Przeklejam moją analizę z innego forum.
dotyczy rynku fantastyki - na tym sie znam.
************************************
OK. z tego co wiem:
Rosja:
w Rosji nakład startowy ksiązki SF wynosi 30 tyś szt. Wydaje sie prawie wyłącznie twarde oprawy (taka specyfika - delikatniejsze nie wytrzymałyby transportu i ręcznego rozładunku )
średniej klasy autor ma sprzedaz rzędu 60-100 tyś szt. Wierchuszka 250-300 tyś. (najaczęsciej pierwszy rzut 150 tyś i dodruk po kwartale).
stawka - 20-25 centów USA od egzemplarza czyli ok. trzy razy niższa niż u nas.
antologia słowiańskej fantastyki "Kozaczi Skazki" do której zaproszono mnie i E.Białołecką miała nakład startowy 30 tyś (wydawca obawiał się trochę czy ruscy kupią ksiązkę autorów z Polski, Czesch, Slowacji i Bułgarii - wiec dał nakład minimalny) po pół roku zrobiono dodruk, w przygotowaniu tom II
dość popularne jest czytanie książek przez telefon komorkowy (wysyłane w kawałkach przez SMS - w Polsce była próba ale skończyła sie klapą).
Prosto im wsjo taki czitat choczetsja...
Polska fantastyka jest tam słabo znana - po 1990 roku wydawano u nich Lema i Sapkowskiego. Moje teksty o Wędrowyczu zrobiły pewne wrażenie a od kozaków z Astrachania dostałem odznakę i honorowe członkostwo za "pozytywny obraz kozaka Semena". Mysle ze trzeba się tam pchać.
należy jednak zwrócić uwagę że rynek rosyjskojęzyczny obejmuje całe dawna imperium i diasporę (vide niżej - Ukrainina). ok 150-180 milionów ludzi. Sporo Rosjan osiadło w UE i USA, zwieksza sie też siła nabywcza tych amieszkujących WNP. Rosjanie oczuwający sie do inteligencji czytają więcej niż my.
Czechy:
nakład podstawowy to 2-4 tyś szt. (czyli porównywalny z polskim a Czechów jest 5 razy niej niż nas!!!) stawka też o połowę niższa niż u nas.
Polska fantastyka cieszy sie tam bardzo dobrą opinią - ukazują się ciekawe antologie np. "Polska Ruleta", czy zbiór wszystkich opowiadań nagrodzonych u nas Zajdlem.
premiery ksiązek K.T.Lewandowskiego zdarzały się w Czechach wcześniej niz w Polsce(!) Wydano tam takzę dwa tomy prygód Conana pióra J.Piekary na które jakoś nie ksusił się żaden polski wydawca.
Słowacja:
Tu jest cieniutko. Mały naród bardoz płytki rynek. Czytaja dużo fantastyki po czesku, po słowacku publikuje regularnie chyba tylko jeden autor. Za sukces uznano że słowackiego przekładu Harrego Pottera sprzedało sie na Słowacji więcej niż wersji czeskojęzycznej...
Ukraina:
Totalna aberracja. Fantastyka wydawana po ukraińsku stanowi znikomy procent rynku - dominuje rosyjska. Autorzy ukraińscy piszą z reguły na rynek rosyjski - po rosyjsku. (wedle A.Bielanina - po rosyjskawemu gdyż rosyjskojęzyczni autorzy ukraińscy wprowadzili do SF i fantasy szereg słów których nie ma w klasycznym rosyjskim). .
jest szansa że to sie zmieni - prezydent Juszczenko wydal ostatnio dekret o tym że 70% literatury wydawanej na ukrainie ma byc w jezyku narodowym. Obiecał też surowe sankcje dla niepokornych i sute dotacje dla prawomyślnych.
Na ukrainie żyje około 3-4 milionów Polaków. Na ukrainie zachodniej znajomość polskiego jest powszechna (ach ta telewizja polska, za komuny okno na świat...).
Siła nabywcza ludności jest niewielka.
warto dodać że empik wykupił podobną sieć ksiegarni na ukrainie - jest szansa że w przyszłosci może to stanowić niezły kanał dystrybucji.
Białoruś
Brak danych. Mogę napsiać tylko tyle że literatura wydawana o białorusku stanowi znikomy procent za to wszyscy znają rosyjski w stopniu biegłym.
Litwa
jedno moje opowiadanie zamieścił periodyk Imeprija. nie znam innych przykładów ekspansji naszej fantastyki na ten rynek.
Starsi wiekiem Litwini znaja dobrze rosyjski, mieszkańcy wileńszczyzny przeważnie znają polski. Polska mniejszość stanowi tam ok 7% populacji. Poziom życia i siła nabywcza porównywalne są z tym co u nas.
łotwa & Estonia
brak danych.
Mołdawia
brak danych
Węgry
brak danych. za komuny Polasków drukował periodyk "Galaktyka" obecnie chyba nic.
Bułgaria
brak danych. Za komuny przekładali sporo polskiej fantastyki i cieszyła się dobrą opinią.
znajomość rosyjskiego jest tam powszechna
Rumunia
brak danych.
niemcy (celowo z małej litery - ustawa z 1946 roku).
brak danych. przełożyli Sapkowskiego, za komuny było kilka tłumaczen naszych książek - w NRD
******************************************************
wnioski?
zacząłbym od rekolonizacji rynku rosyjskiego. W perspektywie mniej więcej dekady wraz z wzrostem poziomu życia i nakłady powinny tam znacząco wzrosnąć. Przęcietni Rosjanie mają pozytywny stosunek do nas i naszej literatury.
należy utrzymać zdobyte przyczółki w Czechach.
myślę że warto zainteresować się Bułgarią i Węgrami.
co do niemiec jestem sceptyczny.
2
Ciekawe spojrzenie.
Już wcześniej, kiedy śledziłem dzieje naszego fandomu, okazało się, że wymiana Rosja-Polska jest bardzo popularna. U nas i w periodykach, i w Empikach pełno łukanienek.
A my tu naiwni myśleliśmy o Angolach...
Może rzeczywiście spojrzenie na wschód to niezłe wyjście?
Ale przy okazji chciałem zapytać.
Czy Polscy autorzy sami nie chcą/nie mogą, czy wydawcy się nie starają, aby wydawać ich książki na zachodzie? O co tu chodzi? Czy nie ma i nie będzie Wiedźmina po angielsku?
Już wcześniej, kiedy śledziłem dzieje naszego fandomu, okazało się, że wymiana Rosja-Polska jest bardzo popularna. U nas i w periodykach, i w Empikach pełno łukanienek.
A my tu naiwni myśleliśmy o Angolach...
Może rzeczywiście spojrzenie na wschód to niezłe wyjście?
Ale przy okazji chciałem zapytać.
Czy Polscy autorzy sami nie chcą/nie mogą, czy wydawcy się nie starają, aby wydawać ich książki na zachodzie? O co tu chodzi? Czy nie ma i nie będzie Wiedźmina po angielsku?
3
teraz problem na ile nas tam w Rosji zechcą. Bo też może sie okazać że jesteśmy dla nich głownie rynkiem zbytu.
własnych pisarzy mają cały legion - w polsce tłumaczy się może 3%
Ja w każdym razie zamierzam rosję podbijać :wink: Za pięc lat pogadamy czy sie udało.
*
co do zachodu. I wydawcy probowali i autorzy na własna rekę.
jak do tej pory bezskutecznie.
Piszę: jak do tej pory. myśle że trzeba probować dalej - w myśl przysłowia że kropla drąży skałę. Może kiedyś się uda.
własnych pisarzy mają cały legion - w polsce tłumaczy się może 3%
Ja w każdym razie zamierzam rosję podbijać :wink: Za pięc lat pogadamy czy sie udało.
*
co do zachodu. I wydawcy probowali i autorzy na własna rekę.
jak do tej pory bezskutecznie.
Piszę: jak do tej pory. myśle że trzeba probować dalej - w myśl przysłowia że kropla drąży skałę. Może kiedyś się uda.
5
wydaje mi się że i nie chcą i nie potrzebują. mają swoich.
do tego dorzućmy trdycyjną pogardę dla ludów słowiańskich, anglosaski nacjonalizm i autocentryzm...
z drugiej storny Lemowi się udało jakoś tam zaistnieć. ni wiem jak tego dokonał
niemcy czy francuzi praktycznie nie mają swojej fantastyki - ale też nas nie potrzebują - bo wolą anglosasów.
parę lat temu przełozono na anglielski kilka - kilkanasie olsich opowiadań nagrodzonych nagrodą im. J.A. Zajdla i ksiązeczkę taka rozadawano na targach bodaj we Frankfurcie. Ale jak do tej pory nie przynioso to żadnych efektów.
do tego dorzućmy trdycyjną pogardę dla ludów słowiańskich, anglosaski nacjonalizm i autocentryzm...
z drugiej storny Lemowi się udało jakoś tam zaistnieć. ni wiem jak tego dokonał
niemcy czy francuzi praktycznie nie mają swojej fantastyki - ale też nas nie potrzebują - bo wolą anglosasów.
parę lat temu przełozono na anglielski kilka - kilkanasie olsich opowiadań nagrodzonych nagrodą im. J.A. Zajdla i ksiązeczkę taka rozadawano na targach bodaj we Frankfurcie. Ale jak do tej pory nie przynioso to żadnych efektów.
6
Wtrącę się na chwilę.
Czyli potrzebne jest jakieś wydarzenie, by przetłumaczono książkę? Bo w tym przypadku jest ona chyba tylko dodatkiem i trikiem marketingowym promującym grę?
Właśnie przeczytałęm na jednym z for (tak to się pisze?), że ma zostać przetłumaczony. Ma to związek z grą i ma przyblizyć potencjalnym graczą realia świata "Wiedźmina". Ma się tym zająć wydawnictwo "Orion Books".Czy nie ma i nie będzie Wiedźmina po angielsku?
Czyli potrzebne jest jakieś wydarzenie, by przetłumaczono książkę? Bo w tym przypadku jest ona chyba tylko dodatkiem i trikiem marketingowym promującym grę?
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
7
Książka wydana, aby promować grę. O czarna rozpaczy...
Mam nadzieję, że to tłumaczenie nie zostanie zrobione na "odwal się". Dla takiego amerykańca "Wiedźmin" to kupa egzotyki. To co mnie od tej książki odrzuca, ich przyciągnie.
Cóż... Jeśli wydadzą całą sagę... I się sprzeda...
Ha. Prorokuję:
"CD Action niechcący otworzył zachodni rynek książki na polską fantastykę!"

Mam nadzieję, że to tłumaczenie nie zostanie zrobione na "odwal się". Dla takiego amerykańca "Wiedźmin" to kupa egzotyki. To co mnie od tej książki odrzuca, ich przyciągnie.
Cóż... Jeśli wydadzą całą sagę... I się sprzeda...
Ha. Prorokuję:
"CD Action niechcący otworzył zachodni rynek książki na polską fantastykę!"

9
Napisz wielkie dzieło literackie,. Wyjedź za granicę, np. do USA. Zamieszkaj tam. Napisz kilka-kilkanaście opowiadań i postaraj się je wydać w wersji angielskiej (jakieś periodyki). W tym czasie dopracuj własny hit literacki. Jeśli uda ci się opublikować jakieś opowiadania w j. ang. (strzeż się Polonii!), to przyjmij, że masz już jakiś start. Rozwijaj to. Po jakimś czasie, gdy już będą cię jakoś kojarzyć (choć trochę ludków z branży, fanów gatunku), szukaj wydawcy swojej książki. Wydaj. Poczekaj na rezultaty. Jeśli się nie powiedzie, wracaj do ojczyzny i tam próbuj robić karierę.Czy Polscy autorzy sami nie chcą/nie mogą, czy wydawcy się nie starają, aby wydawać ich książki na zachodzie? O co tu chodzi? Czy nie ma i nie będzie Wiedźmina po angielsku?
Jeśli jednak się powiedzie, to znaczy, że chcą Cię. Ale pamiętaj! Na 99% Twojego sukcesu składa się obłaskawienie ich mentalności. Powinni Cię traktować (niemal) jak swojego. Jesteś w końcu "egzotycznym Amerykaninem," no nie?

Dodane po 4 minutach:
PS: albo będziesz w ich oczach Przybyszem albo Włóczęgą. Wszystko zależy od szczęścia, talentu, jakości naszej pracy, otoczenia, wiarygodności, osobowości i innych czynników (np. daru? przeznaczenia?).
10
Jako że mija około 5 lat od kiedy wkleiłem tu analizę odgrzewam na chwilę wątek i kreślę parę słów:
Rosja
Plany wydania książek polskich autorów w Rosji chwilowo spaliły totalnie na panewce. Główne wydawnictwo które planowało publikować książki co najmniej 3 Polaków ma obecnie problemy. Seria zbiorów słowiańskiej fantastyki w której publikowano opowiadania polskie, czeskie i bułgarskie została wygaszona.
Zapowiadany drugi kongres pisarzy słowiańskich nie odbył się.
To takie "ociplenie" stosunków po Smoleńsku.
Czechy
Współpraca nie rozwija się jakoś szczególnie - od czasu do czasu coś nam tam publikują. Kapią z tego grosze - bez fajerwerków - ale nadal zaznaczamy tam swoją obecność.
Słowacja - bez zmian.
Ukraina - podstawowy problem to brak książek fantastycznych wydawanych w tym języku. Ich najważniejsi pisarze to renegaci piszący i publikujący po rosyjsku. w kwietniu ukaże się po ukraińsku książka niejakiego Pilipiuka. Zobaczymy co dalej.
Węgry, Rumunia - bez zmian
Bułgaria - moje próby bez efektu
Zachód - bez zmian, bez szans, wszystkie próby spaliły na panewce.
Północ - nie udało się nawiązać kontaktu, gotlandzkie centrum dla literatów milczy.
[ Dodano: Nie 03 Mar, 2013 ]
ale przynajmniej próbowałem...
[ Dodano: Nie 03 Mar, 2013 ]
ps. Pribałtyka - przyczółka zdobytego publikacjami opowiadań na Litwie nie udało się utrzymać.
Rosja
Plany wydania książek polskich autorów w Rosji chwilowo spaliły totalnie na panewce. Główne wydawnictwo które planowało publikować książki co najmniej 3 Polaków ma obecnie problemy. Seria zbiorów słowiańskiej fantastyki w której publikowano opowiadania polskie, czeskie i bułgarskie została wygaszona.
Zapowiadany drugi kongres pisarzy słowiańskich nie odbył się.
To takie "ociplenie" stosunków po Smoleńsku.
Czechy
Współpraca nie rozwija się jakoś szczególnie - od czasu do czasu coś nam tam publikują. Kapią z tego grosze - bez fajerwerków - ale nadal zaznaczamy tam swoją obecność.
Słowacja - bez zmian.
Ukraina - podstawowy problem to brak książek fantastycznych wydawanych w tym języku. Ich najważniejsi pisarze to renegaci piszący i publikujący po rosyjsku. w kwietniu ukaże się po ukraińsku książka niejakiego Pilipiuka. Zobaczymy co dalej.
Węgry, Rumunia - bez zmian
Bułgaria - moje próby bez efektu
Zachód - bez zmian, bez szans, wszystkie próby spaliły na panewce.
Północ - nie udało się nawiązać kontaktu, gotlandzkie centrum dla literatów milczy.
[ Dodano: Nie 03 Mar, 2013 ]
ale przynajmniej próbowałem...
[ Dodano: Nie 03 Mar, 2013 ]
ps. Pribałtyka - przyczółka zdobytego publikacjami opowiadań na Litwie nie udało się utrzymać.
12
pomoc państwa mam dokładnie tam gdzie słoneczko nie dochodzi.
Nie prosiłem, nie dostałem i nie oczekuję. Poza tym nie ma na co liczyć.
Żebranie jest obce mojemu światopoglądowi.
Zaś tego co ze mnie zdarli nie oddadzą.
Kto płaci ma prawo wymagać. Jeśli płaci władza oczekuje w zamian poparcia. A ja nie chcę iść na smyczy byle urzędasa.
Po to piszę i publikuję by zarabiać na tym pieniądze.
Ich część ciułam i mogę przeznaczyć na drobniutkie inwestycje.
Jak w XIX wieku. Zarabiam, ciułam, inwestuję albo pakuję w cele z których jest pożytek ale nie ma dochodu.
Np dołożyłem do druku mojej książki na Ukrainie. Z tego może będą pieniądze ale w najoptymistyczniejszym wariancie - maaarne.
I wydałem własnym sumptem deficytowy album o rodzinnej miejscowości. Na tym wtopiłem - ale na swój sposób też było warto. Mogłem oczywiście załatwić to taniej - zgromadzić materiały i sycić się nimi w samotności.
Nie chcę pomocy. Jestem wystarczająco bystry i pracowity by samemu zapewnić byt swojej rodzinie. Oczekuję od państwa jedynie życzliwej obojętności. Żeby nie przeszkadzało. Albo żeby nie bardzo przeszkadzało.
Problem widzę w tym że władza mnie okrada. Okrada na ogromną skalę. Was też okrada. Okrada moich czytelników co oczywiście bije w całą branżę. Wejście vat-u, demolka rynku połączona z kryzysem sprawiło że poszła się bujać ok 1/3 zarobków.
Wiele projektów i prywatnych i literackich musiałem skreślić. Np. nie zleciłem tłumaczenia kilku moich tekstów na słowacki - co było w planach. Ale mi władzuchna te plany skorygowała w dół.
[ Dodano: Nie 03 Mar, 2013 ]
Walczę i nie poddaję się. Próbuję.
Bardzo wielu było tu takich co to chcieli podbijać swoimi tekstami USA - może się pochwalą sukcesami?
Nie prosiłem, nie dostałem i nie oczekuję. Poza tym nie ma na co liczyć.
Żebranie jest obce mojemu światopoglądowi.
Zaś tego co ze mnie zdarli nie oddadzą.
Kto płaci ma prawo wymagać. Jeśli płaci władza oczekuje w zamian poparcia. A ja nie chcę iść na smyczy byle urzędasa.
Po to piszę i publikuję by zarabiać na tym pieniądze.
Ich część ciułam i mogę przeznaczyć na drobniutkie inwestycje.
Jak w XIX wieku. Zarabiam, ciułam, inwestuję albo pakuję w cele z których jest pożytek ale nie ma dochodu.
Np dołożyłem do druku mojej książki na Ukrainie. Z tego może będą pieniądze ale w najoptymistyczniejszym wariancie - maaarne.
I wydałem własnym sumptem deficytowy album o rodzinnej miejscowości. Na tym wtopiłem - ale na swój sposób też było warto. Mogłem oczywiście załatwić to taniej - zgromadzić materiały i sycić się nimi w samotności.

Nie chcę pomocy. Jestem wystarczająco bystry i pracowity by samemu zapewnić byt swojej rodzinie. Oczekuję od państwa jedynie życzliwej obojętności. Żeby nie przeszkadzało. Albo żeby nie bardzo przeszkadzało.
Problem widzę w tym że władza mnie okrada. Okrada na ogromną skalę. Was też okrada. Okrada moich czytelników co oczywiście bije w całą branżę. Wejście vat-u, demolka rynku połączona z kryzysem sprawiło że poszła się bujać ok 1/3 zarobków.
Wiele projektów i prywatnych i literackich musiałem skreślić. Np. nie zleciłem tłumaczenia kilku moich tekstów na słowacki - co było w planach. Ale mi władzuchna te plany skorygowała w dół.
[ Dodano: Nie 03 Mar, 2013 ]
Walczę i nie poddaję się. Próbuję.
Bardzo wielu było tu takich co to chcieli podbijać swoimi tekstami USA - może się pochwalą sukcesami?
13
To prowadzi do:pytam czy RP w jakikolwiek sposób Ci pomaga i jeśli nie to jakbyś taką pomoc chciał widzieć
Żeby pomóc jednemu, trzeba ukraść innemuWejście vat-u, demolka rynku połączona z kryzysem sprawiło że poszła się bujać ok 1/3 zarobków.

Na uwagę zasługuje artykuł:
http://www.wprost.pl/ar/389934/Raport-W ... dawniczym/
Rynek w USA jest potężny - 315mln ludzi a według statystyk żadnej książki w ciągu ostatniego roku nie przeczytało 19% społeczeństwa. To daje ponad 250 milionów potencjalnych wielbicieli twojej książkiwedług najnowszych badań 56 proc. Polaków nie ma w ciągu roku żadnego kontaktu z książką

14
bo najmocniej to są bici mali, trzeźwi, pracowici...Obieżyświat pisze: Żeby pomóc jednemu, trzeba ukraść innemu
długo by o tym.
Użytkowników rosyjskiego* których uważa się w Polsce za kompletną dzicz jest może 5 razy tyle co nas (ok 200 milionów) a czytają sądząc po nakładach dwa razy częściej niż "oświeceni" Polacy.To daje ponad 250 milionów potencjalnych wielbicieli twojej książki
potencjalnie w chinach jest jeszcze więcej...
trzeba te potencjalności przekuć w realne wyniki.
i tu zaczynają się schody.
Zaraz po Smoleńsku dostałem informację że książka ukaże się w ciągu 2-3 miesięcy.
Do dziś jej nie ma.
________________________________________________________________________
*Rosyjskiego używa się Rosji, na wschodzie Ukrainy żyje kilka milionów rosyjskojęzycznych Ukraińców a znajomość języka wśród pozostałych jest powszechna na dobrą sprawę 75% populacji jest dwujęzyczna, w Kazachstanie większość mieszkańców jest dwujęzyczna, znajomość rosyjskiego jest powszechna w krajach kaukazkich i Mołdawii i Bułgarii. Rosyjski znają też wszyscy starsi wiekiem mieszkańcy Pribałtyki do tego diaspora rosyjska w USA i UE - kilka milionów ludzi.