Refleksy

1
Nie zawsze jest tak, jak marzę, jak knuję,
Często wciąż łykam porażkę.
Co goryczą czuć ją i niezbyt smakuje,
Raz po raz popadam w niełaskę.

Wciąż duszę obnażać mi trzeba, niestety,
To wymóg formalny, wprost z głowy.
I przy towarzystwie kochanej kobiety,
Gadam, że pomysł mam nowy.

Że niezbyt się czuję, w tym miejscu, co teraz
Utkwiłem, szamoczę się w szale.
A ona mi na to, że znowu, cholera
I przeciera oczy zaspane.

Na bok się odwraca i okiem wykręca,
Zostawia mnie z tym w samotności,
I siedzę i myślę, że dusza dziecięca
Wrogiem jest dla bezsenności.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”