16

Latest post of the previous page:

Nie musi istnieć żaden podmiot nadrzędny.
-
musi
1:1 (zdanie przeciwko zdaniu)
OstataniSlomka pisze:zrozumiałabyś mój pogląd na świat, na ludzi, na literaturę, na to jak piszę, o czym piszę i co piszę.
Nie badam Twojego poglądu na świat, nie śmiałabym.
Ot, przeczytałam opowiadanie - wyjaśniłam, jakie widzę mankamenty w konstrukcji. IMO.
tandeta wyszła z tą pętlą Rzeczywistość
o Huxley nie pisałam, że tandeta. Chociaż może trochę - przywołanie Huxleya przy antyutopiach trochę wyświechtane

[ Dodano: Pią 13 Gru, 2013 ]
OstataniSlomka pisze:Uważam, że odpowiednio to napisałem i rozplanowałem.
OstataniSlomka,
a zdradzisz ten plan konstrukcji? Bo może ja nie wszystko widzę, dostrzegam...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

17
Nie badam Twojego poglądu na świat, nie śmiałabym.
Ot, przeczytałam opowiadanie - wyjaśniłam, jakie widzę mankamenty w konstrukcji. IMO.



A ja odpowiedziałem :)


o Huxley nie pisałam, że tandeta. Chociaż może trochę - przywołanie Huxleya przy antyutopiach trochę wyświechtane

A kogo według Ciebie miałem przywołać? Jakbym przywołał Zamiatina to bym się ośmieszył. Przywołałem Huxleya i Wellsa - bo ich bardzo lubię i rozumiem, a po drugie "Nowy wspaniały świat" to polemika z Wellsem :)


a zdradzisz ten plan konstrukcji? Bo może ja nie wszystko widzę, dostrzegam...

Plan przecież jest prosty. Tytuł: mikroutopie codzienności. Podtytuły: Autobus, telefon etc.
Każda historia jest od siebie oderwana, dzieje się w innym czasie/miejscu - nie mają ze sobą nic wspólnego. Nie mają i nie będą mieć. Każdy z bohaterów jest inny, ma swój pogląd na świat, swoje życie, swoją mikroutopie w które pragnie żyć. Och, zupełnie jak my :)
Lady Kier ma swoją, ja mam swojE, Ty pewnie tez masz swoją :>

18
Aaaaa! Pojęłam! To znaczy, że te tytułowane i ogwiazdkowane kawałki nie mają niczego wspólnego, nic nie łączy?
Toż mówiłam o niespójności (utworu)!

[ Dodano: Pią 13 Gru, 2013 ]
Nie chciałabym, żeby argument brzmiał ironicznie, więc dopełniam:


Jeżeli cząstki tekstu nie mają NIC wspólnego, to możemy nie czytam ostatniej. Albo trzeciej od góry. Dla idei całości nie będzie to miało znaczenia, tak?
Bo konstatacja "każdy sobie coś myśli o piątej lub we wrotek " nie wymaga takiego zachodu literackiego.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

20
OstataniSlomka pisze:wszystkie oddzielne połączone motywem
znaczy, że wszystko, co tam jest opowieścią, jest nieważne? w jakiej kolejności jest opowiadane nie na znaczenia i że kończy się tą niezłą frazą o aborcji? Czyli zamiast Huxleya mogły być kazania Skargi albo kryminał? A zamiast niegolonej kobiety może metroseksualny, wydepilowany facet? Byle "każdy sobie coś myśli o piątej lub we wrotek " .
No, nie żartuj!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

21
Skończ w tym momencie, bo zaczynasz mnie obrażać :)
Jest ważne, ale sytuacja bohatera z autobusu jest inna niż sytuacja kobiety z przytyłam. Bohaterowie nie są ze sobą powiązani, historie nie są powiązane, to są ich własne utopie. Te podmioty mogą żyć w jednym mieście, obok siebie, ale nigdy się nie spotkają, będą krążyć i, może przy odrobinie szczęścia, spotkają się np. w autobusie ale nigdy się nie poznają - tak samo siebie jak i swoich mikroutopii, które zostają dla nich, są w ich główkach :)

22
OstataniSlomka pisze: Skończ w tym momencie, bo zaczynasz mnie obrażać
Hm... To tak... Nie miałam intencji.
OstataniSlomka pisze:Te podmioty mogą żyć w jednym mieście, obok siebie, ale nigdy się nie spotkają, będą krążyć i, może przy odrobinie szczęścia, spotkają się np. w autobusie ale nigdy się nie poznają - tak samo siebie jak i swoich mikroutopii, które zostają dla nich, są w ich główkach
Rozumiem. Nie spotkają się. Duże miasto. Bardzo. Nie poznają swoich problemów, nie odkryją przed sobą myśli. Mnóstwo jest autobusów, ulic. Losów. Zrozumiałam przecież już w lekturze!
I... o kurczę ... ale byłby numer, gdy się jednak SPOTKALI! To mogłoby być! Nie, że naprawdę nawet, ale jako sensy ludzkiej kondycji. To nazwałam... spójnością struktury utworu, logiką opowiadania (i że ona jest niedopracowana). Bo to o tych sensach mówisz w opowiadaniu - tylko że słuchając Twoich argumentów w naszej dyskusji, sądzę, że nie do końca wiesz, i jesteś w tej wycinkowości ... bohaterem swego opowiadania. Twoje opowiadanie - nawet z dość poważnymi mankamentami literackiej spójności - broni lepiej swego przesłania. :P
Ostatnio zmieniony sob 14 gru 2013, 12:02 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

23
Natasza pisze:tylko że słuchając Twoich argumentów w naszej dyskusji, sądzę, że nie do końca wiesz, i jesteś w tej wycinkowości ... bohaterem swego opowiadania.
Mnie też się wydaje, że Autor nie zrozumiał, o co się go pyta. I przez to niepotrzebnie obraża inteligencję czytelników, tłumacząc "o czym tekst jest". Wiemy, o czym jest, Szanowny Autorze. Wiemy, bo przeczytaliśmy go. Tytuł też przeczytaliśmy. :) Pozwolę sobie zadać pytanie Nataszy w inny (bardziej prostacki) sposób: dlaczego w tym tekście mamy cztery części i dlaczego one są ułożone w takiej akurat kolejności? Hipotetyczne odpowiedzi, jakie mi przychodzą do głowy, są następujące:

a. Bo tak (a właściwie to sam nie wiem, bo się nad tym nie zastanawiałem).
b. Fragmenty tego tekstu można czytać w innej kolejności niż ułożyłem, jak "Grę w klasy" Cortázara (wtedy powstaje pytanie o to, gdzie w tekście jest wskazówka dla czytelnika, że intencją Autora jest, żeby czytelnik sam te puzzle składał).
c. Kolejność tych fragmentów ma sens (i tu byśmy chcieli ten sens poznać, bo jest dla nas niejasny, nieczytelny).

Czy któraś z tych odpowiedzi jest prawdziwa, Autorze? Czy może ta prawdziwa jest jeszcze inna?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

24
Thana, w żaden sposób nie chciałem urazić Waszej inteligencji, no proszę Cię! :)
Co do tekstu:

Nie jestem i nigdy nie będę na tym poziomie co Cortazar, nigdy nie uda mi się stworzyć tak dobrej powieści szkatułkowej.
Części są ułożone przypadkowo. Jak to pewnie widać i przeszywa was na wskroś, w każdym z nich jest cząstka mnie. Za to mogę przeprosić, muszę nauczyć się odkładać emocje na bok.
Proces tworzenia tego shorta wyglądał bardzo prosto, każda część powstawała podczas jakiegoś wydarzenia w moim tygodniu(chyba tyle to składałem). Ciągłe przesiadywanie w autobusach, marzenia o przeczytaniu tak dobrej utopii jak ta Huxleya, ciągłe spóźnianie się i bieganie, budzenie się w środku nocy z pomysłem na opowiadanie. Tak to mniej więcej wyglądało :)

Powtórzę: nie chciałem Was obrazić tłumacząc o czym to jest.

Poza tym, lubię obserwować ludzi i ich zachowania, czasem mnie śmieszą, a czasem dają do myślenia. :)

25
OstataniSlomka pisze:Części są ułożone przypadkowo.
Nie są. Masz "czuja" - więc nie są. :D
Ułożyłeś niezłą "ramę" pomiędzy "Znów się spóźnię..." a "Przecież kolejna aborcja spowodowałaby śmierć, ale tym razem także jej" (pomijam stylistykę ostatniego zdania - podkreśliłam klauzulę, bo warto przemyśleć; moim zdaniem "fałszuje" tam coś). W powodu tej "ramy" w ogóle zagrałam głos pod Twoim tekstem. Z powodu kapitalnego przejścia pomiędzy porannym budzikiem, który został zignorowany - a spóźniającym się okresem, który "zadzwonił" lękiem śmiertelnym.

Opowiadanie będzie dobre, masz ciekawie spojrzenie, ale rzecz wymaga przemyślenia, wyeliminowania erudycyjnych przypadków i ... solidnej pracy nad każdym zdaniem - nad jego sensem i obrazem w kontekście całostek i CAŁOŚCI.

Z shorcie każde słowo jest na wagę złota.

[ Dodano: Nie 15 Gru, 2013 ]
W ogóle - słowa są w literaturze na wagę złota.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

27
Wita Państwa Unabomber.

W ten jakże miły i obfitujący w literackie wydarzenia dzień, dla zaczerpnięcia oddechu i urozmaicenia wrażeń postanowiłem podłożyć następną bombkę.

Tekst podobał mi się w sposób umiarkowany (to znaczy owszem, ale bez entuzjazmu), za to bardzo mi się podobały nagłe zwroty akcji w dyskusji i ugniatanie wspólnoty poglądów.

A całkowicie zmiażdżyła wizja gęsto zarośniętej pochwy, co najmniej tak samo, jak wypięte tyłki piżmowców na drzewie :-P

Oto premia, voila!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron