Imperatyw

1
- Widziałaś ?
- Co?
- To na co patrzymy.
- No tak.
- i co?
- Co, co?
- Powiedz co widziałaś.
- Kwiaty, patrzymy na kwiaty.
- Nie pytam na co patrzymy tylko co widziałaś.
- O co ci chodzi, patrzymy na to samo.
Ot taki dialog mi się przytrafił, pozbawiony sensu. Więc dopisuję myśli do pozbawionego sensu dialogu . Zastanówmy się, co tak naprawdę jest myślą, sednem. Wszystko i nic. Czy jest w tym logika? Absolutnie. Co więc? Życie wypełnia wszystko, a ono ma sens.
Cios w szczękę. - To miały być oświadczyny?!
- Nie ja tylko...
- Gadką chciałeś mi zaimponować?! - Kopniak i lot w dół.
To moje drzewo wrzeszczała piegowata dziewczynka, jak dorośniesz to może możesz wrócić, dziękuję za kwiaty, głodna jestem!
- Pizzę kupię i powrócę, przysięgam!

- I co o tym myślisz?
- Durne to.
- Ale prawdziwe.
- A jakie naiwne.
- Fakt. Miło popatrzeć.
- Niech bawią.
... Była to jedna z tych jasnych nocy, w których firmament gwiezdny jest tak rozległy i rozgałęziony, jakby rozpadł się, rozłamał i podzielił na labirynt odrębnych niebios, wystarczających do obdzielenia całego miesiąca nocy zimowych i do nakrycia swymi srebrnymi i malowanymi kloszami wszystkich ich nocnych zjawisk, przygód, awantur i karnawałów.

Bruno Schulz

Imperatyw

2
Wiesz co? Ja bym wszytko wyrzuciła, z wyjątkiem tego:
Park pisze: (pt 18 lut 2022, 22:34) To moje drzewo wrzeszczała piegowata dziewczynka, jak dorośniesz to może możesz wrócić, dziękuję za kwiaty, głodna jestem!
- Pizzę kupię i powrócę, przysięgam!
Cały początkowy dialog wygląda, jakby był tylko po to, żeby to wyciągnąć, a końcówka, żeby to schować. Tymczasem nikt nie musi wiedzieć, jak te dwa zdania i skąd wyciągnąłeś. I nie potrzeba ich chować. Lśnią! A może... stąd byś zaczął? Stąd wyszedł i poszedł dalej? A jeśli nie, to nic, same w sobie i tak są piękne!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”