Latest post of the previous page:
Wczoraj kupiłem, a następnie przeczytałem w nocy książkę Przemka. Nie mogłem się od niej oderwać
Autor starannie opracował fabułę powieści, dlatego poznawanie przygód Richarda Zongi, wysoko postawionego agenta służb specjalnych, sprawiło mi sporą frajdę. Protagonista dowiaduje się, że jego pamięć i przeszłe przeżycia zostały zmanipulowane przez rządzących i próbuje dowiedzieć się, kim naprawdę był. Popularny motyw w literaturze sci-fi, w tym przypadku zgrabnie opracowany. Akcja się dzieje się szybko, a bohater często jest zaskakiwany, a nawet bombardowany (bardzo dosłownie) wydarzeniami.
Tożsamość Rodneya Cullacka wielu czytelnikom kojarzy się z Martixem; słusznie, zawiera jednak głębszy przekaz filozoficzny. Celem Przemka Angermana było przekazanie czegoś istotnego o nas samych, o naszym istnieniu, co nie może być ujęte w słowach, jednak może być mniej lub bardziej zgrabnie wskazane. Autor konsekwentnie dążył do realizacji postawionego przez siebie zadania i zrealizował je po mistrzowsku. Nie narzucił jednak swoich pomysłów czytelnikom.
Elementem, który mnie nieco zmęczył podczas lektury, była zbyt duża liczba przeżyć bohatera oraz ich intensywność, przede wszystkim bólu, strachu, złości i rozkoszy.
Sceny erotyczne silnie działają na wyobraźnię czytelnika, zostały jednak przedstawione bez słodzenia i tandety (co jest niemałym „wyczynem”).
Okładka jest bardzo ładna (znacznie lepiej wygląda, gdy książkę trzyma się w rękach, niż na ekranie) W tekście jest również kilka ciekawych czarno-białych szkiców.
Zdecydowanie zachęcam do przeczytania tej książki.