Zabawne, że ja sam prawie nigdy nie oceniam interpunkcji. Piętnuję to, co mnie razi, owszem, ale rzadko się to zdarza, i na pewno nie podam tego nigdy w formie [tu wstaw wszystkie cytaty ze zdaniami, w których popełniono literówkę, brakuje przecinka, cokolwiek innego].
Są błędy? Piszę: "Walisz straszne byki". Koniec. Przechodzę do ważniejszych rzeczy.
Adam Mickiewicz dysortografem był. Sekciarzem też, ale to inna bajka. Ja sekciarzem nie jestem, ale miewam problemy z logiką zdań i tymi &$%@ przecinkami.
Po prostu podziwiam z rozdziawioną gębą
Winky,
Ejtaj,
Testa i wszystkich, którzy z takim zapałem quotują w swoich postach każdy zauważony błąd. To
profesjonalna korekta, za darmo. Poświęcenie kupy czasu na (bardzo często) strasznie słabe teksty.
Nie rozumiem tego, ale podziwiam absolutnie i szczerze i padam do nóżek za każdy brakujący przecinek który u mnie znajdziecie, moi drodzy, i mam nadzieję, że o tym wiecie.
Ale.
Tu muszę poprzeć
Adama i
Rochelle. Pamiętacie jak się kiedyś zirytowałem na system ocen szkolnych i zdawkowe "jestem na tak", "jestem na nie"...?
Tu chodzi o coś podobnego, z tym, że absolutnie nie chodzi o rezygnację z altruistycznych korekt, ile o:
- Oszczędzanie samych siebie
- Oszczędzanie cennego czasu Weryfika (teksty leżą, a my przecineczek po przecineczku...)
- Skupienie się na całkowitej wartości pracy, a nie na samej poprawności językowej. (Ortografia i interpunkcja to tylko część całości. Uważam za nieco nie fair poświęcenie czasu i 4/5 posta na mozolne wklepywanie błędów, aby potem napisać jednym zdaniem co się sądzi o narracji, pomyśle, fabule, bohaterach, wydarzeniach, "co mi się najbardziej" i tak dalej.)
Każdy system prędzej czy później staje się coraz płytszy. Nie wymagam i nie proszę, żebyście zawsze do każdej pracy podchodzili inaczej, ze świeżym spojrzeniem - ale to jest ideał, do którego chciałbym, żebyśmy dążyli.
Autor ma byk na byku? Powiedz mu o tym. Jeśli jego teksty są mimo to dobre, a on jest na tyle dojrzały, żeby przyjąć Waszą opinię, to sam zacznie się pilnować, albo coś z tym zrobi.
Powtarzam: To nie jest i nie będzie fair - robić rozprawkę z ortografii i interpunkcji, a "pomysł" kwitować jedną cyferką.
Odwrotnie? Proszę bardzo.
Po równo? Jak najbardziej.
Ale nie interpunkcja kosztem tego, co w pisarstwie najważniejsze: JAJ.
Beznadziejny tekst, w którym widzę te listy zweryfikowanych kolejnych niepoprawnych zdań, a na końcu "Wiesz, to jest jakieś beznadziejne, nie chce mi się czytać" to nieporozumienie.
Jest cenniejsze i dla autora i dla Was, i dla wszystkich, którzy będą to czytać, żeby zamiast tego napisać:
"Walisz byka na byku, aż mi się nie chce poprawiać. A beznadziejne jest bo (to i tamto)."
I na koniec: To nie żadne wyznaczniki. Nie chcę, żebyście nagle przestali robić szczegółowe, darmowe korekty (tym bardziej że sam z nich z ogromną wdzięcznością korzystam).
I nie chodzi mi o to żebyście z każdego swojego postu robili miniatury literackie. Oceniajcie jak Wam wygodnie. Ale nie zagubcie gdzieś po drodze tego, o czym napisała Winky:
Każdy może być Weryfikatorem.
To nie jest sztuka polegająca na doskonałym znawstwie literatury, zasad ortografii i interpunkcji. To nie polega na tym, że my jesteśmy ci mądrzy, a autorzy to ci do mielenia.
To jest sztuka jasnego i szczegółowego wyrażenia własnych odczuć i ewentualnych przemyśleń względem danego tekstu.
I ta sztuka jest o wiele, wiele trudniejsza, ale i dająca więcej satysfakcji - możemy poznać siebie i to co lubimy i czego nie lubimy w tekstach. Nie traktujcie tego jako obowiązku, ale raczej możliwości wydania swojej opinii.
O kurde. Władca Pierścieni mi z tego wyszedł.