Będąc dzieckiem na cmetarzu w święto Wszytkich świętych byłem świadkiem, widzieliśmy, jak szaleniec rozebrał się i obnażył przed tłumem. Z tego wstrząsającego powodu powstał poniższy wiersz, jako taka wariacja na temat szaleństwa i quasiduchowości.
„Jehowa słowa schowa”
Często- myślisz -chowa?
Dość połączyć te dwa słowa
Już masz miejsce obeznane
Przykazanie obrzezane
Nazbyt częste ukrywania
Ruchów w celu pochowania
Bagatela! Ruchy skryte
Odkrywają jak powieki wzrok ten
A przezroczyste intencje
Są pod superwizje wzięte
Jeden tylko, mówiąc w tym tonie
Zszedł z drogi pielgrzyma
I pierwszego listopada wybiła jego godzina
Na zdrożnego światło padło
Ta historia nie widziadło
Zdarł z siebie szaty
W nekropolii umarłych
A tłum zakrywał oczy niedojrzałe
Patrzyli na nagiego przez palce małe
Czemu desperacja jest tak chora?
Próba ujawnienia przed okiem obserwatora
Wszak to tylko niezasłonięcie
Które wstrząsa całym świętem
Jak szalone motto wyjścia
Dla tej drogi bez ukrycia
Tak przywołam znów te słowa
Że Jehowa słowa schowa
Historia szaleństwa okręgiem zakreślona
Jest skończona a zaczyna się od nowa…
…
To szkatułka przezroczysta, w której trzymam
Sześć, sześć ścianek, szyby, szyba
W niej pierzasty ptak plewi kolory
On, niby- niby jest w niewoli
Lecz mu szarość obojętna
Poprzez piórka dokądś sięga
Niemy kluczyk przywiązali mu na stupkach
Jest po przejściach, mądra główka
Raz zasmakował laudanum
Antidotum ciemności tabernakulum
On jak pisklę, lecz nie w jaju
A klucze i we środku bywają
Jak się wykluć on już wiedział
Teraz zawsze będzie siedział
Przestrzenie w przestrzeniach
Matrioszki ,większe mniejsze wspomnienia
Uniesienia sklepione gotykiem
Wstydy zamknięte bezdechem
To dewocje moi mili
Wyście o tym nie sądzili
Wszak tę hostię najjaśniejszą
Ukrywają w najciemniejszym miejscu
A szkatułka przezroczysta
Tabernakulum przypomina
Jehowa słowa schowa
2tia, dobrze, że jest słowo wstępne, bo nijak przebrnąć nie mogę przez resztę.
Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości.