Latest post of the previous page:
Amerykanów też na ogół uważamy za głupich tymczasem 27% światowych prac naukowych pochodzi ze Stanów, z Polski 1%
W sposób nieuprawniony wyciągasz wniosek, że skoro to prace w j. angielskim = Amerykanów.Obieżyświat pisze:Amerykanów też na ogół uważamy za głupich tymczasem 27% światowych prac naukowych pochodzi ze Stanów, z Polski 1%
http://247wallst.com/2012/01/31/the-10- ... the-world/Ale metodologie to byś mógł przynajmniej opanować, bo "wyższe wykształcenie" w Stanach bez precyzyjnego uściślenia, o czym rozmawiamy, nie jest tym samym, co w Polsce.
Licencjat w Polsce to również wyższe wykształcenie.Odpowiada poziomowi licencjatu w Polsce, o ile się nie mylę.
Znalazłem. Ale źródło dość niepewne: z 330 amerykańskich noblistów, 75 urodziło się poza USA. Nawet bez tych 75 i tak mają największą liczbę noblistów. Ponad dwa razy większą niż druga (116 noblistów) Wielka Brytania, Niemcy (103 noblistów).sprawdź jaki odsetek ich noblistów urodził się i wykształcił w USA.
http://www.wprost.pl/ar/6903/Swiat-nauki/Zupełnie nie wiem, skąd wziąłeś tych 27% - jakiś link?
Supermocarstwem naukowym są Stany Zjednoczone - z tego państwa pochodzi trzecia część wszystkich publikacji naukowych i ponad 40 proc. cytowań.
Miałem link do źródła pierwotnego, ale muszę poszukaćZ Polski pochodzi 0,9 proc. światowych publikacji naukowych
Postęp nauki zależy przede wszystkim od wybitnych jednostek i wielkich odkryć, które wytyczają plany budowy jej gmachu, a także od wielu cegiełek żmudnie dokładanych przez rzesze naukowców na całym świecie. Te pierwsze zdarzają się rzadko i nie da się ich ująć żadnymi parametrami ani uszeregować w rankingu ważności. W niektórych dziedzinach honorowane są potem Nagrodami Nobla, medalami Fieldsa i innymi najwyższymi wyróżnieniami. Te drugie, bardziej masowe, rejestruje się w statystykach i umieszcza w międzynarodowych bazach danych.
w Rosji sytuacja jest taka sobie zupełnie jak u nas - tzn. enklawy bogactwa a na prowincji mniej lub bardziej marnie. Ruscy pakują spore pieniądze w kulturę neoimperialną, natomiast jeśli chodzi o fantastykę pozostaje z boku nurtu.Romek Pawlak pisze: A co do adremu, Andrzej, a jaki wpływ na to, co opisujesz odnośnie Rosji i Ukrainy ma kryzys ekonomiczny? Jak to tam u nich wygląda? Bo coś słyszałem, ale nie potrafię uchwycić skali.
pomidorObieżyświat pisze: Licencjat w Polsce to również wyższe wykształcenie.
Spadły mocniej niż do 27% - "Forbes" podaje, że po 2004 publikacje naukowe USA spadły do 21,2%, a nie wiadomo jak jest w dniu dzisiejszym.Oczywiście od 1998 roku wiele się zmieniło, teraz USA spadły nieco do 27% na rzecz Chin (wzrost do 10%)
Powiem tak - przykładzik malutki. gdy studiowałem - ok 1998 prof.Myśliwiec dokonał niezłego przewrotu w egiptologii - mianowicie ruszył głową i podumał tak:Grimzon pisze:inatheblue, Dokładnie jak piszesz. Jeżeli mielibyśmy porównywać nakłady na naukę to wyszłoby że za miskę ryżu w Polsce mamy badania na poziomie USA.
Na szczęście mnie się chce.Takie farmazony gadacie o nauce, że zęby bolą i ręce opadają, a mnie nawet się nie chce tego prostować.
Jeżeli pula prac polskich = 0,9%, a USA - 27%, to wyrównajmy najpierw do demografii. Amerykanów jest 8x więcej, czyli gdyby Polaków było tyle samo, wychodziłoby 0,9x8=7,2%.
Proszę... MYŚLEĆ!inatheblue, Dokładnie jak piszesz. Jeżeli mielibyśmy porównywać nakłady na naukę to wyszłoby że za miskę ryżu w Polsce mamy badania na poziomie USA.
To prawda, ale nadal amerykańscy naukowcy są najczęściej cytowanymi na świecie (blisko 40% wszystkich) i najczęściej odnosi się do ich prac.Spadły mocniej niż do 27% - "Forbes" podaje, że po 2004 publikacje naukowe USA spadły do 21,2%, a nie wiadomo jak jest w dniu dzisiejszym.
To nauka - innowacje, badania i najnowsze technologie zapewniają wysokie PKB krajów!To jest prosty rachunek i zawiera wiele przekłamań, bo trzeba by uwzględnić wydatki na naukę w PKB oraz impakt faktory, ale ogólnie wychodzi, że mimo wszystkich patologii systemu robimy co możemy za to, co mamy.
Większość zależy od tej masy wykształconych ludzi i mamy:Postęp nauki zależy przede wszystkim od wybitnych jednostek i wielkich odkryć, które wytyczają plany budowy jej gmachu, a także od wielu cegiełek żmudnie dokładanych przez rzesze naukowców na całym świecie. Te pierwsze zdarzają się rzadko i nie da się ich ująć żadnymi parametrami ani uszeregować w rankingu ważności. W niektórych dziedzinach honorowane są potem Nagrodami Nobla, medalami Fieldsa i innymi najwyższymi wyróżnieniami. Te drugie, bardziej masowe, rejestruje się w statystykach i umieszcza w międzynarodowych bazach danych.
Przede wszystkim świadczy to wyłącznie o braku odpowiednich środków, na finansowanie nauki. Obecnie wielkie wynalazki tworzy się w dużych zespołach, popartych ogromnymi nakładami finansowymi.Obieżyświat pisze:Otóż, panowie, w Polsce 23 na 100 naukowców jest publikowanych.
W USA ponad 80 naukowców na 100 jest publikowanych.
O czym to świadczy? O jakości edukacji właśnie. Jeżeli nikt nie chce publikować prac polskich naukowców to albo ich nie ma, albo są marnej jakości. Proste? To z kolei równa się polska edukacja sucks.
A ilu z nich to obcokrajowcy (w tym Polacy) ?Obieżyświat pisze:W USA ponad 80 naukowców na 100 jest publikowanych.
Proszę cię. Przechodzimy z rozmowy z użyciem argumentów w dyskusję o mitach, zabobonach i swojego widzimisię. Pokaż mi to. Stawiasz tezę, poprzyj ją czymś. Na tym polega problem w Polsce, ludzie przestali myśleć.Co więcej przeciętny student z USA z przedmiotów ścisłych wie znacznie mnie niż jego odpowiednik na studiach w Polsce. Także porównanie samych liczb nie jest niczym szczególnie wiarygodnym.
Co znaczy Polak? Czy jest nim ktoś, kto przyjmuje obywatelstwo innego państwa, pracuje na jego rzecz, utożsamia się z nim, świętuję razem z Amerykanami i posługuje się angielskim?A ilu z nich to obcokrajowcy (w tym Polacy) ?
Studiuję leśnictwo na AR w Krakowie. Akurat Lasy Państwowe to jedna z najlepszych polskich firm. Jest bardzo bogata, przynosi regularne, ogromne zyski. Musze przyznać, że jesteśmy edukowani, jak na Polskę, bardzo dobrze. Liczne zajęcia terenowe, najnowszy sprzęt. Ale ile uczelni może to zapewnić?A na koniec pochwal się ile już naukowych artykułów napisałeś ? Może zamiast pustej demagogi wesprzesz polską naukę jakimś spektakularnym osiągnięciem.
Jest jedno ale - w Polsce jeszcze 30 lat temu na studia nie szli wszyscy "jak leci", bo zawodówka dawała pewną pracę.Większość zależy od tej masy wykształconych ludzi i mamy:
USA - 140 milionów ludzi z wyższym wykształceniem
Polska - 8.7 miliona ludzi z wyższym wykształceniem
To wiąże się bezpośrednio z ilością publikacji - wiadomo przecież, że Amerykanin chętniej zacytuje Amerykanina, z którym może osobiście porozmawiać niż Polaka, o którym nikt nigdy nie słyszał.To prawda, ale nadal amerykańscy naukowcy są najczęściej cytowanymi na świecie (blisko 40% wszystkich)
To kolos na glinianych nogach - USA przekroczyło barierę 16 bilionów dolarów długów już pod koniec roku 2012(i ciągle rośnie).USA to potęga (...) gospodarcza
Wystarczyłoby, żeby wszystkie państwa azjatyckie zażądały zwrotu pożyczek i Ameryka musiałaby się "sprzedać".Nie wierzcie, że Chiny są w stanie dogonić Amerykanów, w życiu (chyba, że czerwoni zdemolują Amerykę).