Świt wstaje najwcześniej
Musi posprzątać po nocy
Bo nabałaganiła
Trzeba pozamiatać gwiazdy
Schować księżyc
Przetrzeć poranna mgłą
Matowe liście drzew
Trzeba rozpędzić szarość
Co jak kurz pokrywa ziemię
I pomalować niebo
Najpierw na różowo
A potem na niebiesko
Bo róż jest niemodny
Świt się uwija
Ma mało czasu
Pracuje na akord
Wreszcie zmęczony idzie spać
Do następnego poranka.
Świt
1„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch
FB - profil autorski
FB - profil autorski