— Najważniejsze, to wyrobić w sobie nawyk codziennego pisania — powtórzył, zerkając znad okularów. — Nie możesz nauczyć się pisania, bez pisania.
— Rozumiem — przytaknąłem. — Mam codziennie siadać do pisania, tak? O tej samej porze. Niczym Milon z Krotonu dźwigający byka, kuć styl w codziennym wysiłku. Dzień po dniu. Zdanie po zdaniu. Początki zawsze są trudne – wiadomo! Pisanie napotka opór, bo nie jest łatwo uwieść Muzę. Jednak, jeśli będę wytrwały, posłuszne słowa niemal samodzielnie zaczną układać się w olśniewające frazy, pełne gracji Euterpe i mocy Telksinoe...
— Ale pamiętaj. — Pogładził brodę. — Nawyk i rutyna mają niewiarygodną siłę niszczenia, jak mawiał Lubec.