Nie zamierzam się odwoływać ani usprawiedliwiać. Jednak po tym wszystkim co zostało powiedziane, również pod moim adresem, chciałbym coś wytłumaczyć.
osobiste niezadowolenie z poruszanych przez innego użytkownika tematów absolutnie nie uprawnia do wycieczek osobistych, wyjątkowo obelżywych, Seener, tym bardziej zakamuflowanych pod postacią troski o pełnione funkcje.
Poczucie prawa do szacowania przydatności danej osoby w miejscu, gdzie się nie jest gospodarzem, pominę wymownym milczeniem.
Nie ma w tym żadnego kamuflażu. Moim skromnym zdaniem część działalności kolegi Grimzona przynosi więcej szkody niż pożytku na tym forum. I tej działalności dotyczyły moje niestosowne, jak się okazało, uwagi. Uznałem, być może błędnie, że jako użytkownikowi tego forum przysługują mi również jakieś prawa.
Jednak myślę, że obecność Grimzona na forum jest bardziej widoczna od twojej a informacje, które posiada, są cenne i niezwykle użyteczne
Tu właśnie po części widzę (oczywiście bardzo subiektywnie) kłopot. Z pewnością Grimzon jest bardziej widoczny. Nie wiem czy to coś przesądza, ale jest to fakt. Co do użyteczności to mam pewne wątpliwości, które potrafię poprzeć przykładami. Chociażby w temacie, z którego zaczął się ten wątek. Seria kilku postów wskazujących błędy autora. W końcu, już po tej awanturze jakiś treściwy post wyjaśniający kwestie zbrojeniowe, ale akurat niekoniecznie te związane bezpośrednio z opowiadaniem. A wszystko komentuje wpis jednego z uczestników dyskusji:
Ale wciąż rozmawiamy o jednym momencie opowiadania? Detalu takim, że skrada się mimo szabli husarskiej?
I nie ja jestem jego autorem.
I jeszcze z wątku z opowiadaniem Szeptuna pod tytułem „Zguba” wypowiedź autora:
Jak wspominałem - nie piszę opowiadania historycznego tylko fantasy...
Dzięki za dokładne i konkretne unaocznienie posiadanej przez Ciebie wiedzy
Poprzedzająca dyskusja dotyczyła oczywiście uzbrojenia. Oba tematy pochodzą z działu przeznaczonego na weryfikację tekstów. W obu przypadkach dyskusja zajmuje przynajmniej w okolicach połowy wątku i sprowadza się jedynie do wskazywania błędów rzeczowych autorowi.
A nie są to jakieś wyjątkowo odosobnione przypadki. I to zwróciło moją uwagę. Za każdym razem jest niemal tak samo.
Zadałem sobie trud skorzystania z wyszukiwarki i znalazłem gdzieś tam w niedalekiej przeszłości bodaj jeden wpis, który był czymś w rodzaju konstruktywnej krytyki.
Może mam skrzywione spojrzenie na świat, ale na forum, które kiedyś prowadziłem, generowanie nadmiernej objętości wątku, nie związanej z jego przeznaczeniem traktowany był jako „flood” i kończył się tylko jednym ostrzeżeniem. To jak chcą tu traktować administratorzy takie zachowanie to oczywiście ich prywatne prawo, które ostatecznie i wieczyście uznaję.
Natomiast zdecydowanie nie zgadzam się z opinią o użyteczności takich wpisów, dorapo. I akurat Twoja praca jest tu świetnym kontrprzykładem. Poświęcasz dużo czas na weryfikację tekstów. Ale jeśli znajdziesz błąd, to poprawiasz i komentujesz. Ile warta byłaby Twoja praca gdybyś ograniczała się jedynie do komentarzy w stylu:
- a skąd tu u otwarte?
- to jakaś nowa ortografia?
- widziałeś kiedyś słownik do polskiego?
Ja nie wiem skąd się bierze rygorystyczne zamiłowanie do regulaminu, skłonność do wytykania (nie wskazywania) błędów innym i niemal zerowa elastyczność w polemice. Ale moim, ponownie skromnym, zdaniem nie byłoby źle gdyby kolega Grimzon uświadomił sobie, że to jest forum, a nie sala rozpraw, turniej rycerski, wielka korporacja, albo jakakolwiek inna okoliczność, w której najważniejsze to być zwycięzcą. Tu ludzie często szukają pomocy. Dobrze by było nie kończyć terapii na rozpoznaniu objawów, ale dodać jeszcze rozpoznanie choroby i może zaordynować leczenie. Jeśli już ma tę cenna wiedzę to może mógłby pomóc, a nie tylko dawać nam do zrozumienia, że ją ma?
To właśnie z mojego punktu widzenia jest kłopot. Temat, w którym przez połowę postów leci niekonstruktywna rozmowa o błędach w uzbrojeniu, a jeśli szczęśliwie w końcu pojawia się konkluzja to ta naprawdę nie dotyczy samego opowiadania. Mimo wszystko trzeba jednak coś przeczytać, żeby się dowiedzieć, że jest bezwartościowe.
Sam w pracy zawodowej często prowadzę szkolenia i konsultacje. Może znów to objaw jakiejś choroby zawodowej, ale wydaje mi się, że jak ktoś szuka pomocy albo informacji, to nie chce wpatrywać się we mnie z „rozdziawionymi” ustami i słuchać jak ja pięknie opowiadam. Interesuje go przede wszystkim czy jestem w stanie mu pomóc.
Mam więc gorącą prośbę do kolegi Grimzona.
Jeśli wie jak pomóc, to niech pomaga.
Jeśli nie wie, to niech chociaż co jakiś czas odda się małej refleksji, przed kolejną wypowiedzią w podobnym stylu. Ja w tym czasie obiecuję oddawać się refleksji nad wydźwiękiem niektórych moich wypowiedzi.
Życzę owocnej koegzystencji.
podwójny WARN za wycieczki osobiste
Biore co dają.
Przepraszam i obiecuję poprawę.
Lepsze to niż szczekanie.
PS.
Moni, widzę, że nasze uczucie kwitnie:)
Nie kwestionuję jego wiedzy. Jedynie niektóre zachowania. Akurat w kwestiach związanych z literaturą myślę, że to ja mam większy wkład w to forum. Nawet jeśli często irytowało Cię to, że mam inną opinię w niektórych sprawach, to przynajmniej nasze dyskusje były na temat.
Ale jeśli takie Twoje życzenie to pisz śmiało. Jeśli oficjalnie zgłosisz tutaj taką chęć to nie czuję się tu niezbędny.
Na tym kończę mój udział w tym temacie.
Sprawa pewnie nie jest warta bajtów na dysku serwera, ani czasu jaki zajęło mi spłodzenie tej wiadomości.