16

Latest post of the previous page:

Ja pewnie z innej strony popatrzę
Thana pisze:ty powinnaś mieć imię spoza tego świata. Wiem, mój kotku-świergotku, mówię do niej, piesku, zajączku, skowronku, kaczuszko, mówię do niej, bo ona nie lubi być człowiekiem. A ja nie lubię być.

pierwsza cząstka: ja tak mówię do dzieci - kiedy są wystraszone, smutne, złe na coś. Na świat. Mówię tak długo, aż na czegoś się uśmiechną, czo czegoś błysną im oczka. To mnie zachwyciło w drabblu.

potem to: A ja nie lubię być. - i ja się kurczę w sobie. To jest dla mnie jakbym znikała i coś traciła. Jakby mnie odbierając nazywanie - uczyniono samotnym
potem - nie wiem - nie biorę niczego w siebie (widzę Józia z Ferdydurke )
Thana pisze: Siostrą, wnuczką, cioteczką nie lubię być. Brunetką, serwetką, brzuszkiem, podnóżkiem, pacjentką, klientką, kochanką albo tylko koleżanką nie lubię być. Przypadkowym przechodniem, największą pomyłką, pasażerką w żałobie, ofiarą, laleczką, piłeczką nie lubię być.

Jako drablek - zacne
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

17
Natasza pisze:(widzę Józia z Ferdydurke )
Ja też! :D Ale to już po napisaniu, przy czytaniu, wcześniej nie. Nie wkładałam go tam, sam się wepchał!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

18
Już nie chciałam znowu o Józiu, ale się chłopak wszędzie wciska.
Ostatnio zmieniony sob 08 mar 2014, 18:23 przez dorapa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

20
pP :D

Pogadaj trochę o "swojej".
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

21
padaPada pisze:Pogadaj trochę o "swojej".
Nie jestem pewien, czy jest sens gadać o tym. To się raczej roztrząsa prywatnie, mierzy porażkami i sukcesami życiowymi, poczuciem siły, zadowolenia i spełnienia. Gadanie o tym chyba spłyca temat. Albo po prostu ja nie potrafię. ;)

Ewentualnie można jechać oficjalnymi definicjami, co też raczej nie będzie odkrywcze. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

22
Są takie teksty, które z każdym czytaniem tracą trochę na uroku, z tym jest odwrotnie. Na początku miałam wrażenie, że wyliczanka jest za długa, teraz całość bardzo mi się podoba.

Zastanawiam się, na ile przekaz Twojego drabbelka mogę porównać do tego, co nazywam „byciem pomiędzy”. Wycofaniem się za tło, byciem czymś, co łączy i dzieli, kocha, sprawia i wyciąga wnioski – ale nie jest nikim, bo działa i... obserwuje, i pamięta. Zawieszone między ramionami innych ludzi w tłumie.

Pewnie niejasno się wyrażam, ale napisałam kiedyś opowiadanie o takim wrażeniu i mocno mi się przypomniało ;)

Ale inne pytanie. Ona nie lubi być. A lubi być sobą?
Niestety, buddyzm nigdy do mnie nie przemawiał, dlatego nie mogę spojrzeć na tekst pod tym kątem, chociaż zapewne w nim tkwi klucz :)

23
Galla pisze:Na początku miałam wrażenie, że wyliczanka jest za długa, teraz całość bardzo mi się podoba.
Dziękuję. :)
Galla pisze:Ona nie lubi być. A lubi być sobą?
Galla pisze: buddyzm nigdy do mnie nie przemawiał, dlatego nie mogę spojrzeć na tekst pod tym kątem, chociaż zapewne w nim tkwi klucz :)
Rzeczywiście. Według buddystów nie da się "być sobą", bo "ja" nie istnieje. Jest tylko złudzeniem. Jeżeli odkleisz wszystkie etykietki, to nie zostanie nic i właśnie ono jest prawdziwym "ja".

Ale o te sprawy to najlepiej padaPadę pytaj, on ma rzetelną wiedzę, a ja sobie w tym drabelku motywy buddyjskie przetworzyłam bardzo samowolnie i "artystycznie".
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

24
Z grubsza Thana dobrze to wyjaśniła. Ale jak zwykle diabeł (w tym wypadku Mara? ;) ), tkwi w szczegółach.

Otóż znam wielu ludzi, którzy uciekają w bycie Nikim, bo nie radzą sobie w byciu Kimś.

I tego drabla można pod tym kątem również czytać.

Historia Siakjamuniego jednak daje kilka wskazówek. On był księciem i dopiero potem się przebudził. To ma też swoją symbolikę.
Leniwiec Literacki
Hikikomori
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”