391

Latest post of the previous page:

„Może będę mógł pomóc, wiesz, poza oficjalnym śledztwem. - Mrugnął wesoło do chłopaka.”

Błąd w zapisie.
Może będę mógł pomóc, wiesz, poza oficjalnym śledztwem- mrugnął wesoło do chłopaka.
Nie.
ObrazekObrazekObrazek

392
Witam,

Leszku, doskonała analiza, z prawie wszystkim się zgadzam, niestety nie mam chwilowo czasu aby odnieść się konkretnie.
Ale jeszcze tu wrócę :)

Purot to oczywiście Poirot, tak samo jak Teresa Moterowska (mother z ang. matka - moter - moterowska) jest u mnie Matką Teresą.
Takie (niekoniecznie fajne) żarty w czasie tworzenia.

Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

393
Cała przyjemność po mojej stronie.

Godhand: Bo Ty to umiesz…

Caroll: Dlatego, że taki poziom ma Twój tekst. Się muszę wysilić i dobrze mi to robi.

Ta zmiana moim zdaniem całkowicie zmienia sens i odbiór. Jest bardziej narzucająca czytelnikowi interpretację.


Kradła też wiele innych rzeczy, dając w zamian słowa. Najwyraźniej jednak ich wartość była zadowalająca dla odbiorców, bo nigdy się nie skarżyli. Zapewne dlatego, że gdzieś po drodze gubili własne zdanie. Tomiko swoje opinie rozdawała za darmo, przynajmniej tak się wszystkim wydawało. Po głębszym namyśle można było zauważyć, że w zamian brała odpowiedzialność, podejmowanie decyzji i własne refleksje, a od niektórych nawet wolną wolę. Ludzie bardzo chętnie oddawali jej te rzeczy, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy.

To była próba poradzenia sobie z zawartością myślową tego akapitu. Jasne jest, że bez woli i świadomości innych – poza Tomiko – uczestników odbywa się transakcja, Tomiko daje słowa, biznesowi „partnerzy” różne inne rzeczy. Akt niesymetrycznej wymiany dokonuje się w dialogu, w którym Tomiko wygłasza opinie, a ludzie własne zdanie, które w trakcie dialogu najwyraźniej także jest przedmiotem kradzieży. Czyli ludzie nie gubią własnego zdania, tylko są z niego okradani. Co zatem gubią?
Nieśmiało zasugerowana podpowiedź była propozycją wyjaśnienia, co gubią (świadomość właśnie odbywającego się rabunku) z jednoczesnym powrotnym odwołaniem się do rzeczywistej waluty, jaką posługuje się Tomiko (słowa).
O ile moje rozumowanie ma jakikolwiek sens, być może dałoby się to napisać w sposób mniej radykalny, niezmieniający istoty Twojego zamysłu.

może nawet sugeruje, że Tomiko nie była pewna co czuje.

Prawda. Kiedy się nad tym teraz zastanawiam, bardziej chodziło mi o uniknięcie „ostrości” sformułowania „przez moment”, przez co straciłem z oczu sens zdania. Przez chwilę? Być może dzielę włos na czworo, ale jest to czynność przyjemna :-)

Nigdzie nie wspominam, że Tomiko jest rozebrana.

Zgadza się. Zmyliły mnie dłonie. W shiatsu zen nie trzeba się rozbierać, ale masażysta pracuje całym sobą. Tylko co miała pochwalić Tomiko? Przedramiona? Masz rację.

Czytanie z warg na przykład.

Tak jest. Jednak Shun mówi w przestrzeń i normalnie, co jest nieco mylące. Gdyby mówił wyraźnie artykułując, zwrócony w stronę Tovy, byłoby jaśniejsze.

Stołek jest na pewno zręczniejszy niż taboret. Jednak doskakiwanie jest takie... filmowe...:)

Jasne. Dlatego w komentarzu napisałem, że to trudna scena. Bo z drugiej strony trzaśnięcie taboretem też troszkę nieteges. Może da się wymyślić coś pośrodku? Mnie się wydaje, że coś pośredniego między baletem a sceną z chińskiego filmu („Dom latajacych sztyletów”) byłoby OK.

Co niekoniecznie musi ją obchodzić prawda?

Touche.

Zależy jacy bogowie. Rozumiem argument, jednak tutaj dotyczy to już pewnej kreacji.

Kreacja jest w całości Twoją własnością. Mnie chodzi o to, że wypowiedź odlatującego boga jest płaska, jednoznaczna. Szkoda opowieści z wieloznacznością sensów i bogactwem myśli dla takiej pointy.

Luka:

Nie.

Ja bym tak nie zapisał, ale nie umiem podać reguły. Nie znam :-) Więc pewnie masz rację.

Koń ma cztery nogi i na równym się potknie. Też się uczę. :-) Poprawnie czytać.
Serdeczności.

395
Witam,

To ja się trochę wytłumaczę.
Pomysł pojawił się gdzieś w mrocznych częściach mózgu w postaci surowej (złotousty - koprolalia). Rozważając, czym go otoczyć brałem pod uwagę wersję "matka i syn jako obraz wpływu choroby na życie codzienne i relacje".
Jednak byłem świadom że taka historia musiałaby posiadać wyjątkowo mocny ładunek emocjonalny i bardzo ładnie pokazane relacje między matką a synem, nie mając zupełnie doświadczenia w takich tekstach byłem pewien, że tego nie udźwignę.
Czym więc to przyprawić? Ano, Tarantinowską koncepcją szalonej historii i pokazywania zdarzeń bez porządku chronologicznego.
Zgadzam się z każdym kto napisał że tekst jest przekombinowany i przeładowany postaciami, zgadzam się też z Dorapą że proponowane przez nią zakończenie jest bardzo dobre, jednak uparłem się na ostatnie słowo (nienapisane) mając wrażenie że będzie to doskonałe podsumowanie tekstu. Nie było.
Podsumowując, więcej miało tu być z (proszę traktować z przymrużeniem oka) parkowo-blokowego "Pulp Fiction" niż z "Lotu nad kukułczym gniazdem" lub "Musimy porozmawiać o Kevinie" nawet. Nie udało się (braki warsztatowe bardzo utrudniają pracę - ciężko rzeźbić nożem kuchennym, patrząc z zazdrością jak inni mają do dyspozycji pełen zestaw profesjonalnych dłut).

Leszku:

”- Cześć synku - zawołała automatycznie w kierunku przedpokoju.”

Wykrzyknik by się przydał po zawołaniu. Odruchowo, nie automatycznie.
Chodziło mi o pokazanie że ona niejako w swoich uczuciach jest zautomatyzowana, musi mieć uczuciowy dystans żeby udźwignąć sytuację a jednocześnie chce dawać synowi uczucie - automatyzuje więc swoje uczucia, odruchy, gesty.
„Z nieśmiałą miną podszedł do matki, przystanął kilka kroków przed nią.”

Bloki. Mała kuchnia. Będzie kilka kroków?
U mnie kuchnia wygląda jak korytarz a na niej wzorowałem.
”Teresa kroiła cebulę z uśmiechem na twarzy.”
Odporna jest - racja.
W ogóle motyw z cebulą jest troszkę niewygodny. Od cebuli walą ręce, więc chyba dziecko nie byłoby szczęśliwe z głaskania po głowie
- szczęśliwe czy nie ONA chce go pogłaskać, nie myśli o zapachach, kuchni itd.


„Pokręcił głową, westchnął i poszedł do samochodu.”

Święty Ireneusz? Nie uśmiechnął się mimowolnie? Przy całym tragizmie położenia pani Teresy napis jest komiczny.
Nie uśmiechnął, za dużo widział bólu związanego z tematem.

Metafora z peletonem nie pasuje. Trzeba prościej i strawniej.
Kiedy pisałem wydawała mi się fajna :)


Z całą resztą się oczywiście zgadzam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

396
Godhand pisze:Chodziło mi o pokazanie że ona niejako w swoich uczuciach jest zautomatyzowana, musi mieć uczuciowy dystans żeby udźwignąć sytuację a jednocześnie chce dawać synowi uczucie - automatyzuje więc swoje uczucia, odruchy, gest
Uczuć się nie automatyzuje :) Poza tym, zawołanie to zachowanie, nie uczucie. Takie moje dwa grosze :)
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

397
Caroll:

Kolejny raz nie umiem wyrazić słowami tego co chciałbym :)

Chodziło mi o to, że ona sobie to narzuca - miłość do syna i gesty z tą miłością związane.
Nawet jeśli czasem czuje inaczej to chce żeby syn widział i wiedział że matka go kocha.
Więc niejako automatyzuje - tu pogłaskać, tam przytulić - gesty automatycznie, założone, a nie wynikające z potrzeby emocjonalnej.
Jest przekonana że tak trzeba, niezależnie od swoich burzliwych i mieszanych uczuć.

Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

398
Godhand pisze: jednak uparłem się na ostatnie słowo (nienapisane) mając wrażenie że będzie to doskonałe podsumowanie tekstu. Nie było.
Dla mnie słowo które pierwsze przyszło mi do głowy po przeczytaniu tego tekstu brzmiało "profesjonalny"
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

399
Grimzon pisze:Dla mnie słowo które pierwsze przyszło mi do głowy po przeczytaniu tego tekstu brzmiało "profesjonalny"
Jako słowo pasujące po ostatnim wielokropku?


Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

401
Grimzon:

Myślę że policjant informujący bliskich ofiary o jej śmierci, nie nabiera w tej materii doświadczenia i profesjonalizmu wprost proporcjonalnego do czasu pracy w policji.
A przynajmniej taką mam nadzieję.

Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

402
Godhand pisze:Myślę że policjant informujący bliskich ofiary o jej śmierci, nie nabiera w tej materii doświadczenia i profesjonalizmu wprost proporcjonalnego do czasu pracy w policji.
Dlaczego nie? Profesjonalizm to nie bezduszność, przynajmniej w tej sytuacji rozumiem go jako zdolność do przekazania informacji trudnych w sposób taktowny i bezpośredni, z wrażliwością, ale bez przeżywania i zadręczania się. To jak lekarz, przekazujący podobną informację. Profesjonalizm tutaj chroni przed wypaleniem, a nie jest oznaką znieczulenia.
Chodziło mi o to, że ona sobie to narzuca - miłość do syna i gesty z tą miłością związane.
Nawet jeśli czasem czuje inaczej to chce żeby syn widział i wiedział że matka go kocha.
Więc niejako automatyzuje - tu pogłaskać, tam przytulić - gesty automatycznie, założone, a nie wynikające z potrzeby emocjonalnej.
Jest przekonana że tak trzeba, niezależnie od swoich burzliwych i mieszanych uczuć.
Hm, nie jestem pewna czy rozumiem jak to pojmujesz. Dlaczego narzuca sobie miłość? Tzn, jak dziecko klnie i jest trudne to już go nie kocha? Zupełnie to inaczej odebrałam w tekście. Matkę jako osobę bezradną, spolegliwą, nie stawiającą granic (jedno to choroba, drugie to zachowanie) ani wymagań, taką pochylającą się i użalającą nad synkiem i sobą samą. Jednak nie odczytałam żadnych pustych (no bo jak za głaskaniem i przytulaniem nie idzie emocja - choćby chęć dodania otuchy, współczucie itd, to są to gesty sztuczne) gestów. Chyba skojarzenia poszły mi zupełnie w inną stronę.

403
Dlaczego nie? Profesjonalizm to nie bezduszność, przynajmniej w tej sytuacji rozumiem go jako zdolność do przekazania informacji trudnych w sposób taktowny i bezpośredni, z wrażliwością, ale bez przeżywania i zadręczania się. To jak lekarz, przekazujący podobną informację. Profesjonalizm tutaj chroni przed wypaleniem, a nie jest oznaką znieczulenia.
Może mam wypaczone postrzeganie ale ciężko mi to sobie wyobrazić.
A i słowo "profesjonalizm" w kontekście przekazywania takich informacji jakoś mnie razi.
Hm, nie jestem pewna czy rozumiem jak to pojmujesz. Dlaczego narzuca sobie miłość? Tzn, jak dziecko klnie i jest trudne to już go nie kocha?
Nie umiem wyjaśnić, co za chwilę sprawi wrażenie że plącze się w zeznaniach.
Ona go bardzo kocha, z tym że boi się mu pokazać jakikolwiek przejaw innej emocji bo ma wypaczone wrażenie że nie powinna (uważa że on nie powinien widzieć jak jego choroba wpływa w negatywnym sensie na matkę). Więc przytula i głaszcze, zawsze, czy idzie za tym emocja czy akurat nie. Czy odczuwa taką potrzebę czy nie odczuwa. Taki rygor kochania sobie narzuciła, taka chce dla niego być.

Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

404
Godhand pisze:Może mam wypaczone postrzeganie ale ciężko mi to sobie wyobrazić.
A i słowo "profesjonalizm" w kontekście przekazywania takich informacji jakoś mnie razi.
A jak to inaczej nazwać?
Dla mnie jest to bardzo istotne. Gdy się przekazuje drugiemu człowiekowi złe wieści, to rzadko kiedy oczekuje on, że będziemy z nim siedzieć i płakać (nie będąc rodziną czy kimś bliskim). Bardzo ważna jest wrażliwość, ale opanowanie, spokój. I to nazywam profesjonalizmem. W rozumieniu kompetencji społecznych.
Godhand pisze:Ona go bardzo kocha, z tym że boi się mu pokazać jakikolwiek przejaw innej emocji bo ma wypaczone wrażenie że nie powinna (uważa że on nie powinien widzieć jak jego choroba wpływa w negatywnym sensie na matkę). Więc przytula i głaszcze, zawsze, czy idzie za tym emocja czy akurat nie. Czy odczuwa taką potrzebę czy nie odczuwa. Taki rygor kochania sobie narzuciła, taka chce dla niego być.
A to można tak nie przejawiać innych emocji? Niestety trochę nadal tego nie łapię (co nie jest problemem) ale i nie widzę w tekście (zupełnie inna wizja matki mi się stworzyła) i jakoś zupełnie nie dochodzę do takich wniosków po tym, że ona odruchowo czy nawykowo jakoś tam się do niego zwraca, czy go przytula (może to robić bo uważa, że on tego oczekuje np.).
Ale to już moje interpretacje tutaj.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

405
:)

Poddaje się, gdyż kompletnie nie umiem przekazać o co mi chodziło.
Uznaję zatem uwagę Leszka za słuszną.
A czytelnicy mogą interpretować zarysy postaci dowolnie - zawsze będzie to według mnie interpretacja prawidłowa.


Pozdrawiam serdecznie,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Wróć do „Bitwy literackie”