P.Yonk pisze:Z długim ogonem, czterema łapami z pazurami niczym (1)ostrza noży. (2)Z pyskiem pełnym (1)ostrych szabli, (3)dymiącymi nozdrzami
1. Powtarza ci się "ostrość".
2. "Pysk pełen ostrych szabli" to dla mnie, prostego czytelnika pysk wypełniony szablami. Taki smok, a w mordzie zamiast zębów - szable.
Ale już "pysk wypełniony ostrymi jak szable zębami" to co innego.
3. "Dymiące nozdrza"... masz na myśli, że z nozdrzy wydobywał się dym? Pomijam fakt, czym w rzeczywistości są nozdrza, ale może anatomii smoczej twarzoczaszki to nie dotyczy.
P.Yonk pisze:Z drugiej strony ja - wojownik mimo woli, uzbrojony w miecz, przytroczony teraz do pasa, tarczę i długą pikę (1)z ostrym grotem na czubku drzewca
1. Tutaj przykład, jak można uciąć - jeśli bohater uzbroił się w pikę, to raczej możemy możemy założyć, że ma drzewce, grot na czubku, ostry zapewne. Te kilkanaście znaków można wywalić bez straty dla treści.
2. Coś mi mówi, że niejaki Grimzon przyczepiłby się do faktu przytroczenia miecza do pasa. Ale niech już bohater ma ten miecz na trokach, nie męczmy go, wszak ciężki bój przed nim.
P.Yonk pisze:Pamiętam jako pięciolatek
"Pamiętam,
gdy jako pięciolatek".
P.Yonk pisze:Z deski wyciągniętej z płotu. Płaskiej, prostokątnej, trochę spróchniałej, ale przyciąłem ją w odpowiedni kształt, naostrzyłem brzegi i czubek sztycha
Za dzieciaka też robiłem takie miecze

ze sztachetowego płotu. Babci nie przypadł do gustu mój pomysł zostania inkarnacją Zawiszy Czarnego, połamała mój oręż i spaliła w piecu. Zabrałbym z tego wzmiankę o spróchnieniu. Po pierwsze, spróchniały miecz to mimo wszystko kiepska broń przeciwko ziejącemu ogniem smokowi. Po drugie, spróchniałe drewno ciężko obrabiać. Po trzecie, co dziwne, wiele sztachetowych płotów widziałem, i w żadnym deski nie spróchniały. Z czasem pokrywały się takim śmiesznym nalotem, którego nazwy fachowej oczywiście nie znam, ale w środku drewno było zdrowe. Wiem, ponieważ robiłem z nich miecze lub wybijaki do palanta.
Sztych z definicji jest czubkiem. Głowni. Zbędne słowo.
P.Yonk pisze:To było jakbym zderzył się z ciężarówką
Paskudne zdanie, jak z wypracowania w podstawówce.
Wystarczyłoby zabrać "to było".
P.Yonk pisze:Huk gniecionego i ryk rozrywanego metalu
To zdanie też mnie ugryzło w oko.
P.Yonk pisze:Zapach spalin i benzyny
Ciężarówki w przeważającej większości są na olej napędowy, ale można dyplomatycznie napisać: "Paliwo".
Momentami jest fajnie, miło, cieplutko i przytulnie jak w salonie u babci, gdzie na stoliku stoją pączki domowej roboty, i grzane wino.
A momentami jakby mnie ktoś stamtąd bez powodu wygonił na mróz w samych slipkach.
Są zdanie ładne, które przyjemnie się czyta, a pomiędzy nimi trafiają się brzydkie.
Jeśli mam być szczery, spodziewałem się schizofrenii, szczególnie wówczas, gdy na scenę wkroczyli mistrz i baba jaga. Wypadek, śpiączka... rozumiem, że w trakcie majaczeń w śpiączce strach bohatera zmaterializował się jako smok? Kiepski jestem w grze: "Co autor miał na myśli".
Zaawansowana siękoza, ale to jest do ogarnięcia.
PS. Też mam pomysł na opowiadanie w tym temacie, może nawet go zrealizuję
Added in 38 seconds:
Dziwi mnie, że nikt z obecnych nie przyczepił się do klisz, których wszak w tekście pełno.