Hm.
Zasadniczo, nie komentujemy w tematach na otwartym forum spraw personalnych. Najwłaściwszą drogą jest PW do administracji. Ponieważ jednak temat - a w każdym razie tytuł w SO - sugeruje, że chodzi tu bezpośrednio o jakość pracy weryfikatorów, postaram się napisać słów parę o kwestiach ogólnych.
Weryfikator ma na Wery takie same prawa i obowiązki, jak pozostali uzytkownicy. Plus obowiązek pisania weryfikacji tekstów w
Tuwrzuciu.
Ale: nie każda wypowiedź weryfikatora pod czyimś tekstem musi być weryfikacją. To byłoby żądanie absurdalne. Ja sama piszę czasem krótki, zwykle dwuzdaniowy komentarz dotyczący jednej tylko kwestii. Z różnych powodów. Zazwyczaj wtedy, kiedy moi poprzednicy napisali już dużo, ale pominęli jakiś detal, który wydał mi się ważny, choć nie wymaga długiego rozpisywania się.
Zasada jest jedna: nigdy takich krótkich wypowiedzi nie uznaję za weryfikację i nie oznaczam [W]. Wiedzą to również pozostali weryfikatorzy i, o ile mogę stwierdzić, znaczka [W] nie nadużywają.
A jeśli chodzi o komentarze typu:
brat_ruina pisze:
Bartosh16 pisze:
Jako prosty człowiek i czytelnik odpowiem z pełną szczerością - nie kumam. I nie chcę.
Można, oczywiście, napisać:
Przeczytałem uważnie ten tekst trzy razy, starając się zrozumieć jego myśl przewodnią oraz intencje autora. Niestety, muszę przyznać ze smutkiem (a może i z pokorą), że mi się to nie udało. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zrezygnować z bezowocnych wysiłków...
Zawsze miło jest przerzucić odpowiedziałność na autora - niech się martwi tym, że jego przekaz nie dotarł do subtelnego umysłu weryfikatora. Ale można też inaczej. W końcu, nie jesteśmy - jako weryfikatorzy - krytykami literatury, nie piszemy analiz na seminarium na polonistyce. Możemy występować w imieniu "prostego czytelnika". Jest to pewna forma stylizacji. Nie tekstu, tylko odbiorcy. Nie na znawcę rozmaitych trendów literackich, lecz na osobę o przeciętnym guście i niewygórowanych (ale jednak sensownych) wymaganiach.
I jeszcze kwestia emocji, zawartych w wypowiedziach weryfikatorów. Że coś im się nie podoba, że nie mają ochoty, że się wynudzili...
Gdybym ja zaczęła pisać z pełnym emocjonalnym zaangażowaniem, co sądzę o niektórych tekstach w
Tuwrzuciu, to ich autorzy wysłaliby petycję do Administracji, żeby mnie raz na zawsze pozbawiła prawa głosu. Cenię wstrzemięźliwość wypowiedzi w tym zakresie, ale też nie przesadzajmy: napisać komuś, że jego tekst jest nudny, to nie zniewaga ani obelga.