ebrio pisze:Napisałem ten temat tak po prostu, bo zastanawiają mnie tacy autorzy i to, dlaczego spodobali się wydawcom. Nic więcej, jednak w przypadku KM nie mogłem znaleźć niczego super pozytywnego, co mogłoby (gdybym był wydawcą) skłonić mnie do wypuszczenia tego na rynek.
Kasa. Szmal. Hajs się zgadza. Ałtorkasia napisała kilka książek i zbudowała swoją legendę na tym, jak to trudno osobie bez znajomości i pieniędzy przebić się w dzisiejszym świecie, ale ona tak bardzo się starała, bo przecież pisze ważną i potrzebną prawdę (to wszystko dla Was, dziewczęta) i jej się udało. Grono fanek stopniowo się rozrastało, aż osiągnęło dzisiejsze rozmiary. Dziś jej nazwisko w stajni wydawnictwa oznacza pewny zysk - kosztem godności, ale kto by się tym przejmował. W tej chwili obserwuję wycofywanie się Wydawnictwa Literackiego (uf!) z tej komedii (chociaż nadal ich sekcja "Fantastyka" to kuriozum: Lem, Orbitowski, Dukaj, Piskorski, Michalak). Wydane u nich serie Michalak są wznawiane już w Znaku.
Ałtorkasia wymarzyła - pardon, wydrimowała - sobie kiedyś, że będzie wielką pisarką. Napisała książkę-schemat, powielany po wielokroć przez nią samą, jak również przez inne autorki - sierota lub w innym sensie samotna dziewczyna/kobieta rzuca wielkie miasto i przyjeżdża do małego miasteczka, w którym, po różnych perypetiach, odnajduje szczęście, miłość i np. rękę do prowadzenia małego biznesu w postaci słodkiej do bólu kawiarenki. Nie wiem teraz, czy Grochola nie była pierwsza, natomiast faktem jest, że tylko u Ałtorkasi spotykamy czarno-biały świat. Kto chce fragmenty i zgłębienie tematu - bolesne, ostrzegam - polecam kontakt niebezpośredni, poprzez zamieszczony już tu przez
misieq79 link do analizy "Nie oddam dzieci" Armady. Research odbył się wyłącznie w głowie autorki - widać wyraźnie, że nawet google nie odpaliła...
Książki Michalak są szkodliwe, tak samo jak Pawlikowskiej, ale kluczem do sukcesu jest tutaj target. Ałtorkasia pisze dla takich samych kobiet jak ona sama: sfrustrowanych, niezadowolonych z życia, o silnie konserwatywnych poglądach. Dopóki takie kobiety będą twierdzić, że w jej powieściach jest "prawdziwe życie" (miarą tego realizmu niech będzie scena, w której po czołowym zderzeniu pandy i bmw z prędkością 200 km/h "główny zły" po prostu wysiada z auta i odchodzi), dopóty nowe powieści będą się sprzedawać, a ich autorka obrastać w swoją bańkę.
Added in 4 minutes 40 seconds:
Alicja Minicka pisze:Proponuję zdegustowanym coś lepszego niż powtarzanie wyświechtanych sloganów na temat KM, której krytykowanie stało się wręcz modne i znakomicie poprawia ego.
Aha, aha

Ja to tak tu zostawię:
http://katarzynamichalak.blogspot.com/2 ... nio-i.html