17
TadekM pisze:Stary, jesteś pierwszym pisarzem na tym forum, z którego poglądami się utożsamiam.

W dodatku na tyle skromny, że bez małej perswazji :) nie dałby sobie zamalować nicka na fioletowo.

Naturszczyk pisze: pisałem od zawsze i na pewno były takie opinie, po których odechciewało mi się wszystkiego. Prawda jest taka, że wszytko to ucieka w niepamięć gdy tylko dostaniesz odpowiedź od wydawcy, że jest zainteresowany wydaniem. Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że nie do każdego musi trafić mój tekst, w tym także myślę o wydawcy, więc nie należy się przejmować odmowami, tylko poprawiać i wysyłać dalej.
Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła powiedzieć to samo.
Naturszczyk pisze: Najbardziej istotne były sprawy ceny książki, bo wszyscy uważali że książka musi kosztować około 50 zł, a według moich wyliczeń powinna kosztować 35 zł.
Nie wynikało to przypadkiem z jej objętości? Maszynopis, który mi przysłałeś patrząc na normy o których mówił gdzieś Andrzej, rozłożono by na 2 tomy lub jedną cegiełką i pewnie te 50zł by wyszło. No ale nie wiem jak to jest na pewno.

18
Wcale nie taki skromny - po prostu uważałem, że to Admin który panuje nad tym forum sam proponuje niektórym osobom statut "Autora i osobny temat".
Co do ceny książki, to posłużę się przykładem z własnego podwórka, ale najpierw mała dygresja.
- Wolicie tę samą książkę kupić taniej czy drożej?
Oczywiście taniej, tym bardziej że niczym się nie różni. Ale są dwa nastawienia do handlu - Pierwsza - mówi, sprzedać kilka sztuk i swoje zarobić. Druga - sprzedać dużo a zarabiać mnie... (na jednostkowym egzemplarzu). Ja jestem zwolennikiem drugiej opcji, więc znając zasadę składowych ceny, w miarę szybko mogę określić ile książka powinna kosztować. (Notabene kilku Wydawców obraziło się na mnie, że to ujawniam...) W wielkim skrócie koszt druku książki powinien (mniej więcej) osiągać 20% jej ceny.
Wracając do tematu: książka liczyła 450 stron B5( w branży funkcjonuje określenie format wołoszański, czyli znaczy tyle, że jest większa od klasycznej A5 - była większa niż to co wysłałem do Icy... Stosując zasadę składowych cen wyszło mi, że książka powinna kosztować 35 - 36 zł, a nie 49 - jak proponowała większość.
Zauważcie, że żaden z Wydawców nie informuje Autora o sposobie ustalenia ceny, a tym bardziej o kosztach druku, zasłaniając się ... cholera wie czym. może obawia się, że autor zbyt szybko zrozumie, że jest...
Kolejna książka wydana przez wydawcę kosztuje zgodnie z jego wyceną 39,90 zł (choć liczy tylko 248 stron), a gdyby to ja ją wydał kosztowałaby 25 - 29 zł. Gdy postawić obok siebie te same książki w różnych cenach, która by szybciej zeszła?
Teraz pytanie do Autorów, jaka cena książki jest dla nich lepsza: wyższa czy niższa. Zgodnie z moją filozofią, niższa. Co postaram się udowodnić. Jak wiadomo Autor ma płacone od sprzedanego egzemplarza, więc przyjmując, że wydawca podpisał z nim umowę na 10% ceny detalicznej książki, bardziej mu się opłaca aby książka była droższa. np. 30 zł, a nie 20 zł, bo tu zarabia 3 zł, a tu tylko 2 zł. Ale książek po 30 złoty sprzeda 1 tysiąc, a tych tańszych 2 tysiące, bo będzie na nią stać także młodzież ze szkoły. Teraz to podliczcie: w pierwszym przypadku zarobił 3 tys. w drugim 4 tys. Więc od razu widać, że druga opcja jest lepsza zarówno dla autora jak i wydawcy, ale ten drugi i tak będzie do końca życia twierdził, że nic na niej nie zarobił i wymieniał, że swój zysk miał minimalny lub zerowy. To zwykły PR, który nie ma nic wspólnego z prawdą... choć oczywiście jeśli wydaje twoją książkę za wzięte kredyty, ma olbrzymie koszta swojej działalności, to rzeczywiście jego wyceny mogą być prawdziwe, ale są wzięte z sufitu.
Może zacznę osobny temat, np. Idealny wydawca, aby przekazać, że praca Wydawcy może lub powinna wyglądać inaczej.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

22
Sorry, ale źle zadałeś pytanie. Nie jestem z siebie dumny, bo zdaję sobie sprawę, że mógłbym coś napisać lepiej. Jestem zadowolony gdy dostaję informację od czytelnika, że przeczytał książkę i uważa, że jest świetna i chciałby się dowiedzieć czy już jest drugi tom. To oznacza, że według niego dobrze opowiedziałem swoją opowieść a dla autora nie ma lepszej nagrody ( poza terminowej wpłaty na konto przez Wydawcę).
Dumę zostawiam innym, ja chcę dobrze opowiadać swoje historię.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

23
Naturszczyk pisze:Dumę zostawiam innym, ja chcę dobrze opowiadać swoje historię.
Okej, niech i tak będzie.

24
Co do cen, masz bezwzględnie rację. Moja "Wilcza krew, smoczy ogień", Fabryka Słów, 280 stron - 29 złotych. ""Miłek z Czarnego Lasu", 180 stron, 25 złotych. A teraz, uwaga, "Czapka Holmesa", 264 strony, czyli niemal tyle, ile pierwsza książka i dużo więcej niż druga - cena w detalu 24 złote.
Da się, tylko trzeba chcieć.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

26
Cały czas coś piszę, choć jako wolny z charakteru opowiadacz, pracuję nad tym co mi osobiście wydaje się ciekawe i nie interesują mnie sugestie i oczekiwania Wydawcy. Właśnie zakończyłem współpracę z wydawcą mojej ostatniej książki, bo nasze zapatrywania na naszą współpracę całkowicie się rozminęły. Ostatnio skończyłem (mniej więcej): dwie książki obyczajowe. (jedna o kobiecie 50+ poszukującej pracę, druga o facecie 50+ który walczy z alkoholem). Do tego cały czas pracuję nad książka o wojnie w Afganistanie z roku 2004 - dzieje plutonu USArmy, dokładnie to jego dowódcy - piszę ją razem z głównym bohaterem ale on jakoś nie ma za dużo czasu i to wszystko się wlecze. Śmieję się, że zanim skończymy, zdążę napisać dwie inne i obawiam się, że tam właśnie może się zdarzyć. Poza tym zbieram się aby wreszcie dokończyć drugi tom książki o naszym Szwejku w Iraku - połowę mam od dawna muszę tylko dopisać jakieś 200 stron. ( w założeniach miało być cztery tomy, ale nie wie czy się zmieszczę). Gdyby nie niepotrzebna strata czasu jaką poświęciłem próbie napisania scenariusza serialu, to miałbym to już zapewne poza sobą. Mogę powiedzieć, że filmowcy to w większości są bardziej chorzy i nawiedzeni niż wydawcy, więc daję sobie z nimi spokój. A tak, mam zarys nowej książki o Afganistanie ( to ten serial którego nie będzie) i sporo planów na przyszłość ( w tym także jedną z fantasy)- obym tylko zdążył je zrealizować.
Najpierw jednak muszę się w końcu rozliczyć za uprzedni rok z US i mieć wolną głowę, bo wtedy pracuje mi się o wiele lepiej i skuteczniej. Niby mam wszystko przygotowane ale jakoś nie mam serce przelewać im swoje pieniądze, więc odwlekam to jak najdłużej. Poza tym czekam na info z zagranicy, czy wreszcie tamtejsi wydawcy kupią moją książkę aby ją wydać u siebie - niby obiecali ale jakoś nie śpieszą się aby podpisać umowę i wpłacić mi zaliczkę.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

27
wszystko fajnie tylko jak przekonać wydających, że cos co napisało sie znajdzie odbiorcę. Ja ciągle mam wrażenie, że nikomu nie chce się ponosić ryzyka. Poza tym tak strasznie długo każą czekać na odpowiedź. Dlaczego tak się dzieje. Człowiek wysyła im próbkę, oni proszą o resztę i już jest ta nadzieja, że a nóż widelec, a potem ta długa cisza. Powinni skoro już proszą o całość odpisać w miarę szybko, niech będzie negatywnie, ale jednak nie po pół roku, a po dwóch tygodniach.
Twój pierwszy utwór też tak długo oczekiwał na decyzję, czy może błyskawicznie dostałeś odpowiedź?
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

28
Iska, strasznie jęczysz :) wydawcy są różni, niektórzy fajni, niektórzy tacy, że tylko za dubeltówkę chwytać, ale nie wrzucisz wszystkich do jednego wora. To raz.
Dwa - właściwie czego oczekujesz? Ich ryzyko finansowe, ich prawo nie ryzykować. Chociaż niektórzy jednak ryzykują :) to na tobie spoczywa obowiązek przekonania ich swoim tekstem, że nie wtopią. Sorry, taki zawód...
Trzy, wiesz, oczekiwanie, że odpowiedzą po dwóch tygodniach, wzięte jest z sufitu. Tego nie ma nawet w Hameryce, o ile mi wiadomo.

Sorry, Władek, że ci się wciąłem, ale może młodzi autorzy czytając to, dojdą do wniosku, że zamiast bez sensu jojczyć, trzeba zakasać rękawy i stosować zasadę "drzwiami wyrzucą, oknem wejdę" zamiast czekać na to, aż jakiś wydawca sam z siebie zrozumie, jakie to arcydzieło czeka na wydanie. Może i czeka, ale trzeba o to powalczyć, a nie narzekać :) Iska, to nic osobistego, ale serio, nie narzekaj, tylko pisz i wysyłaj. Pozdrówka - R.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

29
Romek - sam bym tak napisał, więc jeśli już jest nas dwóch to może młodzi ( hi hi hi) przekonają się, że to nie są nasze narzekania bez pokrycia.
A wracając do sedna sprawy - jeśli chodzi o pierwszą książkę- odzew był błyskawiczny w stylu - jesteśmy zainteresowani ale należy poprawić tekst... tu było ich nie przekonuje.
Przy drugiej książce - odzew także był szybki i hurra optymistyczny, po czym tuż przed podpisaniem umowy główny szef wydawnictwa powiedział, że nie wydadzą bo nie... i było koniec dyskusji ( z tym, że tym razem nie chciałem zmieniać opisu wyższych oficerów i księdza kapelana). Przy kolejnej, miałem już podpisaną umowę i wpłaconą zaliczkę, ale jak przyszło co do czego, to także się rozstaliśmy bo w trakcie wydawca stracił serce do książki i wydałem w innym.
Na pewno o wiele lepiej ma autor który jest uczepiony jakiegoś Wydawcy, zna tak redaktorów, szefów, panie od herbaty i kawy, ale gdy ktoś do nich chce dołączyć, to już nie jest tak ciekawie - bo to osoba spoza...
Mam także wrażenie, że osoby tam zatrudnione nie czytają niczego poza książkami swojego wydawnictwa, bo nie mają żadnego rozeznania, kto, gdzie i kiedy wydał, spoza osób z swojego grona.
Dlatego proponując coś nowemu Wydawcy - jestem traktowany jak Debiutant, czyli muszę tak samo jak oni przejść całą procedurę. Z tym, że później gdy rozmawiamy o warunkach są bardzo zdziwieni, że nie tylko sporo o tym wiem, to jeszcze nie są w stanie mnie przekonać, że ich białe jest dla mnie czarnym. Ale robię swoje i piszę o tym o czym chcę, a nie o tym czego oni oczekują. I to by było na tyle - oczywiście w wielkim skrócie.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

30
A ja sobie pojęczę bo lubię. :) Mnie się zawsze zdawało, że to jest tak wysyłam coś gdzieś i dostaje odpowiedź powiedzmy po miesiącu: "Nie jesteśmy zainteresowani" albo " I owszem zainteresował nas utwór"
A tymczasem jest tak : Wysyłam- po tygodniu proszą o resztę. Po jakims czasie przypominam się - grzecznie odpisują - jeszcze nie czytali. Po miesiącu znów pytam, jak zawsze odpisują grzecznie coś takiego:
Szanowna Pani,

Czytamy Pani tekst i się nad nim zastanawiamy, ale jeszcze nie jestem w stanie dać Pani żadnej wiążącej odpowiedzi. Proszę o cierpliwość,

pozdrawiam
i podpis.

Nie prościej byłoby napisać proszę poprawić np i spróbować ponownie albo nie nie to nie nasza działka??

tak mam jak każda baba : jęczę całe życie, heh :)
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

31
Patrząc na tekst odpowiedzi jaką otrzymałaś zgaduję, że taką odpowiedź otrzymałaś ze ZNAK-u. Nie martw się, to normalne. Zresztą onegdaj w prywatnej rozmowie jeden z redaktorów oświecił mnie, że jeśli otrzymuje jakiś fragment do oceny, to zawsze mu się nóż w kieszeni otwiera, bo uważa, że decyzję należy podejmować po przejrzeniu (to są jego dosłowne słowa), po przejrzeniu całości. Wszyscy wiedzą, że wysłać należy najlepszy fragment który ma się do całości jak amerykańska seksbomba do radzieckiej przodowniczki pracy. Notabene, wolałbym się osobiście zadawać z radziecką przodownicką bo byłbym jednym z nielicznych, a w drugim przypadku jednym z wielu, wielu, wielu... Ale to tak na marginesie, choć już dawno uznano, że piękne kobiety nie są dla mężczyzn z wyobraźnią, a opowiadacze taką posiadają.
Co do jęczenia, zgadzam się z tobą i dlatego kiedyś w HParku zacząłem dyskusję na temat Wymarzonego Wydawcy.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Archiwum Pisarzy”

cron