Rodzinny mężczyzna

16

Latest post of the previous page:

Ludzie nie pisze się tak, nie piszcie tak...powielane po tysiąckroć net bajdurzenia, a historia tu zawarta w dwu słowach ach i och, gniot.
Nie ma rzeczy bar­dziej niewiary­god­nej od rzeczywistości.

Rodzinny mężczyzna

17
Natasza pisze: śliczna jak świeży podmuch w skwarze miejskiego popołudnia.
Mam taką samą wątpliwość, jak Slavec.
Natasza pisze: Nie goliła się tam i szukając spragnionym dłońmi studni, przeczesywał młodą, dziewiczą trawkę.
Ja wiem, że kobiece ciało to może być i studnia, i krynica, i zdrój wody żywej, i co tam jeszcze poeci wymyślą - ale w tym kontekście, akurat tego poszukiwania i przeczesywania, studnia zupełnie mi nie gra. Pewnie dlatego, że studni nie szuka się spragnionymi dłońmi. Raczej - zanurza się w niej dłonie. Lecz nadal mi nie pasuje.
Natasza pisze: Laura przygarnęła dziecko tym pięknym gestem, którego uczą się kobiety w ciąży przez miesiące oczekiwania i ból porodu. Na szarej, przedwcześnie zwiędłej twarzy matki nie było jednak słońca.
Nie wiem, czy pięknego gestu przygarniania dziecka można się uczyć "przez ból porodu". No i dlaczego nie napisalaś zwyczajnie, że na JEJ szarej, przedwcześnie zwiędłej twarzy... itd. Używania zaimków sobie zabroniłaś?
Natasza pisze: – Zrób badania! – prosiła Justyna. – Będzie pewność.
– Ja mam pewność! On też wie. Zresztą! Niech ją Marek raz zobaczy!
A tu mi coś zgrzyta logicznie. Tzn, one obie nie muszą myśleć ani działać zgodnie z logiką, lecz, jak rozumiem, chodzi tu o badania genetyczne na ustalenie ojcostwa. Ale to przecież nie Laura powinna je zrobić! (Chyba, że chodziłoby o jakieś podstępne zdobycie materiału genetycznego z niedopałka papierosa, oblizywanej łyżeczki czy innych gadżetów, ale nie zajmujemy się sytuacjami opisywanymi w brukowcach) :D Bardziej by tu pasowało jakieś Powiedz mu, żeby zrobił badania, będzie miał pewność czy coś podobnego. Ponieważ potrzeba "badań" jednoznacznie sugeruje, że Marek uważa, iż dziecko nie jest jego, cała reszta wypowiedzi Laury jest rzeczywiście dowodem kolosalnej naiwności. Naiwność może być jednak równie niezgłębiona jak studnia, więc tego bym nie kwestionowała.

Mnie akurat takie ujęcie tematu zupełnie nie rusza - za bardzo ilustracyjne, jednoznaczne, jak opowiadania w kolorowej prasie dla kobiet. Wolałam inne Twoje opowiadania.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Rodzinny mężczyzna

18
Rubia pisze:
Natasza pisze: Nie goliła się tam i szukając spragnionym dłońmi studni, przeczesywał młodą, dziewiczą trawkę.
Ja wiem, że kobiece ciało to może być i studnia, i krynica, i zdrój wody żywej, i co tam jeszcze poeci wymyślą - ale w tym kontekście, akurat tego poszukiwania i przeczesywania, studnia zupełnie mi nie gra. Pewnie dlatego, że studni nie szuka się spragnionymi dłońmi. Raczej - zanurza się w niej dłonie. Lecz nadal mi nie pasuje.
Kiedy on jeszcze nie znalazł tej studni ( wtedy miałabyś rację, że powinien zanurzać), a dopiero szukał. W trawce :) Biorąc pod uwagę specyfikę owej trawki, miał prawo szukać spragnionymi dłońmi, owego detalu anatomicznego porównanego tu do studni ;) IMO wszystko gra.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Rodzinny mężczyzna

19
Navajero, uparcie pozostanę przy swoim - ale w końcu ja odpowiadam wyłącznie za moje własne skojarzenia ze studnią, trawą i poszukiwaniem :D Dlatego piszę o tym jako o subiektywnym odczuciu.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Rodzinny mężczyzna

21
Rubia pisze: za bardzo ilustracyjne, jednoznaczne, jak opowiadania w kolorowej prasie dla kobiet. Wolałam inne Twoje opowiadania.
tu zgoda, poszło po łatwym. Ale to szkic i na pewno naprawię.

mnie się trawka i studnia podoba :) Jest miejski upał, skojarzenia robią swoje - poszukiwanie "miłego" jest w kontekście pogody (podmuchy wietrzyka też)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Rodzinny mężczyzna

23
Ruina, litości - ja NAPRAWDĘ pisałam o STUDNI - po prostu o studni, z której się czerpie wodę, i tyle. I właśnie o to chodzi - takiej zwykłej studni nie szuka się dłońmi, nawet gdyby to miała być studnia na pustyni, przez którą pełznie się ostatkiem sił na czworakach. Taką studnię się raczej widzi, dostrzega. Nie wszystkie skojarzenia można przenieść z tegoż właśnie urządzenia na ciało kobiece. Dlatego to mnie razi - użycie studni jako metafory ciała w tej sytuacji, którą Natasza przedstawiła.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”