Trzy kobiece limeryki

1
Równouprawnienie

Raz pan pewną panią, mijając Szeroką,
Nazwał puchem marnym, ceniąc się wysoko.
Przejęła go zgrozą,
wyrównując poziom:
-Tyś drażniący paproch, co wpada mi w oko.



Limeryk kinowy

Raz mąż w Ameryce serwując posiłek,
Był świadkiem, jak żonie rozrasta się tyłek.
Została sama.
Ach, co za dramat!
A może to tylko komedia pomyłek.



Limeryk małżeński

Raz małżonkowie przy oknie autobusu
Rozmowę zaciętą wiedli mimo uszu
Bez słów się rozumieli
Z nimi zaś nie umieli
Zamilkli więc, aby nie zmienić statusu
Mówić to popadać w tautologie.
Jorge Luis Borges, "Biblioteka Babel"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”