Ofiara

1
Jakże Cię, Panie, lud oddany wielbi.
W święcone pałace tłoczą się wierni...
Jakież odzienia, jak godne zwyczaje,
Jakże twój naród cześć ci oddaje.
Damy jak kwiecie, w kunsztowne stroje
Odziane, na modlitw dostojne pokoje
Zalotnym, wyniosłym witają krokiem.
Pachną perfumy, uśmiechy szerokie
Wabią spojrzenia, a piękna tyle
Jak kwiaty ściąga mężczyzn - motyle.
I każdy w szlachetność i złoto odziany
Z oddaniem maluje na skroniach damy,
Niewinnych, jakoby jeszcze dziecięcych,
Wstydu płomieniem wspaniałość tęczy.

Nad wszystkim pewien młodzian dumnie wznosił głowę.
Jeden z wielu, lecz posiadał rysy posągowe,
Co od gęb pospolitych odróżniać go mogło.
Trudno twarzy tak pięknej odnaleźć podobną.

Patrzcie, jaka w paniczu szczera kwitnie wiara,
Gdy stwórcę ozdoby temi i skarby wychwala.
Złoty jak u biskupa krzyż zwisa na piersiach.
Musi, będzie to postać do zbawienia pierwsza...
Ręka hojna jałmużnie. Przykład to wspaniały.
Damy wszystkie tę hojność, zdaje się, widziały.
Tłumy wita uśmiechem, urodę pań sławi…
Widać szczęściem mu wielkim niebo błogosławi.
Jakże to jego wiara głęboka, prawdziwa,
Gdy z zadumą tak wielką ofiarę przeżywa.
Głosu przecie nie szczędzi, stwórcy się oddaje.
On nagrodzi mu wszystko, obdarzy go rajem.

Obok młodziana tego, w jedwab i łańcuchy
Strojnego, począł prostak przyklękać do skruchy,
Nie wnioskując o niczyich zasobach portfela,
Choć go los z szat ostatnich zaczynał odzierać.
Wpół nagi, zgarbiony, szeptał jakieś słowa,
Aby choć nimi stwórcy szczerze podziękować
Za chleb, takoż pracę. Oby były zawsze.
Bo gdy kark gniotą pany, mędrsze i bogatsze,
Jak to też wynieść można z uczonych słów księży,
Praca trudności wszelkie może przezwyciężyć.

Pan rzuciwszy nań okiem, obcasem zadudnił
Odchodząc, bo nie godna z wołem stać na równi.


Biskup zagrzmiał z ambony, że równe wszystkie dzieci
Boże, pogroził palcem i złotym sygnetem zaświecił.

Nie dostrzegł nikt chyba, że Chrystus zszedł z krzyża
I do nóg prostaka w pokłonie się zniżał.

Ofiara

2
Hm, wiersz bardzo taki niewspółczesny. Staropolski nawet, nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś mi powiedział, że to przepisane z któregoś z polskich poetów baroku. Dzisiaj tak się nie pisze, mam wrażenie, dzisiaj to brzmi właśnie przestarzale, wtórnie nawet, jak otrzepane z kurzu. Nastrój, puenta, przesłanie też takie staropolskie. Lubię starocie, ale mimo tego, ten akurat mi nie podszedł pod moją współczesną wrażliwość. Brzmi jak wiersze, które pisał mój dziadek w zeszycie i którymi nas raczył, ku naszej często rozpaczy.

Ale nie wykluczam, że gdybym urodził się lat temu sto, to wiersz by mi się spodobał.
http://radomirdarmila.pl

Ofiara

3
Brawo za wyobraźnię, ładne rymy składane w wierszu:
Dziadek Mickiewicza pisze: oddaje.
go rajem.
Dziadek Mickiewicza pisze: go mogło.
podobną.
Duży plus za wiersz :)
Kiedyś traktowałem ludzi dobrze. Teraz - z wzajemnością.

Anthony Hopkins

Ofiara

4
szopen pisze: Hm, wiersz bardzo taki niewspółczesny. Staropolski nawet
Wiersz miał być stylizowany na staropolski. Chciałem by było czuć duży przesyt, nadmiar...
Co nie zmienia faktu, że inne moje wiersze też trochę mogą wydawać się niedzisiejsze.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”