Spowiedź

1
Ach, witaj, Henryku! Witaj, Diogenesie.
Co cię do mnie sprowadza, mój drogi półbiesie?
Ale cóż to, czyżbym widział smutek na twej twarzy?
Czy może to być, że zamierzasz wypić piwo, któreś kiedyś raczył nawarzyć?

Nie wiedziałem, co robię… Och, jak każde z was.
Jednak to nie twoje rany, podły draniu, musi leczyć czas.
To było nieprzemyślane… i niemądre. I wybredne.
Oburzające, okrutne, podłe i wredne.

Skończyłeś już? Ach nie, mój drogi, dopiero zaczynam!
Nie skończy się na kilku słowach, zbyt wielka jest twoja wina.
Jakże wielka rozpacz, jakże wielki smutek…
I oto jest twoich niby miłosnych zagrywek skutek.

W jednej chwili kilka lat życia jej zniszczyłeś
Do obłędu przywiodłeś, nieomal zabiłeś.
Usprawiedliwienia dla ciebie znaleźć nie mogę.
Nie zasłużyła na ciebie, jak nie zasługuje się na ciężką chorobę.

Wyrzekłeś się prawdy, porzuciłeś anioła dla złudzenia,
I oprócz „przykro mi” nie miałeś nic do powiedzenia.
Zapamiętaj, Henryku, zakazany owoc jest zakazanym nie bez powodu,
Nie sięgaj po niego więcej, jeśli nie chcesz sprawić innym zawodu.

Już dosyć! Przyznaję, potraktowałem ją jak szmatę!
No, nareszcie powiedziałeś coś szczerze! A zatem
Czas, żebyś odpokutował, odpokutował na potęgę!
Cóż chcesz ode mnie? Nic takiego. Prostą przysięgę.

Nie spojrzysz na kobietę, nim nie naprawisz swego błędu.
Choćbyś miał skonać w samotności męczarniach, bliski obłędu.
Żyj ze świadomością, że miłość, panie Henryku, nie jest dla was.
Diogenesie… Tak? Gardzisz mną?
… … …
Cały czas.
Nie pożądaj żony bliźniego swego... nadaremno.

Pesymista twierdzi, że wszystkie kobiety to nierządnice, optymista nie jest tego zdania, ale ma nadzieję.

/Julian Tuwim/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”