Strach oczy otworzyć, zobaczyć wczoraj, przejrzeć się w lustrze. Wielokrotnie odczuwał ten stan, uciążliwy ból głowy i lęk który wypełzał z najmroczniejszych odmętów podświadomości. Zaczął gorączkowo szukać prochów które pochował w różnych zakamarkach mieszkania z myślą o takiej sytuacji.
- Gdzieś powinna być jeszcze jedna porcja. Vicodin i xanax, dawka na dwa dni, przygotowana, by przeżyć skutki całonocnej libacjii - myślał histerycznie przewracając każdy kąt.
- Nie ma, no nie ma - panika odbierała mu jasność myśli, wiedział co go czeka bez leków, obłęd.
Nagle lęk ustąpił - oko cyklonu, tak to nazywają, ten stan, wokół koniec świata, a ktoś ogląda w fotelu rozpierduchę wcinając czekoladki - powracały mu strzępy wspomnień z ostatniej nocy.
Piłem tequile. Barman do mnie zagadał, rozmawialiśmy o kulturze, stwierdził, że jestem ciekawym człowiekiem, pamiętam, moja skórzana kurtka zwróciciła jego uwagę, pochwaliłem się dorobkiem artystycznym. To była blondynka! Barman był uroczą blondynką. Wypiła ze mną kilka kolejek, w toalecie zrobiła loda, zaprosiłem ją do siebie, na zewnątrz było zimno, podałem swoją kurtkę, czekaliśmy na taksówkę. Taksówkarz był znajomym dilerem, więc kupiłem kilka kresek. Laska wciągneła dwie i wyskoczyła na światłach. Zaraz, nie oddała mi kurtki! W niej trzymałem prochy, cały zapas...Lęk powracał, przeradzał się w obłęd, który zmusił uznanego artystę do skoku przez okno. Lecę, na spotkanie autorskie, gdzie czeka na mnie blondynka w mojej kurtce.
Na gorąco
2Gęsty, wyrazisty klimat. Spodobało mi się, bo naprawdę poczułam tę atmosferę paniki i moment zawieszenia w "oku cyklonu". W ogóle ten fragment:
Jedyne co mi zgrzytnęło jeśli chodzi o klimat to to wspomnienie o robieniu loda w toalecie. Moim zdaniem zbędna wulgaryzacja sceny. Starczyłoby zaproszenie do siebie i te kreski.
Językowo.
Tutaj taka myśl ogólna. Lubisz długie zdania cięte przecinkami. Takie wyliczanki. One momentami fajnie grają (na przykład opis wydarzeń w barze daje wrażenie takich pourywanych klatek filmowych wskakujących przed oczy, co w stanie bohatera chyba dobrze oddaje sytuację), ale chwilami (a zwłaszcza w ewentualnej dłuższej formie) będzie tego przesyt. Warto pomyśleć, kiedy te wyliczanki spełniają dobrze swoją funkcję, a kiedy nie są konieczne i można z nich zrezygnować na rzecz przejrzystości tekstu.
Bo ogólnie sam zabieg, że zaczynasz narracją trzecioosobową, a potem wspomnienia dostajemy w pierwszej, moim zdaniem, wyszedł tutaj dobrze.
Ogólnie, choć gdzieniegdzie przydałoby się doszlifowanie tekstu czy zwyczajnie większa staranność, to miniaturka do mnie trafiła.
Pozdrawiam,
Ada
raz, że fajnie napisany, a dwa, że ładnie porozkładał tempo w tekście. Dał taki oddech przed pójściem w imprezowy galop.
Jedyne co mi zgrzytnęło jeśli chodzi o klimat to to wspomnienie o robieniu loda w toalecie. Moim zdaniem zbędna wulgaryzacja sceny. Starczyłoby zaproszenie do siebie i te kreski.
Językowo.
Drobne zastrzeżenie. Nie spotkałam się z tym, żeby ktoś mówił/pisał, że kupił kreski. Raczej działki. Kreska to dość niejednoznaczna miara - ludzie różne sobie sypią. Przerobiłabym na "(...) kupiłem kilka działek. Laska wciągnęła dwie kreski i (...)".
Może raczej "przetrząsając"?
Pomyślałabym o podziale tego na więcej zdań.
Tutaj taka myśl ogólna. Lubisz długie zdania cięte przecinkami. Takie wyliczanki. One momentami fajnie grają (na przykład opis wydarzeń w barze daje wrażenie takich pourywanych klatek filmowych wskakujących przed oczy, co w stanie bohatera chyba dobrze oddaje sytuację), ale chwilami (a zwłaszcza w ewentualnej dłuższej formie) będzie tego przesyt. Warto pomyśleć, kiedy te wyliczanki spełniają dobrze swoją funkcję, a kiedy nie są konieczne i można z nich zrezygnować na rzecz przejrzystości tekstu.
tequilę
w końcówce sugerowałabym podzielenie myśli enterami czy coś w tym stylu. Żeby uniknąć wrażenia, że skakanie od pierwszej do trzeciej osoby jest przypadkowe.
Bo ogólnie sam zabieg, że zaczynasz narracją trzecioosobową, a potem wspomnienia dostajemy w pierwszej, moim zdaniem, wyszedł tutaj dobrze.
Ogólnie, choć gdzieniegdzie przydałoby się doszlifowanie tekstu czy zwyczajnie większa staranność, to miniaturka do mnie trafiła.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
Na gorąco
3Ada szczegółowo wskazała najważniejsze kwestie, więc ode mnie tylko jedno zdanie.
Gdyby to odpowiednio wyczyścić, napisać jeszcze raz i wygładzić, to mógłby być Twój najlepszy miniak.
Warto chyba nad nim posiedzieć.
G.
Gdyby to odpowiednio wyczyścić, napisać jeszcze raz i wygładzić, to mógłby być Twój najlepszy miniak.
Warto chyba nad nim posiedzieć.
G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.