To był ten czwarty raz.
Tym razem skutecznie.
Uciekł Lucyfer,
Bóg napluł w twarz.
To nie zębów garnitur.
To gaz.
Już koniec. Już jest bezpiecznie.
.
Jednak ponad trzydzieści lat.
Jednak nie żyć dziewięć.
Jednak płomiennowłosa.
Głowa upadła na stół
jak serce przedarte -
na pół.
Jak srebrna, poranna rosa.
.
Miałaś rację – sztuką jest umieranie.
Czy byłaś blada?
Czy krew wezbrała do trzewi?
Nie ręcznik zerwany; kuchenna lada -
ostatnie, lękliwe posłanie.
.
To jasne, że istnienia bezsens;
to jasne, że w muszli zamknięta;
to jasne, że dano w pysk.
Kiedy, jak właśnie nie w święta?
.
Teraz też wołali.
Zbyt cicho.
Usłyszeć już nie chciałaś -
zimą okna są szczelne.
Dramat w ostatnim akcie:
Aplauz! Bis!
A Ty tak pięknie zaspałaś…
.
Czy szczere to złoto?
Dziecię jest na pewno.
Perfumy przybrałaś z propanu;
odeszłaś w otchłań nieśmiało -
zbyt boska, zbyt słaba Minerwo
DO LADY ŁAZARZ
1"Być może pewnego dnia doznam nagle objawienia
I zobaczę drugą stronę tego monumentalnego, groteskowego żartu.
I zaśmieję się wtedy.
I zrozumiem, czym jest życie."
Sylvia Plath
www.bartoszmikolajczyk.pl
I zobaczę drugą stronę tego monumentalnego, groteskowego żartu.
I zaśmieję się wtedy.
I zrozumiem, czym jest życie."
Sylvia Plath
www.bartoszmikolajczyk.pl