"Wściekła"

1
Zgodnie z tym co zasugerowaliście w regulaminie, pragnę zakomunikować, że tekst mój skierowany jest do odbiorców pełnoletnich, ze względu na występujące w nim wulgaryzmy :)


Coś stało się dla mnie wreszcie inspiracją, śmierdzącą moczem, zarzyganą stacją,
Na którą wykładam swojego chuja co go nie posiadam i ja na tej stacji od dzisiaj wysiadam.
Będę wysiadać w nocy i o świcie, będę o niej pisać w mym grubym zeszycie,
A gdy kartek nie starczy na zapisywanie, to znak że przyszło wreszcie prawdziwe poznanie.
Poznanie tego co się nie da poznać, co nienaruszone powinno pozostać.
I do tej pory trwało właśnie takie, chociaż dla innych niestety owakie.
Bo dlaczego kurwa mam się męczyć w pracy, tak jak wszyscy moi żałośni rodacy ?
Kiedy moja głowa znacznie wyżej wzrasta, poza obskórne granice zszarzałego miasta ?
Bo dlaczego kurwa mam istnieć jak bydło, jeść rano śniadanie, nie na przykład mydło ?
Dlaczego do banku muszę zapierdalać, słowem dzień dobry prezesów pochwalać,
Gdy pogarda ma do nich uszami się wylewa, czy wszytko tylko po to by nie brakło chleba ?
Człowiek tak skonstruowany, że chlebek jeść musi, a bez oddychania szybko się udusi.
Jednak za powietrze nikt płacić nie każe i ja o takim chlebie od wieków już marzę.
Darmo brać pieniądze wcale nie jest trudno i chuj prawda że bez pracy byłoby za nudno.
Ja pracować nie chcę i nawet nie umiem, ja tych mechanizmów zupełnie nie rozumiem
Ja się duszę i kiszę, każdego dnia coś pęka, zapierdalać do banku to jest dla mnie męka.
Wklepywać cyferki jak robot z Japonii, gdy myślenia mojego niewielu z was nie dogoni ?
A za cienką pensję opłacać rachunki i potem przez miesiąc spadać z małej górki ?
Żeby to chociaż była duża góra ! Przynajmniej tak wysoka jak najbliższa chmura !
Bo jak kochać to księcia, jak kraść to miliony, lepka rzeczywistość chwyciła mnie w swe szpony
Na twarzy krople potu, krew w żyłach całkiem mętna, a ja siedzę w banku, czarno szaro smętna
O tym jak się stąd wyrwać ciągle sobie myślę, może na konkurs audio-tele smsa wyślę ?
Czy tak ma wyglądać moje cudne życie, życie czyli coś, w co wy nie wierzycie ?
Bo definicja życia wcale nie jest prosta, to nie jest kurwa na plecach mała, zwykła krosta
Wy traktujecie życie właśnie tak jak krostę, dla was rzeczy widzialne są banalnie proste.
Okno to jest okno, stół jest zawsze stołem, a ja myślę o stole z prawdziwym mozołem
Po co myśleć o stole wielu z was zapyta, a ja za to pytanie strzelę mu z kopyta.
Mam chęć myśleć, to myślę o stole,bywa że myślenie o stole od seksu nawet wolę.
Ale wy tego w swych móżdżkach nigdy nie pojmiecie, bo wasze móżdżki to są zwykłe śmiecie.
Szczytem waszych marzeń jest ciepła posadka, a ja sram na posadkę, no kurwa wariatka !
Multipleksy, kościoły, fast foody w niedzielę, ja te wasze świętości opluć się ośmielę.
Jesteście jak robactwo co gówno wpierdala, dziewczęta wyglądają jak z Pewexu lala,
A czaszki wypełnione są ich własną kupą, albo ze stołówki pracowniczej zupą.
Zupą jarzynową co śmierdzi kucharką, kucharką której fartuch nie widział się z pralką.
Chłopcom w samochodach stoją małe chujki, jakie to są parszywe, świńskie, głupie lujki !
Myśl przewodnia gdzie dzisiaj kutasa zamoczyć, a największe zmartwienie - okazji nie przeoczyć
I toczy się to życie jak wielka z nosa kula, jak wiatr który bez celu w polu sobie hula
A na końcu drogi kulę zakopują, bo śmierdzących zwłok kuli już nie potrzebują.
Leży kula w ziemi zupełnie nieprzydatna, za to na ugryzienia robaków szalenie podatna.
Jedyna rola kuli jaka jej zostanie, to dla larw pasożytów stanowić mieszkanie.
Morał tej powieści jest więc bardzo jasny, choć przecież wasz umysł jest na tyle ciasny,
Że nie znajdzie w mych słowach żadnego morału, choćby czytał sto razy naprawdę pomału.
Ale to już mnie na szczęście nie interesuje, bo jesteście dla mnie zwykłe, głupie chuje.
Zablokowany

Wróć do „Poezja rymowana”