— Halo! Jest tu kto? — rzuciłem pytanie w ciemność. — Wyraźnie czuję twoją obecność. Wyjdź i stań do walki.
W odpowiedzi usłyszałem jedynie echo własnych słów odbijających się od ścian. Zwielokrotnione i zniekształcone.
— "A więc jestem w jakimś miejscu. A miejsce to ma ściany i sufity od których odbija się mój głos. Ma też podłogę, bo na czymś stoję. Szkoda, że nie mam światła" — pomyślałem.
Zrobiłem parę kroków z rękoma wyciągniętymi przed siebie. Tak na wszelki wypadek, gdybym miał w coś uderzyć. Mój własny oddech i odgłos stawianych kroków, były jedynymi dźwiękami, które słyszałem. A jednak, wyraźnie czułem, że nie jestem sam.
— Wiem, że tu jesteś! — zawołałem. — Podaj swoje imię!
— To nie jest dobry moment.
— O! — zdziwiłem się. Właściwie to nie spodziewałem się odpowiedzi, ale ulżyło mi, że moje przeczucie się nie myli. — Więc jednak ktoś tu jest. Wiedziałem! Dlaczego tu jestem? Czy to ty mnie tutaj sprowadziłeś? W jakim celu?
Tym razem nie doczekałem się odpowiedzi.
— O, widzę... tfu, słyszę, że znów postanowiłeś się nie odzywać. Po co to robisz? Dlaczego mnie tu przetrzymujesz? Dlaczego przeszkadzasz? Kim ty w ogóle jesteś?
— To nie jest dobry moment.
— To nie jest dobry moment? — powtórzyłem — A kiedy jest dobry, co? Co to znaczy, w ogóle, że jest niedobry moment. To nie jest właściwy moment, żeby się chociaż przedstawić? Jeszcze raz – jak mam cię nazywać?
— To nie jest dobry moment.
— A kiedy jest dobry, do cholery! — wrzasnąłem zezłoszczony. — Nie mam czasu na te gierki. Wypuść mnie stąd natychmiast! Zrozumiałeś? Nie masz prawa mnie tu trzymać, gdziekolwiek to jest. Mógłbyś chociaż wyświadczyć tę uprzejmość i się pokazać? — zaproponowałem, lecz po chwili zdałem sobie sprawę, że i tak niczego nie zobaczę. — Co za czort? — burknąłem pod nosem.
— To nie jest dobry moment.
— A ten znowu swoje... To nie było pytanie — wyjaśniłem. Nagle mnie olśniło: — Zaraz. Zaraz, zaraz. Tak się nazywasz, prawda? Toniejestdobrymoment, tak? — Oczywiście nie odpowiedział. — Wiesz co, chyba zaczynam rozumieć. I wiesz co jeszcze? Chyba zacznę cię przezywać "Każdymomentjestdobry". I nic nie możesz z tym zrobić, bo jedyne co umiesz powiedzieć, to swoje głupie, zryte jak burta Tytanica, imię. Apage! A kysz! — Tupnąłem nogą. Po chwili dodałem szeptem: — To jest ten moment, w którym dajesz nogę!
---
— Jak widzicie, dałem radę. Moment był właściwy...
"Dwanaście mąk twórczych" - 