61

Latest post of the previous page:

Dobry wieczór. Mam dwa pytania odnośnie najnowszego wywiadu:
do dzieła Bułhakowa, ale chodzi mi o to samo, co jemu – chcę, żeby czytelnik zadawał sobie pytania. Jeśli człowiek tylko biernie chłonie tekst, to rzeczywiście jest w stanie połknąć wszystkie manipulacje, przed którymi Bułhakow przestrzega, i uznać Wolanda za postać pozytywną,
Czy swoją opinię opierasz na lekturze ocenzurowanej wersji czy pełnej, wydanej pod tytułem "Czarny mag"? Teoretycznie co napisano i wydano uznaje się za wersję ostateczną, ale w tym wypadku ze względu na powszechnie znane okoliczności należałoby uwzględnić różne redakcje i wersje. A wobec tego, sąd o postaci może być bardzo różny.

Ja na przykład stawiam na to, że Woland na pewno nie jest postacią negatywną, jest przykładem diabła-pomocnika Boga.
a Małgorzatę za muzę Mistrza (jak to możliwe, skoro nie potrafi natchnąć go do niczego nowego, a on sam staje się przy niej jeszcze bardziej jałowy i wypalony?),
Bo to jest skrzyżowanie muzy z syreną. Zresztą, kim jest "mistrz"? Jak to się stało, że Przybyszewski zniszczył swoje muzy i siebie?
Pytanie – „dlaczego Rin nie zachowuje się jak dorosły, śmiało decydujący o sobie człowiek?” jest w rzeczywistości żądaniem, by bohater mówił płynnie w ludzkim języku bez uprzedniego uczenia się słów i gramatyki. Przykro mi, ale aż takiej fantastyki to ja nie piszę.
Niemniej, w na poły baśniowej fantastyce bohater zachowujący swoją odwagę i człowieczeństwo pomimo wykluczenia czy permanentnego pokrzywdzenia - pojawia się często. :)

62
Ja na przykład stawiam na to, że Woland na pewno nie jest postacią negatywną, jest przykładem diabła-pomocnika Boga.
Hum, źle, Messer jest jakby skupionym w soczewce ideałem człowieka, wiecznie zła pragnąc dobro czyni (przypadkowo) to tak jakbyś dobremu człowiekowi dał nieograniczony praktycznie budżet i kazał naprawiać świat (Wokulski, Faust)
Jeśli człowiek tylko biernie chłonie tekst, to rzeczywiście jest w stanie połknąć wszystkie manipulacje, przed którymi Bułhakow przestrzega, i uznać Wolanda za postać pozytywną, a Małgorzatę za muzę Mistrza (jak to możliwe, skoro nie potrafi natchnąć go do niczego nowego, a on sam staje się przy niej jeszcze bardziej jałowy i wypalony?), zaś finał odebrać jako szczęśliwe zakończenie (chociaż wyraźnie jest powiedziane, że dany będzie pokój, nie światło – a zatem pokój w ciemnościach... Jak piwnica jako wizja piekła u Dostojewskiego).
1. Małgorzata muzą? Skąd taka głupia idea? Istotą powieści jest spełnienie poprzez Miłość (nie spełnienie poprzez znalezienie miłości któraby przyczyniła się do lepszego pisania) - ok i Ty to wiesz ale skąd przeświadczenie że i przeciętny czytelnik (powinno być z wielkich liter ale mi się nie chce) też tak uważa

2. coś miałem jeszcze napisać ale zapomniałem, aha, myślałem, że to oczywiste, iż Pisarz nie tylko opisuje rzeczywistość ale i ją kreuje, poza tym to właśnie odróżnia dzieło wybitne od drewna (a nie znajomość reguł gramatycznych- od tego są poloniści i inni tacy). Powieść która nie daje odpowiedzi na pytania albo która nie wymusza zadania pewnych pytań jest po prostu dupiata

63
Hum, źle, Messer jest jakby skupionym w soczewce ideałem człowieka, wiecznie zła pragnąc dobro czyni (przypadkowo) to tak jakbyś dobremu człowiekowi dał nieograniczony praktycznie budżet i kazał naprawiać świat (Wokulski, Faust)
Tyle, że opowieść o Wolandzie nie pasuje do schematu faustowskiego. Po pierwsze Woland przybywa nie za sprawą jakiegoś moskwianina, lecz (jak wiadomo z "Czarnego maga") woli Boga. Po drugie przybywa nie do jakiejś poczciwej monarchii, lecz Kraju Rad. Po trzecie artysta (syn teologa) wprowadzając tę postać, nie zamierza rozprawiać o problemie wiedzy, czynu i szczęścia; interesuje go wykazanie, że ustrój komuszy jest gorszy od diabelstwa. Na planie teologicznym osiąga to poprzez opowieść o Jezusie jako dobrym, słabym człowieku. Włożenie jej w takie, a nie inne usta było celowe. Pozwala krytykować dyktaturę ateizmu za tępienie "liberalnego, humanistycznego chrześcijaństwa" bez podpisywania się pod nim. Ponadto Woland ma w trupie osobnika, który pracuje dla niego w ramach okresowej pokuty. Czy typowy diabeł znajduje zatrudnienie w czyśćcu? Po trzecie odgrywa rolę miecza bożego i godzi się na tę rolę (patrz. "Czarny mag").

64
Humanozerca pisze:Czy swoją opinię opierasz na lekturze ocenzurowanej wersji czy pełnej, wydanej pod tytułem "Czarny mag"? /.../
"Czarny Mag" to nieliczne ocalałe fragmenty pierwotnej wersji "Mistrza..." Zachowało się tego niewiele, szanse odnalezienia kolejnych - nikłe...
Ja na przykład stawiam na to, że Woland na pewno nie jest postacią negatywną, jest przykładem diabła-pomocnika Boga.
Edward Radziński stawia tezę że Woland to odbicie Stalina - Bułchakow był obłożony zapisem cenzorskim (zakaz druku) i chięzko chory, ale wiedział że Stalinowi podoba się jego sztuka "Batumi" ("wódz" wielokrotnie ją oglądał na potajemnych spektaklach bez innej publiczności).

"Mistrz i Małgorzata" w wersji ostatecznej to powieść z kluczem - pisał licząc na ponowne wkupienie się w łaski tyrana.

[ Dodano: Wto 06 Sie, 2013 ]
Oczywiście się przeliczył.

65
Przepraszam za zwłokę, ledwo co skończyłam jedną redakcję, a przysłano mi pliki do następnej. Poza tym założyłam temat z pytaniem, dlaczego nie dostaję powiadomień o prywatnych wiadomościach (licząc, że da się to naprawić), ale widzę, że został usunięty... z jakiegoś powodu...

Odpowiem pokrótce – MiM jest książką szczególną ze względu na okoliczności, w których powstawała, niedobrze jest wydawać ją bez posłowia, w którym czytelnik mógłby znaleźć notki o innych redakcjach, itp.

Dla mnie klucz do właściwego odczytania powieści stanowią słowa autora, wywołane zgorszeniem fałszowania historii Chrystusa. Napisał: „Problem w idei: otóż Jezusa Chrystusa przedstawiają oni jako niegodziwca i oszusta, właśnie jego. Nietrudno pojąć, czyja to robota. Na takie przestępstwo nie ma dostatecznej kary”.

Szatan przychodzi jako rzekomy obrońca Jezusa i mówi: „Ależ nie, nikt nie zaprzecza, że on istniał. To tylko jego historia jest zafałszowana, opowiem ją tak, jak się zdarzyła w istocie”. Co prawda wycięte z ostatniej wersji sceny płonięcia Moskwy na wzór Rzymu, nazwanie Małgorzaty królową Margot, czy słowa Mistrza, że czuje, jakby ktoś mu dyktował książkę i nakazywał spełnić to zadanie (diabeł sam nie może niczego stworzyć, potrzebuje do tego człowieka – dodatkowo Mistrz nie ma imienia, została mu tylko „funkcja”, jest zaledwie narzędziem), albo słowa Małgorzaty, która przysięga wierność szatanowi i nienawiść do wszystkiego, co żyje nieco rozmywają ten zamysł (i pogłębiają iluzję, którą rozdmuchała już postać Mefistofelesa – że diabeł jest pomocnikiem Boga i ostatecznie nic naprawdę złego nie czyni). Woland pyta, kto kieruje życiem człowieka, jeśli nie Bóg, i udowadnia, że jest to diabeł – nie znajduje w powieści nikogo, kto stawiłby mu opór.

A zatem propaganda ateistyczna ZSRR to dzieło diabła.

Smoke, nie wiem, skąd ta głupia idea o Małgorzacie-muzie. Nie wiem, skąd ta głupia idea, że MiM to książka o miłości (paranormalny romans?), idealna na Walentynki (!). Nie wiem, czemu się uważa, że ma szczęśliwe zakończenie, skoro Małgorzata traci duszę, a Mistrz dostanie pokój bez światła (wymarzoną suterenę). Nie wiem.

Do dalszej dyskusji musicie sobie Panowie założyć osobny temat.

Wracam do pracy!
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

67
Moje? Niestety, nie podołałem lekturze całości. Autorka nieźle pisze, ale uparcie nie chce wyjść poza ciężkie klimaty i wydobywanie bohaterów z programowo założonej mgły nieokreśloności. Niemniej, chętnie dowiem się, jakie ma dalsze plany twórcze.
\

68
Plany?

Właśnie skończyłam pierwszą z dwóch "mood board" do nowej powieści, a zaraz - jeśli znowu nie spadnie jakiś grom z jasnego nieba - pewnie usiądę do porządkowania notatek i żmudnego układania chronologii wydarzeń. Może uda się zacząć pracę nad ilustracją koncepcyjną.

Codzienność sprzyja bardziej temu, by się położyć i ciężko rozchorować z nadmiaru trosk, niż pisać. Ale nie chcę się poddawać.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

69
Wykrakałam - trzaska parę gromów raz po raz.

Ale cóż, trzeba zaczynać wciąż od nowa, a przynajmniej próbować zaczynać od nowa.

A gdy się nie chce z nadmiaru znużenia, trzeba chociaż chcieć chcieć.

Pora odciąć się od netu. Pozdrawiam, życzę wszystkim owocnej pracy i do zobaczenia.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

71
Andrzej Pilipiuk pisze:ech ja też zarobiony po uszy...
Andrzeju, za marne 97 złociszy możesz pisać 3 razy szybciej CAŁYM MÓZGIEM ;) (to cudo głosi m.in., że nauczy każdego "Jak wykorzystać 100% mózgu do pisania"... bez odcinania funkcji życiowych, jak mniemam :lol: http://szybkanaukapro.pl/kod-pisania/ )
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

72
Coś dla melomanów - jeśli używacie Spotify, to odszukajcie playlistę PISARKA, by odsłuchać utworów, które pomagają mi stworzyć świat nowej powieści.



:wink:
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

73
Wczorajszej nocy napisałam ostatnie zdanie I tomu (z planowanych dwóch) „Ziemi płonących istot”. 535 stron, ponad 174 000 słów, 1101653 znaków ze spacjami.

Zatem jestem w połowie drogi.

Jeżeli więc znajdą moje zwłoki z głową w klawiaturze laptopa (która nie dobija litery "r"), to powiedzcie, że to wina Andrzeja, bo posłuchałam jego porady.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

75
Kamiko - cieszę się bardzo i gratuluję. Ale czy dalej piszesz w tej samej konwencji? Świat (uniwersum) to głównie mgliste tło dla opowieści o psychice bohaterów?
\

76
Dziękuję.

Świat "Wielkiego Północnego Oceanu" był nocą, mgłą i ciemnością bez wyraźnych konturów, bo ludzkość odrzuciła wiarę w moralne wymogi bytu. Taka była idea.

Teraz mam dwa światy, choć pierwszy tom dzieje się tylko w tym pierwszym. Na pewno nie jest mgliście, choć więcej szczegółów zostawiłam sobie na tom drugi, z tego powodu, że będzie tam spotkanie z rasą ludzką (zwaną u mnie "rodem Gorzkiego Morza") i to jej będzie się tłumaczyć, jak ów inny świat funkcjonuje.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

Wróć do „Archiwum Pisarzy”