Niebo ciemnieje, latarni oko
Ulice kryje, drży pod powłoką.
Droga się w drogę przelewa.
Znów w tłumie widzę postać ponurą,
Z twarzą nabrzmiałą karykaturą.
Zmierzch aż drży od groteski.
W wychudłych palcach drwi reklamówka,
Zszarzała smutkiem w ściśniętych ustach,
W nosie z nudy przydługim.
Patrzę w te oczy zmierzchem zmienione,
Mijam i chwilą całą tą chłonę.
Spijam z żył twe uczucia.
Odgadłem? Obcością usta zaszyte.
Nikniesz, odprawiasz swoją pokutę.
Samoknięty w mieszkania trumnie.
A czy twarz moją, jak urojenie,
Też rozciągają te upiorne cienie?
Czy cała drży od groteski?
2
A jak by tak jeszcze w drugiej zwrotce dać jakieś stwierdzenie o grotesce, jak w pozostałych, to by był luz, blues i nietoperze.
Byłoby tak jakoś... płynniej. Choć i teraz jest dobrze. 


Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי