Twarzami pobladłą i dłonią zimnymi stałaś nad polami.
Suknią białymi i jasność welonami wróble ćwierkały.
Chciałaś? – „Sama nie wiem”,
a oczy jak obłok płakały.
Słodkosłony strumień spłynął, ze ślubnym kwiatami.
.
Czy to miłowanie? – "Ogień wolno gaśnie".
Żniwiarz ściął kłos namiętny, co rósł wieczorami
i ziemię zaklętą ogrzewał, rozmyśleń barwami.
Zmarzlina wieczna? – „ Może…Czyżby? Właśnie!”
.
Warkocz twój złocisty kruk czarny zaplata,
Skąd on? – „ Wbił się szponami, gdy biegłam po łące”
A serce narowiste?
A ruczaj krwi gorącej?
„Skończ pytać! Jam już nie skrzydlata…”
.
Zasiadł przy stole młodzian odświętny.
Kimżeś panie?
„On słów twych z pewnością nigdy nie usłyszy…”
Czemuż to? Usłysz ducha!
Dom zbudował z ciszy?
„Słowa zna trzy tylko: jeść, pić i spanie…”
.
Upadła.
A z piersi rozdartej żar ostatni wypadł.
Duch ukląkł. Zapłakał. ..
O nic już nie pytał.
OCZEPINY
1"Być może pewnego dnia doznam nagle objawienia
I zobaczę drugą stronę tego monumentalnego, groteskowego żartu.
I zaśmieję się wtedy.
I zrozumiem, czym jest życie."
Sylvia Plath
www.bartoszmikolajczyk.pl
I zobaczę drugą stronę tego monumentalnego, groteskowego żartu.
I zaśmieję się wtedy.
I zrozumiem, czym jest życie."
Sylvia Plath
www.bartoszmikolajczyk.pl