. Już nie.
Tutaj zrezygnowałabym z pierwszego "już", wtedy drugie wybrzmi mocniej.
Nie ma takiej opcji, Szanowna, w tym przypadku moje szybkie (toporne) paluchy nie stanęły na wysokości; tutaj również powinien być zapisany cudzysłów, ale może już raczej z tła pieśni Różowych.
Przepraszam, za szybko chciałem.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

5
Wyrzuciłem to z siebie szybko (może przez ćmy Iwara), przeczytałem raz pierwszy w chwili przeszłej i wiem, że tak bym to i teraz wygadał. Każdy ma swoje czytania Pani Agajo. I teorie.
Tak to powinno brzmieć i gadać mi w głowie. Kocham te całe Floyd'y i Pana Piotra K.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

7
Tak jest, Miras!
Szalone Diamenty muszą błyszczeć dla takich jak my.
Inne Ludziaki biegają tam, gdzie nasz Grajek u bram Świtu nigdy nie zawita.
Szkoda, bardzo nawet.
Szkoda nad każdą szkodość!

Teraz czytaj uważnie - wiedziałem, że tu przytuptasz... hi, hi.
Kapitan Kaczkowski jest magiem nad magami.
Ściąga, jak lep na muchowate. Prawda?

Przeganiaj covidowców za mury i graj na tych swoich gitarowych strunach.
Zdrowo graj.
Pozdrówkam
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

8
Quincunx pisze: (czw 06 maja 2021, 11:52) I znów jestem na autostradzie; radio w samochodzie ciągle gra.
Nie było autostrady.
Była noc, mały radiomagnetofon tuż przy łóżku, który brzęczał cichutko, by nie budzić reszty domowników małego mieszkanka w bloku.
I były zadziwiające światy, rozświetlane głosem Piotra,
I ta sama magia.
Nie było autostrady Quincunx, tylko głowa na poduszce i zamknięte oczy, by lepiej widzieć opowieści Piotra.
Nie było autostrady, ale podróż trwała. Nigdy się zresztą nie skończyła.

Dzięki..
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

9
Dla mnie był i fotel, i autostrada była do Monumentów na patrzenie i podziwianie z gębami na skałach, i spacer, i przy sztalugach Kapitan Kaczkowski bajał mi o ścianach, cudach i włoskich kinach, do których go zaniosło i kazało patrzałkować na obrazki zakazane w naszych zakamarkach bidy i kombojskich strzelanek zimowych, i popcorn pożerać w pustym kinie.
Była i autostrada do nieb i piekieł, wszystko było. Wtedy, ale i teraz mi się zdarza. Coraz częściej coś. Zagłada nadchodzi, czy co???

Cieszę się, że i Ty słuchałaś gadań nocy.
Fajna Jesteś! Lubię Cię za to nad lubienie każde. Pamiętaj!!!!!!!!
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

10
Ezoteryka, wiedza tajemna. Nie byłem wtedy, nie wiem. Jednak znów, z tego obrazowania coś pozostaje pod powiekami. No więc zrobiłem mały risercz i już wiem więcej, rozumiem. Rozumiem, tak, no ale przecież nie o rozumienie tu chodzi, nie? Trzeba więc się zadowolić surogatem czyjegoś doświadczenia. Ale kiedy w czytaniu jest inaczej?
Strona autorska.

„O Kapitanie! Mój Kapitanie!”; z Piotrem Kaczkowskim krótka podróż na wschody lub zachody

11
To nie jest , Iwarus, żadna ezoteryka lub wiedza tajemna. Po prostu inaczej postrzegamy i czytamy siebie. Nic złego. Pokolenia mają własne słowa, czytania i zegary.
Tak to już się plecie jakoś.

Dlatego surogatki są takie fajne i ciekawe, czarodzieje cudniaste...

Pisuj cierpliwie i składnie, wszystko inne to nico.
Podrawiam Pana.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”