16

Latest post of the previous page:

Gott-Froo, nie pomyśl, że jestem przeciw Tobie (za wiele Twoich wypowiedzi na tym forum, które śledziłem, bardzo Cię cenię), ale chyba nie załapałeś o co mnie chodzi.



Rzecz jasna, nie jestem przeciwko wyłapywaniu błędów int, ort, styl, rzyg, et cetera, w wypowiedziach Weryfokatorów. Mnie to nie wadzi.



Problemem jest - według mnie - ograniczanie się jedynie do tego. I ubegając wszelkie dysputy: wiem, że sama poprawa walorów polonistycznych ma sens i jest cenna. Zgadzam się.



Wyrażam jedynie opinię, jakoby trzeba było jeszcze czegoś więcej.
Obrazek



Cause I am my enemy

The water's up to the knee

I never wanted nothin' from you

Yes, I do; Yes, I do

My engine's runnin' on dry

My head's so fucked up inside

Shut up

I know

I said so...

17
Zabawne, że ja sam prawie nigdy nie oceniam interpunkcji. Piętnuję to, co mnie razi, owszem, ale rzadko się to zdarza, i na pewno nie podam tego nigdy w formie [tu wstaw wszystkie cytaty ze zdaniami, w których popełniono literówkę, brakuje przecinka, cokolwiek innego].



Są błędy? Piszę: "Walisz straszne byki". Koniec. Przechodzę do ważniejszych rzeczy.



Adam Mickiewicz dysortografem był. Sekciarzem też, ale to inna bajka. Ja sekciarzem nie jestem, ale miewam problemy z logiką zdań i tymi &$%@ przecinkami.



Po prostu podziwiam z rozdziawioną gębą Winky, Ejtaj, Testa i wszystkich, którzy z takim zapałem quotują w swoich postach każdy zauważony błąd. To profesjonalna korekta, za darmo. Poświęcenie kupy czasu na (bardzo często) strasznie słabe teksty.



Nie rozumiem tego, ale podziwiam absolutnie i szczerze i padam do nóżek za każdy brakujący przecinek który u mnie znajdziecie, moi drodzy, i mam nadzieję, że o tym wiecie.



Ale.



Tu muszę poprzeć Adama i Rochelle. Pamiętacie jak się kiedyś zirytowałem na system ocen szkolnych i zdawkowe "jestem na tak", "jestem na nie"...?



Tu chodzi o coś podobnego, z tym, że absolutnie nie chodzi o rezygnację z altruistycznych korekt, ile o:
  • Oszczędzanie samych siebie
  • Oszczędzanie cennego czasu Weryfika (teksty leżą, a my przecineczek po przecineczku...)
  • Skupienie się na całkowitej wartości pracy, a nie na samej poprawności językowej. (Ortografia i interpunkcja to tylko część całości. Uważam za nieco nie fair poświęcenie czasu i 4/5 posta na mozolne wklepywanie błędów, aby potem napisać jednym zdaniem co się sądzi o narracji, pomyśle, fabule, bohaterach, wydarzeniach, "co mi się najbardziej" i tak dalej.)


Każdy system prędzej czy później staje się coraz płytszy. Nie wymagam i nie proszę, żebyście zawsze do każdej pracy podchodzili inaczej, ze świeżym spojrzeniem - ale to jest ideał, do którego chciałbym, żebyśmy dążyli.



Autor ma byk na byku? Powiedz mu o tym. Jeśli jego teksty są mimo to dobre, a on jest na tyle dojrzały, żeby przyjąć Waszą opinię, to sam zacznie się pilnować, albo coś z tym zrobi.



Powtarzam: To nie jest i nie będzie fair - robić rozprawkę z ortografii i interpunkcji, a "pomysł" kwitować jedną cyferką.



Odwrotnie? Proszę bardzo.

Po równo? Jak najbardziej.

Ale nie interpunkcja kosztem tego, co w pisarstwie najważniejsze: JAJ.



Beznadziejny tekst, w którym widzę te listy zweryfikowanych kolejnych niepoprawnych zdań, a na końcu "Wiesz, to jest jakieś beznadziejne, nie chce mi się czytać" to nieporozumienie.



Jest cenniejsze i dla autora i dla Was, i dla wszystkich, którzy będą to czytać, żeby zamiast tego napisać:



"Walisz byka na byku, aż mi się nie chce poprawiać. A beznadziejne jest bo (to i tamto)."



I na koniec: To nie żadne wyznaczniki. Nie chcę, żebyście nagle przestali robić szczegółowe, darmowe korekty (tym bardziej że sam z nich z ogromną wdzięcznością korzystam).

I nie chodzi mi o to żebyście z każdego swojego postu robili miniatury literackie. Oceniajcie jak Wam wygodnie. Ale nie zagubcie gdzieś po drodze tego, o czym napisała Winky:



Każdy może być Weryfikatorem.



To nie jest sztuka polegająca na doskonałym znawstwie literatury, zasad ortografii i interpunkcji. To nie polega na tym, że my jesteśmy ci mądrzy, a autorzy to ci do mielenia.



To jest sztuka jasnego i szczegółowego wyrażenia własnych odczuć i ewentualnych przemyśleń względem danego tekstu.



I ta sztuka jest o wiele, wiele trudniejsza, ale i dająca więcej satysfakcji - możemy poznać siebie i to co lubimy i czego nie lubimy w tekstach. Nie traktujcie tego jako obowiązku, ale raczej możliwości wydania swojej opinii.



O kurde. Władca Pierścieni mi z tego wyszedł.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

18
Podziękowania za pełne naświetlenie sprawy, Nine. Może właśnie tego było trzeba ;)



I - oczywista! - w pełni popieram przedmówcę.
Obrazek



Cause I am my enemy

The water's up to the knee

I never wanted nothin' from you

Yes, I do; Yes, I do

My engine's runnin' on dry

My head's so fucked up inside

Shut up

I know

I said so...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sprawy organizacyjne”