Skucha

1
Jak co dzień idę trotuarem wzdłuż ogrodzenia parku. Grupka dziewczynek na chodnikowych płytach stawia swoje runy. Umykam wspomnieniem do dawno wybrzmiałego dzieciństwa i naszych chodnikowych zabaw: gra w klasy i tu taka sama − mozolnie kredą rysowane kwadraty.
Podchodzę, na jednej nodze przeskakuję kolejne. Spłoszone spojrzenia niewinnych oczu i chichot.
Głupio mi. Odchodzę.

na tarczy

kiedy wdasz się w romans
ze wskazówkami zegara
a do każdej podwiesisz
niedoczas
nie zdążysz nawet
do przelotnej miłości
nie na darmo mówią

szczęście to produkt uboczny
czasu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”