Opowiadania przeczytane.
Drzewo podobało mi się. Może nie aż na tyle, żeby aż "unieść" kiepski poza tym numer SFFiH, ale i tak najlepsze w numerze. Nastrój, klimat, upiory odpowiednio straszne, uczucia Fieme do bohatera odpowiednio niejednoznaczne. Udało Ci się mnie odpowiednio zaskoczyć, ale to nie sztuka, bo ja zawsze mam problem z domyślaniem się, co będzie dalej, bo się wczuwam w "tu i teraz"
Hycel - tu mam problem. Bohater bardzo mi się podoba w tych momentach, kiedy jest słaby - kiedy rozmawia z psychiatrą, nawet kiedy rzuca "sierściuchami" i "czarnuchami" (bo agresja to forma radzenia sobie ze strachem), kiedy sobie nie radzi z opcją "kameleon" w zbroi (taki ładny realistyczny szczególik! że może czegoś nie umieć obsługiwać).
Natomiast nie trafia do mnie zupełnie wtedy, kiedy mial być silny. Mam wręcz problem:
padaPada, on jest pisany 100 proc serio? Tzn on w tych "bojowych" scenach miał być silny, zwarty, gotowy i bojowy, czy też celowo NIE jest taki? Wolalabym wersję pierwszą, bo lubię teksty pisane serio i wtedy nie zrobi się nad historią "hehe", tylko się czytelnik przejmie - no ale "najlepszy hycel w mieście" nie zachowywałby się w ten sposób... Wrzuciłeś faceta w super hiper zbroi w warunki, w których ona w sumie nie jest mu potrzebna. Facet popełnia głupie błędy i zachowuje się zdecydowanie mało bojowo. Wiem, że to idiotyczne pytanie, ale przyznaje się, że chyba nie załapałam zamysłu: to miało być poważnie i wojowniczo, czy właśnie niekoniecznie?