Serce...
Dlaczego jego kształt różni się od tego, jaki zazwyczaj rysują dzieci? Ach, pamiętam, jak miałam te osiem lat. Zawsze, jak zbliżały się walentynki albo urodziny kogoś bliskiego, robiłam laurki w tym kształcie - kształcie serca. Po całym domu walały się wycinki z ciemnoczerwonego kartonu, które mama zawsze musiała sprzątać. Nie zauważyłam, by kiedykolwiek narzekała, więc śmieciłam dalej. Pani w szkole podpowiadała mi, bym zrobiła, dla odmiany, żółte serce. Albo chociażby różowe. Tyle że nie takie kolory tak naprawdę ma, prawda? Poza tym żółć to kolor zazdrości. A prawdziwa miłość nie szuka poklasku. Nie unosi się pychą i nie pamięta złego, jak mawiała mama. Powiadała również:
- Słońce, jesteś naprawdę śliczna. Dziękuję niebiosom, że możesz być moja. Kiedyś znajdziesz mężczyznę swojego życia, który z pewnością odzwierciedli twoje uczucia. A jeżeli nie, popamięta, co takiego zrobił; spraw, by już nie miał serca, by nie mógł pokochać innej, gdyż ty będziesz jedyną, która będzie warta jego miłości.
Mój najdroższy nie ma już serca, by pokochać inną, mamo. Siedzę teraz w swoim mieszkaniu, w drogim, skórzanym fotelu i przyglądam się swojej zdobyczy pływającej z krwistoczerwonej cieczy, w niewielkim słoiczku. Zrobiłam tak, jak chciałaś, ale... wszędzie była ta krew... teraz pozostało jedynie jezioro z zafarbowaną na czerwono od krwi wodą i ciałem na jego dnie. I serce, w niewielkim słoiczku, które należy do mnie.
Serce
2Hmm, co by tu…, sama nie wiem. Po pierwsze, cieszę się, że się nie poddałaś po poprzednim i wstawiłaś nowy kawałek. Krótszy, to dobrze, bo łatwiej na takim można popracować. Ogólnie nieźle choć oczywiście conieco do dopracowania. Więc, po kolei
Ostatni akapit taki jakiś. To miało być to wielkie „coś”, a wyszło nie bardzo, rozmyło się.
Ogólnie – widzę to jak brudnopis, streszczenie, aż się prosi o rozpisanie. Mamy tu niezdrową (raczej) relację między matką a córką, być może córka sama ma rys psychopatyczny, może zrobiła to dla matki a może sama chciała? Dużo tu pola do popisu, by pokazać nie sam czyn ale jej szaleństwo.
- tu zaznaczasz różnicę między „prawdziwym” sercem a tym ogólnie znanym. Przydałoby się to „prawdziwe” wstawić by nie było niepewności.Lamia pisze: Serce...
Dlaczego jego kształt różni się od tego, jaki zazwyczaj rysują dzieci?
- drobiazg warsztatowy – takie wypowiedzi w zdaniu to dobrze pisać w cudzysłowie.Lamia pisze: A prawdziwa miłość nie szuka poklasku. Nie unosi się pychą i nie pamięta złego, jak mawiała mama.
- to gwóźdź programu, ale… wspominasz to jako ośmioletnia dziewczynka, czy ona na pewno zapamiętałaby tak „dorosłe” słownictwo: „odzwierciedli twoje uczucia” i wieloczęściowe zdanie, słowo w słowo? Wątpliwe. Napisz to inaczej, prościej, coś co mała dziewczynka by zapamiętała, albo ostatecznie coś że mama jej to napisała w takiej laurce.Lamia pisze: Powiadała również:
- Słońce, jesteś naprawdę śliczna. Dziękuję niebiosom, że możesz być moja. Kiedyś znajdziesz mężczyznę swojego życia, który z pewnością odzwierciedli twoje uczucia. A jeżeli nie, popamięta, co takiego zrobił; spraw, by już nie miał serca, by nie mógł pokochać innej, gdyż ty będziesz jedyną, która będzie warta jego miłości.
- tu drobiazg. Masz prawo tak pisać i matka miała prawo tak powiedzieć, ale mi nie pasi. Bo podkreślasz że dla matki najważniejszą cechą jej córki była uroda, ja to „czuję” że matka trzymała tę córkę jak laleczkę pod kloszem. Mogło i tak być, ale wątpię, bo to tylko tu napomknęłaś, jeśli to ma mieć znaczenie, to powinno być coś więcej. Jeśli jednak nie, to może lepiej coś jak; „cudowna”?Lamia pisze: - Słońce, jesteś naprawdę śliczna. Dziękuję niebiosom, że możesz być moja.
Ostatni akapit taki jakiś. To miało być to wielkie „coś”, a wyszło nie bardzo, rozmyło się.
- pierwsze zdanie jest jak skarga, a przynajmniej neutralnie, to zdanie jest ok. Ale w drugim zaczynasz od opisu drogiego fotela (a po co to w ogóle? Czy to ma jakieś znaczenie w tej opowieści?) a do tego piszesz: „przyglądam się swojej zdobyczy” – hę? To już nie jest neutralne, ani skarga czy też relacja grzecznej córeczki, tutaj już mamy emocje, drapieżność, zadowolenie z popełnionego czynu, skąd to się nagle wzięło? Ten jeden wyraz rozbija cały nastrój. I drobiazg warsztatowy - z krwistoczerwonej cieczy, w niewielkim słoiczku. – to raczej odwrotna kolejność (no i literówka)Lamia pisze: Mój najdroższy nie ma już serca, by pokochać inną, mamo. Siedzę teraz w swoim mieszkaniu, w drogim, skórzanym fotelu i przyglądam się swojej zdobyczy pływającej z krwistoczerwonej cieczy, w niewielkim słoiczku.
- to już za dużo. Cały zresztą akapit do przerobienia. Jest jak dowcip opowiadany za długo – nuży. Puenta powinna być szybka i krótka, prosto w cel. serce, w niewielkim słoiczku, które należy do mnie. to już by wystarczyło.Lamia pisze: Zrobiłam tak, jak chciałaś, ale... wszędzie była ta krew... teraz pozostało jedynie jezioro z zafarbowaną na czerwono od krwi wodą i ciałem na jego dnie. I serce, w niewielkim słoiczku, które należy do mnie.
Ogólnie – widzę to jak brudnopis, streszczenie, aż się prosi o rozpisanie. Mamy tu niezdrową (raczej) relację między matką a córką, być może córka sama ma rys psychopatyczny, może zrobiła to dla matki a może sama chciała? Dużo tu pola do popisu, by pokazać nie sam czyn ale jej szaleństwo.
Dream dancer
Serce
3Zgadzam się z Medeą – zwłaszcza co do puenty. Lamio, zakładaj, że piszesz dla inteligentnych ludzi, którzy nie będą potrzebować zbędnej łopatologii. Jak to się mówi po angielsku „less is more”. Dodam tylko, dlaczego (przynajmniej w mojej opinii) samo wspomnienie o sercu w słoiczku wystarczy: po pierwsze, już samo to, że serce znajduje się w słoiku, nie w ciele, wskazuje na to, że musiało dojść do rozlewu krwi. Po drugie: czy ktoś, kto bez mrugnięcia okiem pozbawił kogoś serca, przejmowałby się krwią?
A tak przy okazji – kurczę, serce dorosłego człowieka to raczej powinno być w słoju, słoiku, ale zdecydowanie nie słoiczku. Zwłaszcza jeśli ma tam pływać, a nie być wciśnięte i zgniecione.
Kwestię tego, co mogła (i jak mogła) zapamiętać ośmioletnia dziewczynka, świetnie opisała już Medea, więc nie będę się powtarzać.
Wspomnienie o drogim, skórzanym fotelu, mogłoby mieć sens, gdyby (tak mi się przynajmniej wydaje) tekst był nieco dłuższy. Mam wrażenie, że chodziło Ci o stworzenie obrazu kobiety, która ma wszystko – może poza zdrowymi zmysłami i dozgonną miłością – w tym pieniądze. Ale w tak krótkim tekście, gdzie w większej części skupiłaś się na wspomnieniach o matce, trudno to wpleść to w sensowny sposób.
Nie widzę innej rady jak: usiąść na spokojnie, przemyśleć i znacznie rozbudować. Bo pomysł nie jest zły, ale to, co jest w nim najciekawsze – czyli szaleństwo bohaterki – jest tu potraktowany po macoszemu.
A tak przy okazji – kurczę, serce dorosłego człowieka to raczej powinno być w słoju, słoiku, ale zdecydowanie nie słoiczku. Zwłaszcza jeśli ma tam pływać, a nie być wciśnięte i zgniecione.
Uważam, że czasem lepiej zrobić to nieszczęsne powtórzenie, niż robić takie karkołomne konstrukcje otulone kreatywnymi przymiotnikami jak „krwistoczerwona ciecz”. Może: „zabarwionej krwią wodzie”?
Kwestię tego, co mogła (i jak mogła) zapamiętać ośmioletnia dziewczynka, świetnie opisała już Medea, więc nie będę się powtarzać.
Wspomnienie o drogim, skórzanym fotelu, mogłoby mieć sens, gdyby (tak mi się przynajmniej wydaje) tekst był nieco dłuższy. Mam wrażenie, że chodziło Ci o stworzenie obrazu kobiety, która ma wszystko – może poza zdrowymi zmysłami i dozgonną miłością – w tym pieniądze. Ale w tak krótkim tekście, gdzie w większej części skupiłaś się na wspomnieniach o matce, trudno to wpleść to w sensowny sposób.
Nie widzę innej rady jak: usiąść na spokojnie, przemyśleć i znacznie rozbudować. Bo pomysł nie jest zły, ale to, co jest w nim najciekawsze – czyli szaleństwo bohaterki – jest tu potraktowany po macoszemu.
Taka już robota pisarza, że jak siedzi i patrzy za okno, to najpewniej pracuje. ~ Ktoś kiedyś w Internecie.
Serce
4Sam pomysł na miniaturkę - kiedyś wycinałam serca z kartonu, teraz wycięłam żywe serce - jest całkiem interesujący. Niestety, gorzej z wykonaniem. Nie będę tu pisała o tym, co wskazały moje poprzedniczki, z większością ich uwag się zgadzam. Chciałam zwrócić uwagę na jedną tylko kwestię.
A dalej jest gorzej: matka uważa, że córka jest śliczna i w ogóle, stanowi jakiś dar niebios, po czym, ni z gruszki ni z pietruszki, zaczyna mówić dziewczynce, co ta powinna zrobić, kiedy ukochany mężczyzna zechce ją porzucić. Jak go ukarać. Kompletnie bez powodu jest ten zwrot w rozmowie. Zrozumiałabym jeszcze, gdyby zrobiła jakąś aluzję do własnego życia (odtrącona, porzucona, niekochana, cokolwiek, co by uzasadniało taki tekst), ale w kontekście zachwytu nad córką brzmi to dziwacznie.
I sprawa najważniejsza: "spraw, by już nie miał serca".
Co to, to nie. "Nie mieć serca" to idiom, który ma bardzo konkretne znaczenie. Do tego jest powszechnie znany i często przewija się w zarzutach i pretensjach, także wzajemnych: - Bo ty, to w ogóle nie masz serca! - A ty rozumu!
Ktoś, kto nie ma serca, jest zimny, nieczuły, może nawet okrutny, a na pewno pozbawiony współczucia i empatii. Do tego, są to raczej stałe cechy charakteru. Człowieka wrażliwego i empatycznego pozbawić serca mogą tylko jakieś skrajne, traumatyczne wydarzenia. W sytuacji nieodwzajemnionej miłości albo jakiegoś trójkąta miłosnego postulat "spraw, by on nie miał serca" jest równie sensowny, co "spraw, by jego serce zamieniło się w kamień". To jest prośba do czarownicy zajmującej się rzucaniem klątw i uroków, a nie pouczenia i rady kierowane przez matkę do niedorosłej córki.
Niestety, zazwyczaj trudno jest zgrabnie rozegrać zestawienie idiomu z jego dosłownym znaczeniem. W tym kontekście pewne możliwości daje kradzież serca. "Skraść komuś serce" to również idiom, ale lepiej wpasowany w relacje miłosne.
- Śliczna jesteś, córeczko. Tylko patrzeć, jak chłopcy zaczną biegać za tobą. Na pewno niejednemu skradniesz serce [...]
Tak, mamo. Skradłam serce. Mój najdroższy nie chciał mi go oddać dobrowolnie, więc je skradłam. Stoi teraz przede mną w słoiku...
Skraść serce, ofiarować serce, oddać je, odebrać - jest trochę możliwości, żeby pobawić się tym organem.
Ta wypowiedź jest bardzo nienaturalna. I nie chodzi mi o różnice pomiędzy rozmową "prawdziwą", a literacką, w której często spotykamy rozmaite odstępstwa od języka mówionego. Tutaj szwankuje coś na różnych poziomach. "Dziękuję niebiosom, że możesz być moja" - to brzmi tak, jakby córka była adoptowana. Bo skoro "możesz być moja", to równie dobrze mogłaś być czyjaś inna. Dziecko, o które starało się kilka rodzin? Lepiej by zabrzmiało choćby "dziękuję niebiosom, że ciebie urodziłam" albo "że mam taką córkę" - to również jest patetyczne i właściwie bez uzasadnienia w zwykłej rozmowie, ale ostatecznie, córka mogła być upragnionym, długo oczekiwanym dzieckiem...Lamia pisze: (sob 20 mar 2021, 17:28) Powiadała również:
- Słońce, jesteś naprawdę śliczna. Dziękuję niebiosom, że możesz być moja. Kiedyś znajdziesz mężczyznę swojego życia, który z pewnością odzwierciedli twoje uczucia. A jeżeli nie, popamięta, co takiego zrobił; spraw, by już nie miał serca, by nie mógł pokochać innej,
A dalej jest gorzej: matka uważa, że córka jest śliczna i w ogóle, stanowi jakiś dar niebios, po czym, ni z gruszki ni z pietruszki, zaczyna mówić dziewczynce, co ta powinna zrobić, kiedy ukochany mężczyzna zechce ją porzucić. Jak go ukarać. Kompletnie bez powodu jest ten zwrot w rozmowie. Zrozumiałabym jeszcze, gdyby zrobiła jakąś aluzję do własnego życia (odtrącona, porzucona, niekochana, cokolwiek, co by uzasadniało taki tekst), ale w kontekście zachwytu nad córką brzmi to dziwacznie.
I sprawa najważniejsza: "spraw, by już nie miał serca".
Co to, to nie. "Nie mieć serca" to idiom, który ma bardzo konkretne znaczenie. Do tego jest powszechnie znany i często przewija się w zarzutach i pretensjach, także wzajemnych: - Bo ty, to w ogóle nie masz serca! - A ty rozumu!
Ktoś, kto nie ma serca, jest zimny, nieczuły, może nawet okrutny, a na pewno pozbawiony współczucia i empatii. Do tego, są to raczej stałe cechy charakteru. Człowieka wrażliwego i empatycznego pozbawić serca mogą tylko jakieś skrajne, traumatyczne wydarzenia. W sytuacji nieodwzajemnionej miłości albo jakiegoś trójkąta miłosnego postulat "spraw, by on nie miał serca" jest równie sensowny, co "spraw, by jego serce zamieniło się w kamień". To jest prośba do czarownicy zajmującej się rzucaniem klątw i uroków, a nie pouczenia i rady kierowane przez matkę do niedorosłej córki.
Niestety, zazwyczaj trudno jest zgrabnie rozegrać zestawienie idiomu z jego dosłownym znaczeniem. W tym kontekście pewne możliwości daje kradzież serca. "Skraść komuś serce" to również idiom, ale lepiej wpasowany w relacje miłosne.
- Śliczna jesteś, córeczko. Tylko patrzeć, jak chłopcy zaczną biegać za tobą. Na pewno niejednemu skradniesz serce [...]
Tak, mamo. Skradłam serce. Mój najdroższy nie chciał mi go oddać dobrowolnie, więc je skradłam. Stoi teraz przede mną w słoiku...
Skraść serce, ofiarować serce, oddać je, odebrać - jest trochę możliwości, żeby pobawić się tym organem.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Serce
5No właśnie.Rubia pisze: (ndz 21 mar 2021, 02:06) Niestety, zazwyczaj trudno jest zgrabnie rozegrać zestawienie idiomu z jego dosłownym znaczeniem. W tym kontekście pewne możliwości daje kradzież serca. "Skraść komuś serce" to również idiom, ale lepiej wpasowany w relacje miłosne.
- Śliczna jesteś, córeczko. Tylko patrzeć, jak chłopcy zaczną biegać za tobą. Na pewno niejednemu skradniesz serce [...]
Tak, mamo. Skradłam serce. Mój najdroższy nie chciał mi go oddać dobrowolnie, więc je skradłam. Stoi teraz przede mną w słoiku...
Do tego miałaś do dyspozycji drugie zestawienie: wycinać serca z kartonu vs wycinać serca ludziom. To by się dało jakoś pożenić, ale Ty postanowiłaś oprzeć tekst na takim oto zestawieniu:
vsLamia pisze: (sob 20 mar 2021, 17:28) Kiedyś znajdziesz mężczyznę swojego życia, który z pewnością odzwierciedli twoje uczucia. A jeżeli nie, popamięta, co takiego zrobił; spraw, by już nie miał serca, by nie mógł pokochać innej,
Czyli z co najmniej trzech możliwości (skraść serce, wycinać serce, nie mieć serca) wybrałaś "sprawić, by ktoś nie miał serca". IMHO najgorszą.mój najdroższy nie ma już serca, by pokochać inną
Jest jeszcze drugi problem:
Abstrahujac od tego, że uczuć się raczej nie odzwierciedla, to co tak naprawdę matka radzi córce? Żeby pozbawiała serca każdego, kto się w niej nie zakocha? Nie, żeby mściła się na facecie, który się z nią zwiąże, a potem ją skrzywdzi, lecz aby krzywdziła losowych Bogu ducha winnych facetów, którzy ośmielą się nie odwzajemnić uczucia?
Tylko wypowiedź matki jest tak naprawdę niepokojąca, a Tobie to chyba umknęło. Mam wrażenie, że thrill swojej opowieści opierasz na pomyśle, by córka źle zrozumiała zalecenia matki. Z nastroju wynika, że atmosfera się zmienia dopiero po informacji, że bohaterka zabiła gościa, specjalnie nawet odwlekasz ten moment pisząc o siedzeniu w drogim fotelu (po co przeciągać, jeśli nie po to, by przygotować czytelnika pod big reveal?). A przecież w momencie "siedzenia w fotelu" zmianę nastroju powinniśmy mieć już za sobą. Pointa już była - prawdziwym potworem w opowiadaniu jest matka, tłukąca córce do głowy tak wypaczoną wizję sprawiedliwości.
Nie wiem, czy to przeoczenie potencjału, czy wypowiedź matki wyszła zupełnie niechcący, bo chciałaś w nią wcisnąć coś o pozbawianiu serca (jest naprawdę nienaturalna, na pewno nie pasuje do zwykłej, żywej osoby z naszej epoki i znów nie wiem - czy to wynik nieudolności, czy stylizacja na wypowiedź jakiejś kapłanki, wyznawczyni dziwacznego kultu?), w każdym razie mam wrażenie, że po prostu nie zapanowałaś nad swoim pomysłem, coś Ci świtało, ale detale wymknęły się spod kontroli.
Serce
10W tym momencie miałem nadzieję, że opowieść zmierza w stronę obalenia dosyć głupiego poglądu matki i rzeczywiście tak się stało, ale z tym dosłownym interpretowaniem matczynych mądrości to było pójście na łatwiznę.
Zdarza się też błędny dobór słów:
Serce raczej nie pływa w cieczy tylko jest zanurzone.
Serce
12Wydaje mi się, że postawiłaś wszystko na zaskakującą puentę, która jest w tej miniaturze słabsza niż niezły początek. Rozumiem, że chciałaś, żeby czytelnik się dowiedział czegoś nowego na temat miłości, opowiedzianego z Twojej perspektywy. Ja nie dowiedziałem się niczego, a sama puenta mnie nie zszokowała (motyw modliszki jest już dosyć ograny).
Może chodziło o coś innego to nie zrozumiałem po prostu.
Może chodziło o coś innego to nie zrozumiałem po prostu.