17
padaPada, drugi w tym roku ;) Po ukazaniu się zbiorku w 2004 udzielałam się autorsko, AFAIR, na co najmniej jednym Falkonie. Nie lubię występować publicznie, jestem introwertykiem i werbalizowanie myśli jest dla mnie trudniejsze niż ich formułowanie na piśmie, ale od lat staram się z tym walczyć, prowadząc prelekcje na konwentach (z lepszym lub gorszym skutkiem). Porównując poziom tremy w trakcie prelekcji i w trakcie spotkania autorskiego, stwierdzam, że spotkanie autorskie jest dużo łatwiejsze.

Inna sprawa, że w zeszłym roku zaliczyłam obronę doktoratu, która odbywała się na przemian po niemiecku i angielsku, w zależności od tego, któremu recenzentowi odpowiadałam :D, więc po czymś takim człowiekowi już wiele rzeczy staje się niestrasznych :D
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

19
Było całkiem sympatycznie, z tym że publiczność w większości składała się z osób, które nie wyglądały na czytelników fantastyki, a zadawane pytania raczej potwierdzały to wrażenie :) Delikatnie rzecz ujmując, nie jestem autorką literatury kobiecej, więc przemawiając do ubranych w kostiumy pań, miałam poczucie błędu w matrixie :) Nie wiem, kim były te miłe damy i czemu zjawiły się tak licznie. Nauczycielki??
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

21
Może w ten sposób otworzyłaś im wrota do prawdziwego Matrixa? :)
- Did your life flash before your eyes? Cup of tea, cup of tea, almost-got-shagged, cup of tea?

22
padaPada, lepiej - jedna z dużych księgarń internetowych jeszcze niedawno wymieniała mnie jako autorkę książki "Bóg miłosierny i sprawiedliwy" :D :P Pomylili mnie z ks. Stanisławem Hałasem, cóż, bywa i tak ;)

bloody_maryshka, obawiam się, że audytorium cokolwiek mnie speszyło, więc nie wiem, czy kogoś zachęciłam do lektury. Panie dopytywały się, czemuż, ach, czemuż to piszę rzeczy dziejące się w świecie mrocznym i brudnym, i czy nie mam problemów z odróżnianiem fikcji od realnego życia :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

23
A czy planujesz może w najbliższym czasie spotkanie autorskie w Warszawie?
Nikt nie kupi powieści urban fantasy, żeby w środku znaleźć polskie kino moralnego niepokoju.
by Bel

25
To świetna wiadomość, bo akurat się tam wybieram.
Nikt nie kupi powieści urban fantasy, żeby w środku znaleźć polskie kino moralnego niepokoju.
by Bel

28
Tych, którzy wybierają się do Poznania na Pyrkon, zapraszam na swoje punkty programu:

sobota 10:00 - Wrzody, guzy, szaleństwo – makabryczne choroby dawniej i dziś - Aula 1
sobota 19:00 - Spotkanie autorskie - Literacka 2

:)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

29
Takie moje pytanie z ciekawości, na które (chyba) odpowiedź jest z góry znana: jak się zapatrujesz na udzielanie się na tego typu forach literackich? Dokładniej: czy nie masz przez to jakichś blokad w pisaniu itd? Bo dla mnie pisanie zawsze wiąże się w jakiś sposób z odosobnieniem. Przykładowo: piszę coś, kończę i nie chcę mieć przez cały dzień do czynienia z niczym co się wiąże z pisaniem (oprócz przeżywania historii w głowie). Może to ja jestem dziwny, ale dla mnie zaangażowanie w takie forum i inne rzeczy, które są związane z pisarstwem a pisaniem nie są, po prostu odciągają uwagę od tych najważniejszych spraw. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli jest się lekarzem, prawnikiem czy kimśtam jeszcze to trzeba być na bieżąco ze swoją profesją, utrzymywać kontakt z innymi lekarzami, prawnikami itd. Utrzymywanie kontaktów z innymi pisarzami, samemu uprawiając tę formę sztuki jakoś wydaje mi się niekorzystne, chociaż to tylko moje subiektywne odczucia. Trochę się rozpisałem, mam nadzieję, że to nie przeszkadza ;).

A i drugie pytanie przy okazji: skąd się wziął Twój nick?

30
vaikai, ja ogólnie spędzam zdecydowanie za dużo czasu na sieci :) Natomiast na Wery przeglądam w zasadzie tylko tematy związane z rynkiem wydawniczym i dowiedziałam się tutaj wielu przydatnych rzeczy od bardziej doświadczonych autorów. Takich prozaicznych rzeczy jak np. kulisy dystrybucji książek, dlaczego wydawcy nie lubią się z dystrybutorami, co to jest POD i dlaczego się nie opłaca...

Nick wziął się sto lat temu (hm... bodajże w roku 1997) od tego, że zakładałam sobie konto mailowe, wpisałam Ignite, bo ten identyfikator nie był zajęty, a słowo mi się pozytywnie kojarzyło z linijką z pewnej piosenki Springsteena, zaś później długo i intensywnie się udzielałam na pewnej liście dyskusyjnej (konkretnie - była to lista Sapek, może ktoś jeszcze pamięta. Administrował niejaki John MacKanacKy), mając w polu "Od" w mailach wpisane nie imię i nazwisko, tylko właśnie Ignite. Ludzie zaczęli się tak do mnie zwracać także poza siecią i tak już zostało. O :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Archiwum Pisarzy”