– Chcą mi uciąć nogi – mówi tata.
Czuję jego strach, który ukrywa pod ironicznym uśmiechem.
– Nie pozwolę. Jeśli umrę to w całości.
Wchodzi pielęgniarka i pyta wesoło: – Jak się czuje nasz ulubiony pacjent?
– Na pani widok, pani Krysiu wstępują we mnie nowe siły.
Pielęgniarka wybucha śmiechem, a później patrzy na mnie.
– A kto to, panie Janku?
– Moja córa.
– Tak? Zupełnie do pana niepodobna. – Znów pada na mnie jej, taksujące spojrzenie. – Spodziewałam się piękności – stwierdza, a tata rozkłada ręce w geście bezradności, mówiąc:
– Cóż, jaka matka, taka córka.
– To, gdzie pan miał oczy.
Wyraźnie bawią się moim kosztem. Czuję to każdą cząstką dwunastoletniego ciała, z którym nie znalazłam dotąd porozumienia. Może teraz...
Nie jestem ładna, a raczej brzydka, szara dziewczyna ze śladami dojrzewania na bladej twarzy.
Kulę się, zamykając w skorupie jak ślimak. On pewnie ze strachu, a ja ze wstydu.
Tata jest przystojnym brunetem, wysokim i szczupłym. Ma urok, którym czaruje kobiety, nawet leżąc w szpitalnym łóżku.
Po wyjściu ze szpitala, myślę tylko o jednym. Widzę go bez nóg, siedzącego na wózku inwalidzkim, który pcham bez trudu. Mijają nas te wszystkie ładne kobiety, które uwodziły go spojrzeniami, a teraz odwracają wzrok. Dla nas też są powietrzem. Podchodzi do nas mama. Odbieram od niej zakupy. Teraz ona pcha wózek. Tata spogląda na nas z miłością, a my na niego.
Jest zima, mróz szczypie w policzki, ale nie zważam na to. Jestem szczęśliwa. Przyspieszam kroku, a po chwili zaczynam biec. Ślizgam się na warstwie lodu, ukrytej pod śniegiem. Upadam, uderzając głową o twardą powierzchnię.
z serii Migawka
Powrót
3Och TY:)
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Wyobraźnia to coś dzięki czemu piszemy. Możemy wnikać w różne światy i różne osoby. Przynajmniej ja tak mam i Ty też, o czym świadczy tekst "Mężczyźni o tym nie mówią". Chyba, że o czymś nie wiem i jesteś facetem:)
God edit:
Troszkę poczarowane, żeby było sympatyczniej.
Powrót
5Fragment od "Spodziewałam się piękności" nieco kłuje dosłownością. Nie wykluczam, że taki dialog mógłby mieć miejsce, ale jest on przesiąknięty okrucieństwem, którego nie spodziewałbym się ze strony pielęgniarki wobec 12-letniej dziewczynki. Zastanawiam się, czy nie wystarczyłoby to "zupełnie do pana niepodobna" w połączeniu z jakimś zawieszeniem się, znaczącym westchnięciem, nieudolnym, zmieszanym uśmiechem. Ojciec i tak pojąłby aluzję, więc mógłby odpowiedzieć swoim "jaka matka, taka córka", do niego to bardziej pasuje.
Za to ten fragment:
Trafia do mnie bardzo. Tylko - drobiazg - za dużo zaimków. "mijają nas", "dla nas", "podchodzi do nas".Gelsomina pisze: Po wyjściu ze szpitala, myślę tylko o jednym. Widzę go bez nóg, siedzącego na wózku inwalidzkim, który pcham bez trudu. Mijają nas te wszystkie ładne kobiety, które uwodziły go spojrzeniami, a teraz odwracają wzrok. Dla nas też są powietrzem. Podchodzi do nas mama. Odbieram od niej zakupy. Teraz ona pcha wózek. Tata spogląda na nas z miłością, a my na niego.
Ładnie malujesz emocje, Gelsomina. Podobało mi się.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac
Powrót
6God edit:
Troszkę poczarowane, żeby było sympatyczniej.*
Hi hi:)))))
Dzięki i pozdrawiam:)
Added in 4 minutes 49 seconds:
Wizimir, dziękuję za wiarę w ludzi:) Ale niestety czasem bywa i tak, że pielęgniarka mówi do pacjentki, która nie może wstać i mówić, bo ma poparzone gardło... "ale się zesrała". Ludzie są okrutni.
Troszkę poczarowane, żeby było sympatyczniej.*
Hi hi:)))))
echO, ten nick dobrze mi się kojarzy:) Jeśli możesz, to pomóż koleżance w interpunkcji.
Dzięki i pozdrawiam:)
Added in 4 minutes 49 seconds:
Wizimir, dziękuję za wiarę w ludzi:) Ale niestety czasem bywa i tak, że pielęgniarka mówi do pacjentki, która nie może wstać i mówić, bo ma poparzone gardło... "ale się zesrała". Ludzie są okrutni.
Bardzo dziękuję i obiecuję, że popracuję nad tym:)
Powrót
8Gelsomino, bardzo dobra migawka. Są emocje i to ładnie i plastycznie opisane.
Przez chwilę zastanawiałam się nad ostatanik akapitem, i raz on mi pasuje, raz nie. Zwłaszcza to kończące zdanie, to z upadkiem. Czegoś mi jeszcze brakuje tutaj. łez dziewczynki? Mimo szczęscia spowodowanego wizją, że ojciec w końcu doceni ją i mamę, słowa które usłyszała przed chwilą na pewno ją ranią.
Ale w ogóle to mi sę bardzo podoba.
Przez chwilę zastanawiałam się nad ostatanik akapitem, i raz on mi pasuje, raz nie. Zwłaszcza to kończące zdanie, to z upadkiem. Czegoś mi jeszcze brakuje tutaj. łez dziewczynki? Mimo szczęscia spowodowanego wizją, że ojciec w końcu doceni ją i mamę, słowa które usłyszała przed chwilą na pewno ją ranią.
Ale w ogóle to mi sę bardzo podoba.
Powrót
9OK, dzięki echO:)
A może dziewczynka nauczyła się łykać łzy, płakać w samotności, a może zabrakło jej łez albo są zbyt cenne i zachowa je na inne okoliczności? Moim zdaniem po prostu nie chce ich pokazać.
Słowa ją ranią, ithi, ranią... a to tylko słowa...:(
Bardzo, bardzo się cieszę:)
Mam jeszcze parę migawek z życia dziewczynki. Pozdrawiam:)
Powrót
11Miło jej:) I to prawda... jest sama.
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 33&t=21413
Nie wiem, czy czytałaś:) Wstawiłam kiedyś.

Pozdrawiam i dziękuję:)
Powrót
12Mnie w tej miniaturze trochę zazgrzytały dwie kwestie:
I może wtedy zmieniłoby się również zakończenie. Bo teraz jest takie... mechaniczne. Bez związku z czymkolwiek, co działo się wcześniej. Jakoś trzeba tekst zamknąć, więc go zamknęłaś upadkiem bohaterki na oblodzonym chodniku.
To znaczy, ja wiem, że sytuacja jest prawdopodobna - łatwo poślizgnąć się na lodzie i wyrżnąć głową w trotuar. Ale takie zakończenie - otwarte - pasowałoby do rozdziału w książce. Ono bowiem nie zamyka opisywanej historii, lecz otwiera kolejną, nasuwając pytanie: i co dalej? A "dalej" może dziać się cokolwiek. To nie jest puenta Twojej miniatury.
Oj... Twoja narratorka jest jednak nastolatką, a nie małą dziewczynką. Dziecku może się wydawać, że przyszłość z tatą na wózku ułoży się bezproblemowo: znikną te niepokojące panie, a ich troje połączy (czy nadal będzie łączyła) miłość. Nastolatka ma chyba jednak większe poczucie realizmu, zwłaszcza wobec deklaracji, jaką usłyszała od ojca w szpitalu. Szczęście związane z przekonaniem, że wszystko musi się dobrze ułożyć, jest oparte na bardzo kruchych podstawach. Zamieniłabym kategoryczne "jestem szczęśliwa" na "przez chwilę czuję przypływ szczęścia" i zobaczyłabym, co z tego wyniknie. Z tej chwili.
I może wtedy zmieniłoby się również zakończenie. Bo teraz jest takie... mechaniczne. Bez związku z czymkolwiek, co działo się wcześniej. Jakoś trzeba tekst zamknąć, więc go zamknęłaś upadkiem bohaterki na oblodzonym chodniku.
To znaczy, ja wiem, że sytuacja jest prawdopodobna - łatwo poślizgnąć się na lodzie i wyrżnąć głową w trotuar. Ale takie zakończenie - otwarte - pasowałoby do rozdziału w książce. Ono bowiem nie zamyka opisywanej historii, lecz otwiera kolejną, nasuwając pytanie: i co dalej? A "dalej" może dziać się cokolwiek. To nie jest puenta Twojej miniatury.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Powrót
13Rubio, dziękuję za wnikliwy komentarz. Przeczytałam z uwagą Twoje sugestie i wszystkie przemyślę.
Dla mnie było logiczne, że to tylko chwila szczęścia, która zagościła w wyobraźni, a nie, że naprawdę dziewczyna chce okaleczenia ojca i wierzy, że to zmieniłoby jego postępowanie. Dwunastolatki są jeszcze dziećmi i nie umieją radzić sobie z emocjami, z sytuacją rodzinną, która nie zmienia się na lepsze. Nikt z nią na ten temat nie rozmawia, nie pomaga, więc akurat wyobraźnia podsunęła jej taką scenkę, wątpię, czy kilkuletnie dziecko byłoby do tego zdolne.
Każdą migawkę zostawiam otwartą, to tylko scenki.
Dziękuję jeszcze raz i biorę sobie uwagi do serca.
Dla mnie było logiczne, że to tylko chwila szczęścia, która zagościła w wyobraźni, a nie, że naprawdę dziewczyna chce okaleczenia ojca i wierzy, że to zmieniłoby jego postępowanie. Dwunastolatki są jeszcze dziećmi i nie umieją radzić sobie z emocjami, z sytuacją rodzinną, która nie zmienia się na lepsze. Nikt z nią na ten temat nie rozmawia, nie pomaga, więc akurat wyobraźnia podsunęła jej taką scenkę, wątpię, czy kilkuletnie dziecko byłoby do tego zdolne.
Każdą migawkę zostawiam otwartą, to tylko scenki.
Dziękuję jeszcze raz i biorę sobie uwagi do serca.

Powrót
14Jak zwykle inspirujesz do przemyśleń
Uwielbiam. Czytać Cię to czysta przyjemność!

https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy